- Karo! - zawołałem przerażony i czym prędzej pobiegłem do samicy.
Nie należało to jednak do zbyt prostych ponieważ moje łapy ślizgały się we wszystkie możliwe strony. W końcu jednak udało mi się dostać do wadery.
- Karo, Karo ocknij się proszę. - mówiłem.
Nie wyglądało na to aby miała się szybko obudzić. Spojrzałem w górę. Znajdowaliśmy się przed jakimś dziwnym lodowym posągiem. Nie miałem jednak ochoty zbyt długo mu się przyglądać. Wolałem po prostu zabrać stąd Karo. Ostrożnie zaczęliśmy przemieszczać się w stronę pobliskiej ściany. Ułożyłem się tak aby głowa Karo spoczęła na moim grzbiecie. Sam natomiast położyłem głowę na łapach i zacząłem się przyglądać posągowi. Rzeźba wydawała się być niezwykle dokładