Zasnąłem. Byłem wyczerpany. Sam nie wiem czemu, ale najwidoczniej tak
chciał los. Miałem dziwny sen. Chyba najdziwniejszy w życiu i co z tego
że nic nie pamiętam? Jednak wolałem nie pamiętać. Kiedy się obudziłem
zobaczyłem śpiącą Klio. Wstałem i podszedłem do wodopoju. Napiłem się
trochę. Potem postanowiłem złapać nam coś do jedzenia. Upolowałem
średniej wielkości sarnę. Zaciągnąłem ją do miejsca gdzie spała Klio.
Wadera jeszcze spała.
-Klio.-Powiedziałem cicho do jej ucha.-Klio, pobudka.-Dodałem równie cicho.
Klio się obudziła. Rozejrzała się wokół.
-Diablo?-Spytała.
Uśmiechnąłem się.
-Diablo, krew ci leci.-Spojrzała na mnie.
Spojrzałem na ziemię. Faktycznie z pyska leciała mi odrobina krwi. Jej metaliczny smak mnie trochę zniesmaczył.
-Rzeczywiście...-Szepnąłem pod nosem.
Podszedłem do wodopoju i przepłukałem pysk...
<Klio?> Weny brak [*]
Menu
- Kartki z życia
- Zawyj z nami
- Wilki
- Wataha
Ważne!!!
Prace zakończone i każdy wilk może oglądnąć swój profil!
nowe wilki będą wstawiane po 1-3 góra 4 dni jeśli formularz nie będzie miał błędów! (wybaczcie że czasem trwa to dłużej, ale niekiedy nie mam na to czasu ~Kochana422)
środa, 30 grudnia 2015
Od Karo CD Rendall'a
Dalej szeptałam obce dla wszystkich słowa. Tylko ja i to rozkraczane ptaszysko.
-Tak, le mógłbyś pobrać mu krew? I wiej. Ja go zatrzymam.-Powiedziałam.
Basior przytaknął, wziął mu krew i wybiegł z jaskini. Nie wiem czemu, ale czułam że czeka tuż za rogiem. Cofnęłam się kilka kroków w tył.
-Kose dose mose ti kerin. Niech ptak zdechnie na minin!-Oznaczało to że ptak ma zasnąć kamiennym snem na 12 godzin.
Ptak padł na ziemię i głośno chrapał. Wyszłam z jaskini.
-Chodźmy. Mam już dość tego miejsca.-Powiedziałam.
Basior zamachał ogonem i powoli szliśmy w stronę lodowej góry.
<Rendall?> :P
-Tak, le mógłbyś pobrać mu krew? I wiej. Ja go zatrzymam.-Powiedziałam.
Basior przytaknął, wziął mu krew i wybiegł z jaskini. Nie wiem czemu, ale czułam że czeka tuż za rogiem. Cofnęłam się kilka kroków w tył.
-Kose dose mose ti kerin. Niech ptak zdechnie na minin!-Oznaczało to że ptak ma zasnąć kamiennym snem na 12 godzin.
Ptak padł na ziemię i głośno chrapał. Wyszłam z jaskini.
-Chodźmy. Mam już dość tego miejsca.-Powiedziałam.
Basior zamachał ogonem i powoli szliśmy w stronę lodowej góry.
<Rendall?> :P
poniedziałek, 28 grudnia 2015
Od Mood'a CD Rendall'a
- To... Klio w końcu nie jest z Tobą? - spytałem niepewnie
- Mówiłem Ci, że nie i nie miała być! - odrzekł zdenerwowany basior
- Nie wiem jak Ty, ale ja, szukałbym jej... gdzie Ty miałeś być..?
- No... Ja... poszukam jej sam... - odpowiedział nic nie ujawniając.
- O, nie! Myślisz, że drugi raz pozwolę Ci działać sam? W tajemnicy? Patrz, jak teraz się to skończyło! Powiedz szybko o co chodzi, a później zbierzemy ekipę i pójdziemy po moją siostrę. Tu chodzi o jej życie! - wykrzyknąłem, a Rendall usiadł i zaczął mówić o Diosie i całej wyprawie...
- I co? Odpuściłeś? - zdziwiłem się
- Tak, nie chcę bawić się w to wszystko, on nie żyje i trzeba się z tym pogodzić. Wilki giną codziennie, rodzina, przyjaciele, ale oni zawsze będą z nami...- powiedział, a łza spłynęła mu po policzku. Postanowiłem zostawić tą sprawę i zająć się Klio.
- No dobrze, rozdzielmy się i pójdźmy po kilka wilków. Spotkajmy się tutaj za jakiś czas i wyruszymy wspólnie. Przecież nie mogła pójść daleko! Powiem niektórym, aby przeszukali nasze tereny, gdyż może coś przeoczyliśmy - zarządziłem. On kiwnął głową i poszliśmy. Jakieś pół godziny potem spotkaliśmy się "uzbrojeni" w przyjaciół, towarzyszy... Ja, aby uniknąć.. różnych rzeczy wyjaśniłem drogę i całą sytuację bez użycia prywatnych wątków. Wiedzieli o tym tylko Neo, Ja, Aki i sam Rendall. Podzieliliśmy się na kilka mniejszych grupek i szukaliśmy jej.
- Macie jakieś jeszcze wskazówki? - spytała Karo (byłem w "grupie" z Rendall'em, Karo oraz z Invitą)
- Niestety nie, tylko to... - odpowiedział basior spoglądając w niebo. Na nami krążył Aki. Mazda* siedziała mi na ramieniu, a Nasir przejęty całą tą sprawą dzielnie dotrzymywał nam kroku. Swoją córkę - Lilly - zostawił u rodziny Kseni, która również nam pomagała. Nasza "grupa" była jedną z liczniejszych, ale to nie jest ważne....
Chodziliśmy już chyba z godzinę, ale nic... ani śladu Klio, ani znaku od innych... nie było żadnych postępów. A na dodatek, powoli zapadał zmrok...
< Rendall? >
*Mazda - towarzysz(ka) Mood'a (http://watahazlotychmysli.blogspot.com/2015/09/od-mooda-jak-zystakem-przyjaciel.html)
- Mówiłem Ci, że nie i nie miała być! - odrzekł zdenerwowany basior
- Nie wiem jak Ty, ale ja, szukałbym jej... gdzie Ty miałeś być..?
- No... Ja... poszukam jej sam... - odpowiedział nic nie ujawniając.
- O, nie! Myślisz, że drugi raz pozwolę Ci działać sam? W tajemnicy? Patrz, jak teraz się to skończyło! Powiedz szybko o co chodzi, a później zbierzemy ekipę i pójdziemy po moją siostrę. Tu chodzi o jej życie! - wykrzyknąłem, a Rendall usiadł i zaczął mówić o Diosie i całej wyprawie...
- I co? Odpuściłeś? - zdziwiłem się
- Tak, nie chcę bawić się w to wszystko, on nie żyje i trzeba się z tym pogodzić. Wilki giną codziennie, rodzina, przyjaciele, ale oni zawsze będą z nami...- powiedział, a łza spłynęła mu po policzku. Postanowiłem zostawić tą sprawę i zająć się Klio.
- No dobrze, rozdzielmy się i pójdźmy po kilka wilków. Spotkajmy się tutaj za jakiś czas i wyruszymy wspólnie. Przecież nie mogła pójść daleko! Powiem niektórym, aby przeszukali nasze tereny, gdyż może coś przeoczyliśmy - zarządziłem. On kiwnął głową i poszliśmy. Jakieś pół godziny potem spotkaliśmy się "uzbrojeni" w przyjaciół, towarzyszy... Ja, aby uniknąć.. różnych rzeczy wyjaśniłem drogę i całą sytuację bez użycia prywatnych wątków. Wiedzieli o tym tylko Neo, Ja, Aki i sam Rendall. Podzieliliśmy się na kilka mniejszych grupek i szukaliśmy jej.
- Macie jakieś jeszcze wskazówki? - spytała Karo (byłem w "grupie" z Rendall'em, Karo oraz z Invitą)
- Niestety nie, tylko to... - odpowiedział basior spoglądając w niebo. Na nami krążył Aki. Mazda* siedziała mi na ramieniu, a Nasir przejęty całą tą sprawą dzielnie dotrzymywał nam kroku. Swoją córkę - Lilly - zostawił u rodziny Kseni, która również nam pomagała. Nasza "grupa" była jedną z liczniejszych, ale to nie jest ważne....
Chodziliśmy już chyba z godzinę, ale nic... ani śladu Klio, ani znaku od innych... nie było żadnych postępów. A na dodatek, powoli zapadał zmrok...
< Rendall? >
*Mazda - towarzysz(ka) Mood'a (http://watahazlotychmysli.blogspot.com/2015/09/od-mooda-jak-zystakem-przyjaciel.html)
czwartek, 24 grudnia 2015
KOCHANI CZŁONKOWIE!
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę wam dużo zdrowia, szczęścia, uśmiechów na twarzy oraz spełnienia wszystkich waszych marzeń! Spędźcie ten magiczny czas z rodziną. Mam nadzieję, że wasz Mikołaj będzie bogaty, a Wy będziecie zadowoleni z waszych prezentów!
Moi Kochani, niestety nie dam rady dzisiaj rozstrzygnąć eventu, ale obiecuję, że zrobię to w najbliższym czasie.
A teraz, z okazji świąt każdy wilk może wybrać sobie jeden prezent (piszcie w komentarzach):
- 75AM
- Mikstura Młodości
- Mikstura Snu
- Szabla Przeznaczenia
- Smoczy Łuk
- Koński walchlarz
- Bransoleta: Lazuryt
- Korale: Odcienie Deszczu
- Wszystkie rzeczy z Cukierni Apetit (nie można kupić wszystkich, tylko 3 wybrane, a wszystkie są dostępne)
- Chciałbyś coś innego, a nie ma ego tutaj? Napisz w komentarzu, a zobaczymy co da się zrobić! To w końcu Święta! Wszyscy mamy się cieszyć i radować :)
WESOŁYCH ŚWIĄT życzą:
Alfy & Bety & TOLLERIS
Moi Kochani, niestety nie dam rady dzisiaj rozstrzygnąć eventu, ale obiecuję, że zrobię to w najbliższym czasie.
A teraz, z okazji świąt każdy wilk może wybrać sobie jeden prezent (piszcie w komentarzach):
- 75AM
- Mikstura Młodości
- Mikstura Snu
- Szabla Przeznaczenia
- Smoczy Łuk
- Koński walchlarz
- Bransoleta: Lazuryt
- Korale: Odcienie Deszczu
- Wszystkie rzeczy z Cukierni Apetit (nie można kupić wszystkich, tylko 3 wybrane, a wszystkie są dostępne)
- Chciałbyś coś innego, a nie ma ego tutaj? Napisz w komentarzu, a zobaczymy co da się zrobić! To w końcu Święta! Wszyscy mamy się cieszyć i radować :)
WESOŁYCH ŚWIĄT życzą:
Alfy & Bety & TOLLERIS
niedziela, 20 grudnia 2015
Od Rendall'a CD Mood'a
Zacząłem powoli zwalniać aż w końcu całkowicie się zatrzymałem. Usiadłem
na ziemi dysząc przy tym ciężko. Spojrzałem za siebie. Przebiegłem już
spory kawał drogi ale przede mną wciąż nie widać góry. Zdaje się, że ta
droga będzie znacznie dłuższa niż mi się wydawało. Siedziałem tak
jeszcze chwilę póki nie uspokoiłem oddechu. Przywarłem nosem do ziemi.
Czułem zapach niedawno obecnej tu zwierzyny. Niewielki brak trawy i
ledwo widoczne w topniejącym śniegu ślady wskazywały, że był to jakiś
szarak. Zacząłem węszyć aby odnaleźć trasę jego ucieczki.Po kilkunastu
minutach udało mi się złapać i zabić zająca. Posiliłem się i szybko
odzyskałem siły. Dzięki temu mogłem ruszać dalej. Nie zrobiłem jednak
tego. Cały czas stałem patrząc w stronę watahy. Położyłem uszy po sobie.
Zdaje się, że nie jestem w stanie tego zrobić. Truchtem ruszyłem w
stronę domu. Nawet jeśli przez to nie spotkam się z Diosem... mam
nadzieję, że będzie w porządku. Ta wataha stała się moim domem i nie
potrafię jej opuścić nawet na chwilę. Wierzę, że Dios to zrozumie,
przecież to także był jego dom. Z czasem zacząłem przyspieszać i biegłem
prosto w stronę jaskini.
***Jakiś czas później***
Zwolniłem gdy już udało mi się wkroczyć w znajomą okolicę. Dobrze znane mi zapachy sprawiły, że poczułem się lepiej. Zatrzymałem się widząc siedzącego przed jaskinią wilka.
- Mood? - zapytałem niepewnie
- Rendall? - zapytał dość zaskoczony wilk - myślałem, że... miało cię nie być kilka dni. - stwierdził
Schyliłem nieco głowę.
- Wiem, przepraszam za cały ten kłopot. Trochę namieszałem ale... obiecuję, że już nigdzie się stąd nie ruszę.
Samiec uśmiechnął się lekko jednak już po chwili jego mina była trochę nietęga.
- Coś się stało? - zapytałem
Basior skinął przytakująco głową jednak jeszcze chwilę milczał. Wyglądało na to, że to coś poważnego. Mood powiedział mi w końcu co się stało a jego słowa sprawiły, że osłupiałem.
<Mood?>
***Jakiś czas później***
Zwolniłem gdy już udało mi się wkroczyć w znajomą okolicę. Dobrze znane mi zapachy sprawiły, że poczułem się lepiej. Zatrzymałem się widząc siedzącego przed jaskinią wilka.
- Mood? - zapytałem niepewnie
- Rendall? - zapytał dość zaskoczony wilk - myślałem, że... miało cię nie być kilka dni. - stwierdził
Schyliłem nieco głowę.
- Wiem, przepraszam za cały ten kłopot. Trochę namieszałem ale... obiecuję, że już nigdzie się stąd nie ruszę.
Samiec uśmiechnął się lekko jednak już po chwili jego mina była trochę nietęga.
- Coś się stało? - zapytałem
Basior skinął przytakująco głową jednak jeszcze chwilę milczał. Wyglądało na to, że to coś poważnego. Mood powiedział mi w końcu co się stało a jego słowa sprawiły, że osłupiałem.
<Mood?>
Od Rendall'a CD Karo
Do moich uszu dobiegł przeraźliwy pisk. Miałem wrażenie jakby głos gryfa
był w stanie rozedrzeć mnie od środka. Zjeżyłem sierść na karku i
wyszczerzyłem zęby. Rozum kazał mi jak najszybciej uciekać jednak
instynkt powiedział aby spróbować się bronić. Zauważyłem, że Karo także
zaczęła warczeć. Gryf uniósł się na tylnych łapach prezentując
jednocześnie swoje potężne szpony. Odskoczyliśmy do tyłu gdy spróbował
nas dosięgnąć.
- Ty! - syknął wbijając w Karo wściekłe spojrzenie
- Chyba najwyższa pora abyśmy się rozliczyli. - powiedziała wadera
- Tylko abyś potem tego nie żałowała - burknął gryf i zamachnął się chcąc uderzyć waderę.
Karo udało się jednak odskoczyć. Zdaje się, że ta skrzydlata bestia zupełnie zapomniała o mojej obecności. Gryf chcąc skorzystać z chwilowej nieuwagi wadery obrócił się chcąc ją uderzyć ogonem. Widząc ten nieuchronny atak skoczyłem w stronę Karo i oboje przeturlaliśmy się na drugi koniec groty. Buteleczka z krwią gryfa rozbiła się na drobne kawałeczki a jej zawartość rozlała się na ziemi. Dzięki mojej mocy mogę stworzyć kolejną fiolkę jednak patrząc na naszą obecną sytuację nie miało to większego sensu. Za sobą mieliśmy kamienną ścianę a przed nami stał wściekły blokujący wyjście gryf. Kątem oka zauważyłem jak Karo wypowiada jakieś słowa. Nie byłem jednak w stanie ich usłyszeć. Po chwili ponownie skierowałem swój wzrok na gryfa. Wyglądało na to jakby jakaś siła przygwoździła go do ziemi. W jego oczach widziałem niepohamowaną wręcz chęć zabicia nas.
- To twoja sprawka? - zapytałem niepewnie spoglądając na waderę
<Karo?>
- Ty! - syknął wbijając w Karo wściekłe spojrzenie
- Chyba najwyższa pora abyśmy się rozliczyli. - powiedziała wadera
- Tylko abyś potem tego nie żałowała - burknął gryf i zamachnął się chcąc uderzyć waderę.
Karo udało się jednak odskoczyć. Zdaje się, że ta skrzydlata bestia zupełnie zapomniała o mojej obecności. Gryf chcąc skorzystać z chwilowej nieuwagi wadery obrócił się chcąc ją uderzyć ogonem. Widząc ten nieuchronny atak skoczyłem w stronę Karo i oboje przeturlaliśmy się na drugi koniec groty. Buteleczka z krwią gryfa rozbiła się na drobne kawałeczki a jej zawartość rozlała się na ziemi. Dzięki mojej mocy mogę stworzyć kolejną fiolkę jednak patrząc na naszą obecną sytuację nie miało to większego sensu. Za sobą mieliśmy kamienną ścianę a przed nami stał wściekły blokujący wyjście gryf. Kątem oka zauważyłem jak Karo wypowiada jakieś słowa. Nie byłem jednak w stanie ich usłyszeć. Po chwili ponownie skierowałem swój wzrok na gryfa. Wyglądało na to jakby jakaś siła przygwoździła go do ziemi. W jego oczach widziałem niepohamowaną wręcz chęć zabicia nas.
- To twoja sprawka? - zapytałem niepewnie spoglądając na waderę
<Karo?>
Od Mood'a CD Rendall'a
Bardzo zdziwiło mnie to wszystko, jednak byłem zadowolony, że Rendall wybrał właśnie mnie! To ja, miałem mu pomóc. Co prawda nie widziałem w tym sensu, ale jeśli tu chodziło o Klio, to wszystko stało się jasne. Ona kocha wtrącać się w nie swoje sprawy. Postanowiłem jak najszybciej dotrzeć do naszej jaskini.
- Tato, mam Ci do przekazania wiadomość - zacząłem, lecz najpierw rozejrzałem się, aby sprawdzić czy w pobliżu nie ma mojej siostry.
- Słucham Cię, ale od kogo jest ta wiadomość? - spytał
- Od Rendall'a. Nie będzie go przez kilka dni - odparłem.
- Dobrze, ale mówił dlaczego?
- Nie, tylko tyle, a... Gdzie jest Klio?
- Nie mam pojęcia! Poszła gdzieś z Rendall'em chyba, nie?
- Nie ma jej z nim
- Penie gdzieś poszła, a czemu pytasz?
- Tak sobie... - i wtedy się zaniepokoiłem. Klio nie wróciła do domu. Nie wiedziałem, gdzie ona jest, ale nie chciałem zawieść basiora, więc postanowiłem poszukać jej. Spotkałem się z Nasirem, lecz on powiedział mi to samo, czyli, że ona jest z Rendall'em, a jak nie, to gdzieś poszła. Jednak stwierdził, że może pomóc mi jej szukać, jeśli to coś ważnego. Niestety, po kilku godzinach nadal jej nie znaleźliśmy. Nasir musiał iść do domu, zająć się córką. Zostałem z tym sam. Na koniec stwierdziłem, że pójdę do Rendall'a i miałem nadzieję, że jeszcze go zastanę. Jednak już go nie było. Usiadłem przed jego jaskinią i myślałem... W głębi czułem, że zawiniłem...
< Rendall? >
- Tato, mam Ci do przekazania wiadomość - zacząłem, lecz najpierw rozejrzałem się, aby sprawdzić czy w pobliżu nie ma mojej siostry.
- Słucham Cię, ale od kogo jest ta wiadomość? - spytał
- Od Rendall'a. Nie będzie go przez kilka dni - odparłem.
- Dobrze, ale mówił dlaczego?
- Nie, tylko tyle, a... Gdzie jest Klio?
- Nie mam pojęcia! Poszła gdzieś z Rendall'em chyba, nie?
- Nie ma jej z nim
- Penie gdzieś poszła, a czemu pytasz?
- Tak sobie... - i wtedy się zaniepokoiłem. Klio nie wróciła do domu. Nie wiedziałem, gdzie ona jest, ale nie chciałem zawieść basiora, więc postanowiłem poszukać jej. Spotkałem się z Nasirem, lecz on powiedział mi to samo, czyli, że ona jest z Rendall'em, a jak nie, to gdzieś poszła. Jednak stwierdził, że może pomóc mi jej szukać, jeśli to coś ważnego. Niestety, po kilku godzinach nadal jej nie znaleźliśmy. Nasir musiał iść do domu, zająć się córką. Zostałem z tym sam. Na koniec stwierdziłem, że pójdę do Rendall'a i miałem nadzieję, że jeszcze go zastanę. Jednak już go nie było. Usiadłem przed jego jaskinią i myślałem... W głębi czułem, że zawiniłem...
< Rendall? >
Od Rendall'a CD Neo
Poszedłem w stronę jaskini. Zatrzymałem się przed jej wejściem.
Spuściłem głowę i położyłem uszy po sobie. Miałem w głowię mętlik. Nie
chciałem się jednak wycofać.
- Aki! - zawołałem gdyż wiedziałem, że sokół jest gdzieś w pobliżu.
Po chwili do moich uszu dobiegł trzepot skrzydeł i poczułem ciężar lądującego na moim grzbiecie ptaka.
- Będę potrzebował twojej pomocy. - powiedziałem
- Co masz przez to na myśli?
- Wyruszam w podróż lecz nie wiem ile może ona potrwać. Chciał bym abyś poszukał Mood'a
- Młodego alfę? - zapytał wyraźnie zaskoczony
Skinąłem przytakująco głową.
- Mam do niego drobną sprawę. Znajdź go proszę.
Sokół bez słowa wyfrunął z jaskini dzięki czemu ja mogłem się zająć przygotowaniami. Nie miałem nic cennego co mógł bym wręczyć Gostychowi czy też bożkowi Dolo. Poza tym miara cenności danej rzeczy u nich wygląda zapewne zupełnie inaczej. Będę się martwił tym co im wręczę dopiero gdy do tego dojdzie. Teraz postanowiłem skupić swoje przygotowania na wyprawie w góry ponieważ pora roku niezbyt mi sprzyja. Dzięki mojej mocy udało mi się stworzyć szal, który następnie zawinąłem sobie na szyi. Na górze z pewnością będzie dużo zimniej niż tu. Po chwili do jaskini wleciał Aki. Natychmiast wyszedłem na zewnątrz gdzie czekał na mnie Mood.
- Witaj - powiedziałem z lekkim uśmiechem
- Witaj - odparł basior - Podobno masz do mnie jakąś sprawę.
- Wybacz, że cię w to mieszam. Chciał bym abyś przekazał swojemu ojcu, że nie będzie mnie kilka dni.
- W porządku ale nie możesz sam tego zrobić?
- Nie chciał bym aby Klio dowiedziała się zbyt szybko. Gdy już przekażesz wiadomość ojcu możesz jej również powiedzieć. Powinienem być wtedy wystarczająco daleko.
- Nie ma problemu ale dlaczego Ja?
- Klio może mieć różne pomysły gdy już się dowie. Wierzę, że będziesz potrafił skutecznie ją od nich odciągnąć. - powiedziałem z uśmiechem
Mood odwzajemnił uśmiech.
- W takim razie do zobaczenia za kilka dni. - powiedziałem po czym ruszyłem w kierunku góry Sytha.
Przed moimi łapami widziałem cień Aki'ego. Wziąłem głęboki wdech.
- Będziesz musiał tu zostać. - powiedziałem
- Co takiego? - zapytał ptak gwałtownie zniżając swój lot.
- Możesz być tu potrzebny. Gdyby cokolwiek się działo będziesz musiał mnie znaleźć.
- Jak niby będę miał to zrobić?
Uśmiechnąłem się lekko.
- Nie wiem ale wierzę w twoje umiejętności. - po tych słowach przyspieszyłem.
Zauważałem jak oddalam się od Aki'ego. Ptak stopniowo zwalniał aż w końcu zupełnie się zatrzymał. Dystans pomiędzy nami się zwiększał aż w końcu zupełnie straciłem sokoła z oczu. Mam wrażenie, że to coś co powinienem zrobić sam. Pozostało mi jedynie wierzyć, że Mood zatrzyma wszelkie pomysły Klio.
< Mood lub Klio? >
- Aki! - zawołałem gdyż wiedziałem, że sokół jest gdzieś w pobliżu.
Po chwili do moich uszu dobiegł trzepot skrzydeł i poczułem ciężar lądującego na moim grzbiecie ptaka.
- Będę potrzebował twojej pomocy. - powiedziałem
- Co masz przez to na myśli?
- Wyruszam w podróż lecz nie wiem ile może ona potrwać. Chciał bym abyś poszukał Mood'a
- Młodego alfę? - zapytał wyraźnie zaskoczony
Skinąłem przytakująco głową.
- Mam do niego drobną sprawę. Znajdź go proszę.
Sokół bez słowa wyfrunął z jaskini dzięki czemu ja mogłem się zająć przygotowaniami. Nie miałem nic cennego co mógł bym wręczyć Gostychowi czy też bożkowi Dolo. Poza tym miara cenności danej rzeczy u nich wygląda zapewne zupełnie inaczej. Będę się martwił tym co im wręczę dopiero gdy do tego dojdzie. Teraz postanowiłem skupić swoje przygotowania na wyprawie w góry ponieważ pora roku niezbyt mi sprzyja. Dzięki mojej mocy udało mi się stworzyć szal, który następnie zawinąłem sobie na szyi. Na górze z pewnością będzie dużo zimniej niż tu. Po chwili do jaskini wleciał Aki. Natychmiast wyszedłem na zewnątrz gdzie czekał na mnie Mood.
- Witaj - powiedziałem z lekkim uśmiechem
- Witaj - odparł basior - Podobno masz do mnie jakąś sprawę.
- Wybacz, że cię w to mieszam. Chciał bym abyś przekazał swojemu ojcu, że nie będzie mnie kilka dni.
- W porządku ale nie możesz sam tego zrobić?
- Nie chciał bym aby Klio dowiedziała się zbyt szybko. Gdy już przekażesz wiadomość ojcu możesz jej również powiedzieć. Powinienem być wtedy wystarczająco daleko.
- Nie ma problemu ale dlaczego Ja?
- Klio może mieć różne pomysły gdy już się dowie. Wierzę, że będziesz potrafił skutecznie ją od nich odciągnąć. - powiedziałem z uśmiechem
Mood odwzajemnił uśmiech.
- W takim razie do zobaczenia za kilka dni. - powiedziałem po czym ruszyłem w kierunku góry Sytha.
Przed moimi łapami widziałem cień Aki'ego. Wziąłem głęboki wdech.
- Będziesz musiał tu zostać. - powiedziałem
- Co takiego? - zapytał ptak gwałtownie zniżając swój lot.
- Możesz być tu potrzebny. Gdyby cokolwiek się działo będziesz musiał mnie znaleźć.
- Jak niby będę miał to zrobić?
Uśmiechnąłem się lekko.
- Nie wiem ale wierzę w twoje umiejętności. - po tych słowach przyspieszyłem.
Zauważałem jak oddalam się od Aki'ego. Ptak stopniowo zwalniał aż w końcu zupełnie się zatrzymał. Dystans pomiędzy nami się zwiększał aż w końcu zupełnie straciłem sokoła z oczu. Mam wrażenie, że to coś co powinienem zrobić sam. Pozostało mi jedynie wierzyć, że Mood zatrzyma wszelkie pomysły Klio.
< Mood lub Klio? >
Od Karo CD Rendall'a
Spojrzałam na basiorów. Cała ta sytuacja była nieco...niecodzienna. Po chwili odezwałam się:
-Załatwię krew gryfa, ale skąd mam wziąć kryształy?-Palnęłam.
Rendall spojrzał na basiora.
-Mam kilka w tej jaskini, a krew gryfa możesz przynieść we flaszce. -Wyjaśnił.
-Oki, Rendall mógłbyś mi towarzyszyć? Gryfy nie są zadowolone, gdy widzą wilka więc...-Nie dokończyłam.
-Z chęcią, ale wtedy...zamienisz się w kamień...-Powiedział.
-Po waszym wyjściu mam trzy godziny, potem znów staję się głazem.-Tak jakby, zażartował.
Wtem na dworze, przestało padać.
-Pomożemy ci.-Przyrzekłam.
Rendall i ja wybiegliśmy z jaskini.
-Karo jak zamierzasz zdobyć krew gryfa?-Spytał.
-Muszę rozliczyć się z pewnym gryfem.-Powiedziałam zdeterminowana.
Pobiegliśmy w kierunku gór. Pewien gryf, zasłużył na zemstę. Po godzinie, byliśmy już na miejscu. Musimy się spieszyć. Nagle do jaskini wleciał gryf. Ten, o którego mi chodziło. Wślizgnęliśmy się zaraz za nim. Rendall był zaskoczony tym że chce zdobyć krew gryfa, a co dziwniejsze...że się tego nie boję. Po kilku minutach gryf ułożył się do snu. Przełknęłam ślinę. Po cichu zakradliśmy się do śpiącego potwora. Rendall wyciągnął flaszkę, teraz wszystko zależało od tego czy uda nam się. Oczywiście, nie zabiję go. Nie jestem podła, a gryfy mają mocny sen. Zakradłam się do tułowia gryfa i lekko nacięłam skórę. Rendall zebrał krew. Niespodziewanie, gryf się obudził i nas zobaczył...
-Załatwię krew gryfa, ale skąd mam wziąć kryształy?-Palnęłam.
Rendall spojrzał na basiora.
-Mam kilka w tej jaskini, a krew gryfa możesz przynieść we flaszce. -Wyjaśnił.
-Oki, Rendall mógłbyś mi towarzyszyć? Gryfy nie są zadowolone, gdy widzą wilka więc...-Nie dokończyłam.
-Z chęcią, ale wtedy...zamienisz się w kamień...-Powiedział.
-Po waszym wyjściu mam trzy godziny, potem znów staję się głazem.-Tak jakby, zażartował.
Wtem na dworze, przestało padać.
-Pomożemy ci.-Przyrzekłam.
Rendall i ja wybiegliśmy z jaskini.
-Karo jak zamierzasz zdobyć krew gryfa?-Spytał.
-Muszę rozliczyć się z pewnym gryfem.-Powiedziałam zdeterminowana.
Pobiegliśmy w kierunku gór. Pewien gryf, zasłużył na zemstę. Po godzinie, byliśmy już na miejscu. Musimy się spieszyć. Nagle do jaskini wleciał gryf. Ten, o którego mi chodziło. Wślizgnęliśmy się zaraz za nim. Rendall był zaskoczony tym że chce zdobyć krew gryfa, a co dziwniejsze...że się tego nie boję. Po kilku minutach gryf ułożył się do snu. Przełknęłam ślinę. Po cichu zakradliśmy się do śpiącego potwora. Rendall wyciągnął flaszkę, teraz wszystko zależało od tego czy uda nam się. Oczywiście, nie zabiję go. Nie jestem podła, a gryfy mają mocny sen. Zakradłam się do tułowia gryfa i lekko nacięłam skórę. Rendall zebrał krew. Niespodziewanie, gryf się obudził i nas zobaczył...
< Rendall? > Wena...mi...wysiadła xD
sobota, 19 grudnia 2015
Od Rendall'a Cd Karo
- Póki Wy żyjecie, żyję i ja.
Przekręciłem lekko głowę w pytającym geście.
- Chcesz powiedzieć, że... - zacząłem
- Gdy stąd odejdziecie ja na powrót zamienię się w posąg. - powiedział wilk
- To straszne - odezwała się Karo - Nie ma na to jakiegoś sposobu?
Skinąłem przytakująco głową na znak, że mnie również to interesuję. To co mówił wilk było dla mnie dość intrygujące i chętnie dowiedział bym się czegoś więcej.
- Wszystkie żywe cząsteczki w moim ciele zamieniły się w magię. Jestem zbudowany z magii i można powiedzieć, że posiadam moc dorównującą bogom. Magia jednak aby być skuteczna potrzebuje energii życiowej z, której może korzystać. Zjawiliście się tu i wasza energia jest przeze mnie wchłaniana.
Po tych słowach automatycznie zerwałem się z miejsca. Nie wiedziałem co ma dokładnie na myśli ale w moim odczuciu dzielenie się moją energią życiową nie brzmiało zbyt dobrze.
- Wiem o czym myślisz - powiedział wilk - nie masz się jednak czego obawiać. Wchłaniane przeze mnie ilości nie wyrządzą wam żadnej krzywdy.
Usiadłem z powrotem nieco uspokojony. Chciałem wysłuchać jego opowieści do końca, głównie dlatego, że wciąż nie powiedział czy istnieje jakiś sposób aby mu pomóc.
- Wiele wieków temu na tych terenach toczyła się zażarta wojna. W jej trakcie zginęło wiele zwierząt a natura została niemal w całości zniszczona. Miejsce to przypominało tylko jałową pustynię. Chciałem ochronić to miejsce jednak nie posiadałem wystarczającej mocy. Bogowie zgodzili się mi pomóc. Dali mi moc, która mogła ochronić to miejsce jednak musiałem za nią zapłacić. Ceną tej ogromnej mocy było moje życie.
Nastała cisza. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Z tego co nam powiedział zgodził się na ten układ. Oddał swoje życie tylko po to aby ochronić to miejsce. Nagle wilk zbliżył się do Karo i przyłożył łapę do jej łapy. Spojrzałem na niego zaskoczony. Z miejsca w którym dotknął Karo wydobywało się lekkie światło.
- Już nie powinno boleć. - powiedział wilk
Spojrzałem zaskoczony na waderę. Dlaczego nic nie powiedziała? Samica wpatrywała się teraz w swoją łapę z chyba nie mniejszym zaskoczeniem niż moje.
- Jest jakiś sposób by ci pomóc? - ponowiłem pytanie
- Jeśli tylko mógł bym przelać całą moją magiczną energię do jakiegoś pojemnika moja dusza stała by się wolna i mógł bym ze spokojem odejść z tego świata.
- Myślisz o czymś konkretnym? - zapytałem niepewnie
- Jedynie kryształy z krwią gryfów posiadają wystarczającą moc.
Położyłem uszy po sobie. Gdzie my mamy znaleźć jakiegoś gryfa? No i potem jeszcze zyskać trochę jego krwi? Spojrzałem niepewnie na Karo.
< Karo? >
Przekręciłem lekko głowę w pytającym geście.
- Chcesz powiedzieć, że... - zacząłem
- Gdy stąd odejdziecie ja na powrót zamienię się w posąg. - powiedział wilk
- To straszne - odezwała się Karo - Nie ma na to jakiegoś sposobu?
Skinąłem przytakująco głową na znak, że mnie również to interesuję. To co mówił wilk było dla mnie dość intrygujące i chętnie dowiedział bym się czegoś więcej.
- Wszystkie żywe cząsteczki w moim ciele zamieniły się w magię. Jestem zbudowany z magii i można powiedzieć, że posiadam moc dorównującą bogom. Magia jednak aby być skuteczna potrzebuje energii życiowej z, której może korzystać. Zjawiliście się tu i wasza energia jest przeze mnie wchłaniana.
Po tych słowach automatycznie zerwałem się z miejsca. Nie wiedziałem co ma dokładnie na myśli ale w moim odczuciu dzielenie się moją energią życiową nie brzmiało zbyt dobrze.
- Wiem o czym myślisz - powiedział wilk - nie masz się jednak czego obawiać. Wchłaniane przeze mnie ilości nie wyrządzą wam żadnej krzywdy.
Usiadłem z powrotem nieco uspokojony. Chciałem wysłuchać jego opowieści do końca, głównie dlatego, że wciąż nie powiedział czy istnieje jakiś sposób aby mu pomóc.
- Wiele wieków temu na tych terenach toczyła się zażarta wojna. W jej trakcie zginęło wiele zwierząt a natura została niemal w całości zniszczona. Miejsce to przypominało tylko jałową pustynię. Chciałem ochronić to miejsce jednak nie posiadałem wystarczającej mocy. Bogowie zgodzili się mi pomóc. Dali mi moc, która mogła ochronić to miejsce jednak musiałem za nią zapłacić. Ceną tej ogromnej mocy było moje życie.
Nastała cisza. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Z tego co nam powiedział zgodził się na ten układ. Oddał swoje życie tylko po to aby ochronić to miejsce. Nagle wilk zbliżył się do Karo i przyłożył łapę do jej łapy. Spojrzałem na niego zaskoczony. Z miejsca w którym dotknął Karo wydobywało się lekkie światło.
- Już nie powinno boleć. - powiedział wilk
Spojrzałem zaskoczony na waderę. Dlaczego nic nie powiedziała? Samica wpatrywała się teraz w swoją łapę z chyba nie mniejszym zaskoczeniem niż moje.
- Jest jakiś sposób by ci pomóc? - ponowiłem pytanie
- Jeśli tylko mógł bym przelać całą moją magiczną energię do jakiegoś pojemnika moja dusza stała by się wolna i mógł bym ze spokojem odejść z tego świata.
- Myślisz o czymś konkretnym? - zapytałem niepewnie
- Jedynie kryształy z krwią gryfów posiadają wystarczającą moc.
Położyłem uszy po sobie. Gdzie my mamy znaleźć jakiegoś gryfa? No i potem jeszcze zyskać trochę jego krwi? Spojrzałem niepewnie na Karo.
< Karo? >
środa, 16 grudnia 2015
Od Klio CD Diablo
Byłam już kawałek drogi za nimi, gdy usłyszałam te słowa... Stanęłam jak wryta i myślałam, że już zemdlałam i śnię, ale nie, to byłą w stu procentach rzeczywistość. Odwróciłam się i podbiegłam do niego. Lucyfer poszedł, a ja czekałam, aż Diablo się obudzi. Odzyskał przytomność około pięciu minut później. Zaraz potem wtuliłam się w grube futro wilka. Było cudownie! Następnie zaczęło padać, więc zabrałam basiora do pobliskiej jaskini. Usiedliśmy w kącie i nastąpiła chwila ciszy.
- Bawiłam się tu jak byłam mała - powiedziałam, lecz on nawet na mnie nie spojrzał. - Odkryłam tę jaskinię wraz z Nasirem. Zrobiliśmy sobie "bazę" i zawsze tutaj przychodziliśmy jak... właściwie zawsze. Teraz też tu czasem przychodzę. Chcę pokazać to miejsce Astrze oraz Lilly - córce mojego przyjaciela - chciałam zacząć jakąś rozmowę i porozmawiać o..., lecz on tylko uśmiechnął się. Później odparł:
- Jesteś zmęczona?
- Nie wiem... Może trochę, a Ty? - spytałam
- No... - odpowiedział.
- W porządku, odpocznij, a tak w ogóle, to dziękuję. Wiesz, za to... za ratunek
- Nie ma sprawy - powiedział uśmiechnięty, a po chwili zasnął...
< Diablo? > Sory, że takie krótkie, ale brak weny, no i czasu :P
- Bawiłam się tu jak byłam mała - powiedziałam, lecz on nawet na mnie nie spojrzał. - Odkryłam tę jaskinię wraz z Nasirem. Zrobiliśmy sobie "bazę" i zawsze tutaj przychodziliśmy jak... właściwie zawsze. Teraz też tu czasem przychodzę. Chcę pokazać to miejsce Astrze oraz Lilly - córce mojego przyjaciela - chciałam zacząć jakąś rozmowę i porozmawiać o..., lecz on tylko uśmiechnął się. Później odparł:
- Jesteś zmęczona?
- Nie wiem... Może trochę, a Ty? - spytałam
- No... - odpowiedział.
- W porządku, odpocznij, a tak w ogóle, to dziękuję. Wiesz, za to... za ratunek
- Nie ma sprawy - powiedział uśmiechnięty, a po chwili zasnął...
< Diablo? > Sory, że takie krótkie, ale brak weny, no i czasu :P
Od Neo CD Rendall'a
Zdziwiła mnie ta prośba, gdyż była dość niecodzienna i niebezpieczna, ale postanowiłam go nie zatrzymywać, ponieważ wiem, le znaczył dla niego Dios, a poza tym było to całkiem możliwe. Gdy Klio poszła, a Rendall spytał mnie o warunki odpowiedziałam:
- Warunki są trzy, jednak wiedz, że zanim je spełnisz... Chcę Ci powiedzieć, że to nie jest sprawa na kilka godzin. Wiążą się z tym podróże... Rozumiesz to i nadal jesteś pewien? - chciałam się upewnić
- Tak, ale co muszę zrobić? - był najwidoczniej dość zniecierpliwiony
- Już Ci mówię, po pierwsze musisz znaleźć pewien kwiat. Znajduje się poza terenami naszej watahy, a dokładnie na Górze Sytha.
Poznasz go po złotych płatkach i... w ogóle będzie jedynym kwiatem na górze. Cały problem tkwi w tym, jak dostaniesz się na górę - basior kiwnął głową. - Następnie, będziesz musiał wykonać coś... przed Tobą będzie najtrudniejsza rzecz z całej wyprawy. Mianowicie, będziesz musiał udać się do Gostycha - burkliwego samotnika, który był niegdyś szamanem. Mieszka na pustynia Amona. Później przekonaj go, aby udał się dalej z Tobą - bardzo możliwe, że on wymyśli dla Ciebie coś... będzie chciał czegoś w zamian. Na koniec zostanie Ci udanie się w pewne miejsce, o którym wie tylko Gostych, więc jest CI bardzo potrzebny, a tam będziesz mógł stanąć twarzą w twarz z Bożkiem Dolo. Wtedy on, również może czegoś chcieć, ale... Wiesz, ja, nigdy nie próbowałam tego, więc nie znam szczegółów. O reszcie będziesz musiał przekonać się sam. Mam nadzieję, że Ci pomogłam - zakończyłam.
- Dziękuję! Naprawdę, wyruszę już jutro! - powiedział
- Acha, może chciałbyś jakiegoś towarzysza, w sensie wilka, który by Ci pomógł... Nie wiem, może wolisz iść sam, ale mi by to pomogło. Z resztą, wątpię, że Klio pozwoli Ci pójść samemu, ale to zależy od Ciebie - Rendall zrobił zmieszaną minę - Życzę Ci powodzenia - przyda Ci się... - pożegnałam Go, a on kiwnął głową i odszedł...
< Renadll? >
- Warunki są trzy, jednak wiedz, że zanim je spełnisz... Chcę Ci powiedzieć, że to nie jest sprawa na kilka godzin. Wiążą się z tym podróże... Rozumiesz to i nadal jesteś pewien? - chciałam się upewnić
- Tak, ale co muszę zrobić? - był najwidoczniej dość zniecierpliwiony
- Już Ci mówię, po pierwsze musisz znaleźć pewien kwiat. Znajduje się poza terenami naszej watahy, a dokładnie na Górze Sytha.
Poznasz go po złotych płatkach i... w ogóle będzie jedynym kwiatem na górze. Cały problem tkwi w tym, jak dostaniesz się na górę - basior kiwnął głową. - Następnie, będziesz musiał wykonać coś... przed Tobą będzie najtrudniejsza rzecz z całej wyprawy. Mianowicie, będziesz musiał udać się do Gostycha - burkliwego samotnika, który był niegdyś szamanem. Mieszka na pustynia Amona. Później przekonaj go, aby udał się dalej z Tobą - bardzo możliwe, że on wymyśli dla Ciebie coś... będzie chciał czegoś w zamian. Na koniec zostanie Ci udanie się w pewne miejsce, o którym wie tylko Gostych, więc jest CI bardzo potrzebny, a tam będziesz mógł stanąć twarzą w twarz z Bożkiem Dolo. Wtedy on, również może czegoś chcieć, ale... Wiesz, ja, nigdy nie próbowałam tego, więc nie znam szczegółów. O reszcie będziesz musiał przekonać się sam. Mam nadzieję, że Ci pomogłam - zakończyłam.
- Dziękuję! Naprawdę, wyruszę już jutro! - powiedział
- Acha, może chciałbyś jakiegoś towarzysza, w sensie wilka, który by Ci pomógł... Nie wiem, może wolisz iść sam, ale mi by to pomogło. Z resztą, wątpię, że Klio pozwoli Ci pójść samemu, ale to zależy od Ciebie - Rendall zrobił zmieszaną minę - Życzę Ci powodzenia - przyda Ci się... - pożegnałam Go, a on kiwnął głową i odszedł...
< Renadll? >
Od Karo CD Rendall'a
Po
chwili się obudziłam. Nagle w okół rozbłysnęło oślepiające światło. Po
chwili zjawił się jakiś wilk. Łapy ślizgały mi się na lodzie, ale nadal
(z nie do wierzeniem) przyglądałam się nieznajomemu.
-Witaj.-Przywitałam się.
-Witajcie.-Przywitał się.
Rendall patrzył na wilka. Po chwili się ocknął.
-Jakim cudem...ożyłeś?-Spytał się Rendall.
-Jestem wilkiem...chociaż nie wiem czy chcecie to usłyszeć...-Przerwał nagle.-Może najpierw pójdziemy, gdzieś gdzie łapy wam się nie ślizgają?-Spytał.
-To...dobry pomysł.-Przyznałam wywracając się na lodzie.
Podniosłam się, ale bolała mnie łapa. Poszłam jednak za basiorami. Po przejściu koło wyjścia jaskini, okazało się że deszcz zaczął padać coraz mocniej i grzmoty oraz błyskawice były coraz częstsze.
-Musimy tu trochę zostać.-Powiedział Rendall.
-To teraz mógłbyś nam coś o sobie opowiedzieć???-Spytaliśmy razem z Rendall`em.
< Rendall? > Brak weny mi dokucza [*]
-Witaj.-Przywitałam się.
-Witajcie.-Przywitał się.
Rendall patrzył na wilka. Po chwili się ocknął.
-Jakim cudem...ożyłeś?-Spytał się Rendall.
-Jestem wilkiem...chociaż nie wiem czy chcecie to usłyszeć...-Przerwał nagle.-Może najpierw pójdziemy, gdzieś gdzie łapy wam się nie ślizgają?-Spytał.
-To...dobry pomysł.-Przyznałam wywracając się na lodzie.
Podniosłam się, ale bolała mnie łapa. Poszłam jednak za basiorami. Po przejściu koło wyjścia jaskini, okazało się że deszcz zaczął padać coraz mocniej i grzmoty oraz błyskawice były coraz częstsze.
-Musimy tu trochę zostać.-Powiedział Rendall.
-To teraz mógłbyś nam coś o sobie opowiedzieć???-Spytaliśmy razem z Rendall`em.
< Rendall? > Brak weny mi dokucza [*]
poniedziałek, 14 grudnia 2015
KONIEC ANKIETY!!
Cześć, pora na podsumowanie naszej ankiety, otóż, nagrodę (150AM) otrzymuje....
INVITA & ASPEN!
Dostajecie po 75 AM (chyba, że chcecie jakoś inaczej się podzielić)
Gratuluję i dziękuję za wzięcie udziału :)
Przypominam również o naszym kolejnym świątecznym evencie :)
Pozdrawiam - TOLLERIS
INVITA & ASPEN!
Dostajecie po 75 AM (chyba, że chcecie jakoś inaczej się podzielić)
Gratuluję i dziękuję za wzięcie udziału :)
Przypominam również o naszym kolejnym świątecznym evencie :)
Pozdrawiam - TOLLERIS
Od Rendall'a CD Karo
- Karo! - zawołałem przerażony i czym prędzej pobiegłem do samicy.
Nie należało to jednak do zbyt prostych ponieważ moje łapy ślizgały się we wszystkie możliwe strony. W końcu jednak udało mi się dostać do wadery.
- Karo, Karo ocknij się proszę. - mówiłem.
Nie wyglądało na to aby miała się szybko obudzić. Spojrzałem w górę. Znajdowaliśmy się przed jakimś dziwnym lodowym posągiem. Nie miałem jednak ochoty zbyt długo mu się przyglądać. Wolałem po prostu zabrać stąd Karo. Ostrożnie zaczęliśmy przemieszczać się w stronę pobliskiej ściany. Ułożyłem się tak aby głowa Karo spoczęła na moim grzbiecie. Sam natomiast położyłem głowę na łapach i zacząłem się przyglądać posągowi. Rzeźba wydawała się być niezwykle dokładna. Przedstawiała wilka ze skrzydłami o rozpiętości równej mniej więcej podwójnej długości jego ciała. Mimo iż to niezaprzeczalne dzieło sztuki nie miało zbyt imponujących rozmiarów z pewnością ktoś włożył wiele pracy w wykonanie go. Leżałem tak aż do momentu gdy nie poczułem dziwnego znużenia. Oczy jakby same zaczęły mi się zamykać. Ziewnąłem po czym najzwyczajniej zasnąłem. Obudziły mnie jakieś dziwne trzaski. Zauważyłem, że na lodowym wilku zaczęły pokazywać się dziwne pęknięcia. Do tego z każdą chwilą powiększały się i wydobywał się z nich dziwny blask. Poczułem jakiś ruch.
- Karo? - zapytałem zaskoczony
- Rendall? - zapytała wadera gdy już się ocknęła, spojrzała na lodowy posąg i dodała - Co się dzieje?
- Sam nie wiem. - odparłem
Pęknięcia na rzeźbie stawały się coraz liczniejsze a bijący z nich blask raził jeszcze bardziej. W końcu stał się tak silny, że zmuszony byłem zamknąć oczy aby mnie on nie oślepił. Po chwili światło jakby ustąpiło a wokół nas rozległ się głuchy odgłos stąpania po lodzie. Otworzyłem oczy i z niedowierzaniem przyglądałem się stojącemu przed nami wilkowi.
<Karo?>
Nie należało to jednak do zbyt prostych ponieważ moje łapy ślizgały się we wszystkie możliwe strony. W końcu jednak udało mi się dostać do wadery.
- Karo, Karo ocknij się proszę. - mówiłem.
Nie wyglądało na to aby miała się szybko obudzić. Spojrzałem w górę. Znajdowaliśmy się przed jakimś dziwnym lodowym posągiem. Nie miałem jednak ochoty zbyt długo mu się przyglądać. Wolałem po prostu zabrać stąd Karo. Ostrożnie zaczęliśmy przemieszczać się w stronę pobliskiej ściany. Ułożyłem się tak aby głowa Karo spoczęła na moim grzbiecie. Sam natomiast położyłem głowę na łapach i zacząłem się przyglądać posągowi. Rzeźba wydawała się być niezwykle dokładna. Przedstawiała wilka ze skrzydłami o rozpiętości równej mniej więcej podwójnej długości jego ciała. Mimo iż to niezaprzeczalne dzieło sztuki nie miało zbyt imponujących rozmiarów z pewnością ktoś włożył wiele pracy w wykonanie go. Leżałem tak aż do momentu gdy nie poczułem dziwnego znużenia. Oczy jakby same zaczęły mi się zamykać. Ziewnąłem po czym najzwyczajniej zasnąłem. Obudziły mnie jakieś dziwne trzaski. Zauważyłem, że na lodowym wilku zaczęły pokazywać się dziwne pęknięcia. Do tego z każdą chwilą powiększały się i wydobywał się z nich dziwny blask. Poczułem jakiś ruch.
- Karo? - zapytałem zaskoczony
- Rendall? - zapytała wadera gdy już się ocknęła, spojrzała na lodowy posąg i dodała - Co się dzieje?
- Sam nie wiem. - odparłem
Pęknięcia na rzeźbie stawały się coraz liczniejsze a bijący z nich blask raził jeszcze bardziej. W końcu stał się tak silny, że zmuszony byłem zamknąć oczy aby mnie on nie oślepił. Po chwili światło jakby ustąpiło a wokół nas rozległ się głuchy odgłos stąpania po lodzie. Otworzyłem oczy i z niedowierzaniem przyglądałem się stojącemu przed nami wilkowi.
<Karo?>
czwartek, 10 grudnia 2015
Od Karo CD Rendall'a
Zaczęło
padać. W tym przypadku musieliśmy zostać w jaskini. Nagle błyskawica i
grzmot. Wtem napis na ścianie jaskini zaczął błyszczeć. Czyżby to jakiś
znak? Spojrzałam na basiora. Przypatrywał się temu zjawisku.
-Może pójdziemy w głąb jaskini?-Spytałam.
-Z chęcią.-Odrzekłam.
Poszliśmy powoli w głąb nagle ziemia zrobiła się strasznie śliska. Nagle się poślizgnęłam.
-Karo!-Krzyknął Rendall.
Pobiegła za mną.
-Pomocy!!!-Pisnęłam, co nie było do mnie podobne.
Nie mogłam się zatrzymać. Nagle z ogromną siłą uderzyłam w coś. Straciłam przytomność. Ostatnimi siłami usłyszałam głos Rendall`a. Zemdlałam...
<Rendall?> Brak pomysłu...
-Może pójdziemy w głąb jaskini?-Spytałam.
-Z chęcią.-Odrzekłam.
Poszliśmy powoli w głąb nagle ziemia zrobiła się strasznie śliska. Nagle się poślizgnęłam.
-Karo!-Krzyknął Rendall.
Pobiegła za mną.
-Pomocy!!!-Pisnęłam, co nie było do mnie podobne.
Nie mogłam się zatrzymać. Nagle z ogromną siłą uderzyłam w coś. Straciłam przytomność. Ostatnimi siłami usłyszałam głos Rendall`a. Zemdlałam...
<Rendall?> Brak pomysłu...
Od Diablo CD Klio
,,Powiedź jej!" krzyknąłem do Lucyfera. W tym języku, bezgłośnym, słyszał mnie tylko on.
-Zaczekaj!-Krzyknął Lucyfer.
Wadera odwróciła się.
-On...ciebie też.-Czułem że memu towarzyszowi ledwo przeszły te słowa przez gardło.
Klio podbiegła do mnie.
-Obudzi się za 5 minut, ale ja muszę iść...gdzieś.-Rzucił i przeszedł przez portal.
Wtem moje rany i obicia, zaczęły się goić. Po chwili stanąłem na łapach.
-Klio!-Rozejrzałem się nerwowo wokół.
Wadera wtuliła się w moją sierść. To było...miłe. Bardzo. Wtem na niebie pojawiły się ciemne chmury i zaczął padać deszcz.
-Musimy schronić się przed deszczem.-Powiedziałem.
Wadera pociągnęła mnie w kierunku jaskini...
<Klio?> Weny brak [*]
-Zaczekaj!-Krzyknął Lucyfer.
Wadera odwróciła się.
-On...ciebie też.-Czułem że memu towarzyszowi ledwo przeszły te słowa przez gardło.
Klio podbiegła do mnie.
-Obudzi się za 5 minut, ale ja muszę iść...gdzieś.-Rzucił i przeszedł przez portal.
Wtem moje rany i obicia, zaczęły się goić. Po chwili stanąłem na łapach.
-Klio!-Rozejrzałem się nerwowo wokół.
Wadera wtuliła się w moją sierść. To było...miłe. Bardzo. Wtem na niebie pojawiły się ciemne chmury i zaczął padać deszcz.
-Musimy schronić się przed deszczem.-Powiedziałem.
Wadera pociągnęła mnie w kierunku jaskini...
<Klio?> Weny brak [*]
niedziela, 6 grudnia 2015
Od Rendall'a CD Klio
Moje
serce krzyczało abym to zrobił jednak starałem się zachować chłodny
umysł. Cały ten pomysł wydaje się być trochę nierealny. Przecież zmarli
odeszli a mimo to... jeśli istnieje chodź malutka szansa to chciał bym
spróbować. Po chwili pokiwałem przytakująco głową. Z tyłu głowy wciąż
miałem pewne wątpliwości ale... chodź ten raz chciał bym odłożyć na bok
zdrowy rozsądek i po prostu czegoś spróbować. Wadera uśmiechnęła się
lekko i powiedziała:
- W takim razie chodźmy do Neo.
Bez słowa ruszyłem za samicą. Z początku wciąż byłem trochę pesymistycznie nastawiony jednak z każdym przebytym metrem moje myśli coraz to bardziej zmieniały kierunek. W końcu przestałem się zastanawiać nad tym czy to w ogóle możliwe i zacząłem myśleć o tym co mogę powiedzieć Diosowi gdy już się spotkamy.
- Ciociu Neo! - zawołała Klio widząc w oddali brązową waderę.
- Klio, Rendall. Witajcie.
- Mamy do siebie sprawę - powiedziała biała samica - Rendall chciał by porozmawiać z Diosem.
Wyraz Neo świadczył o tym, że jest ona dość zaskoczona tą prośbą. Zdaje sobie sprawę, że to dość niecodzienna sprawa.
- Czy istnieje w ogóle taka możliwość? - zapytałem niepewnie
Nastało milczenie. Może jednak za wcześnie zacząłem się tym cieszyć. Z niecierpliwością wpatrywałem się w brązową samicę. Czułem ścisk w klatce piersiowej wyczekując odpowiedzi.
- Istnieje - padło w końcu
Serce jakby mi podskoczyło z radości. Neo nie wyglądała jednak na zbyt przekonaną. Wyglądało tak jakby rozważała jakiś problem.
- Możesz się spotkać z Diosem jednak trzeba najpierw spełnić kilka warunków. - powiedziała wadera.
Padłem przed nią na ziemię.
- Nie ważne. Cokolwiek będzie trzeba zrobić. Zrobię wszystko. - powiedziałem
- W porządku. - powiedziała Neo.
W głosie wadery wyczuwałem coś dziwnego. Czyżby te warunki były aż tak trudne? To nieistotne. Teraz już się nie wycofam.
- Klio czy mogła byś nas zostawić? - wzrok Neo powędrował w moją stronę - To rzeczy, o których nikt poza zainteresowanym nie powinien słyszeć.
- Jasne - uśmiechnęła się białą samica.
- Dziękuję - powiedziałem do oddalającej się Klio
Z pełną powaga spojrzałem na Neo. Wziąłem głęboki wdech.
- Co to za warunki jakie muszę spełnić? - zapytałem
<Neo?>
- W takim razie chodźmy do Neo.
Bez słowa ruszyłem za samicą. Z początku wciąż byłem trochę pesymistycznie nastawiony jednak z każdym przebytym metrem moje myśli coraz to bardziej zmieniały kierunek. W końcu przestałem się zastanawiać nad tym czy to w ogóle możliwe i zacząłem myśleć o tym co mogę powiedzieć Diosowi gdy już się spotkamy.
- Ciociu Neo! - zawołała Klio widząc w oddali brązową waderę.
- Klio, Rendall. Witajcie.
- Mamy do siebie sprawę - powiedziała biała samica - Rendall chciał by porozmawiać z Diosem.
Wyraz Neo świadczył o tym, że jest ona dość zaskoczona tą prośbą. Zdaje sobie sprawę, że to dość niecodzienna sprawa.
- Czy istnieje w ogóle taka możliwość? - zapytałem niepewnie
Nastało milczenie. Może jednak za wcześnie zacząłem się tym cieszyć. Z niecierpliwością wpatrywałem się w brązową samicę. Czułem ścisk w klatce piersiowej wyczekując odpowiedzi.
- Istnieje - padło w końcu
Serce jakby mi podskoczyło z radości. Neo nie wyglądała jednak na zbyt przekonaną. Wyglądało tak jakby rozważała jakiś problem.
- Możesz się spotkać z Diosem jednak trzeba najpierw spełnić kilka warunków. - powiedziała wadera.
Padłem przed nią na ziemię.
- Nie ważne. Cokolwiek będzie trzeba zrobić. Zrobię wszystko. - powiedziałem
- W porządku. - powiedziała Neo.
W głosie wadery wyczuwałem coś dziwnego. Czyżby te warunki były aż tak trudne? To nieistotne. Teraz już się nie wycofam.
- Klio czy mogła byś nas zostawić? - wzrok Neo powędrował w moją stronę - To rzeczy, o których nikt poza zainteresowanym nie powinien słyszeć.
- Jasne - uśmiechnęła się białą samica.
- Dziękuję - powiedziałem do oddalającej się Klio
Z pełną powaga spojrzałem na Neo. Wziąłem głęboki wdech.
- Co to za warunki jakie muszę spełnić? - zapytałem
<Neo?>
MIKOŁAJKI
Wszystkiego Najlepszego z okazji MIKOŁAJEK!!
Mikołaj zabrał listy? Możecie chwalić się w komentarzach jak spędziliście dzisiejszy dzień!
Ja, dostałam górę słodyczy, a po kościele poszłam na obiad do babci. Teraz, po odrobieniu lekcji czas na relax :P
Pozdrawiam - TOLLERIS
Mikołaj zabrał listy? Możecie chwalić się w komentarzach jak spędziliście dzisiejszy dzień!
Ja, dostałam górę słodyczy, a po kościele poszłam na obiad do babci. Teraz, po odrobieniu lekcji czas na relax :P
Pozdrawiam - TOLLERIS
Subskrybuj:
Posty (Atom)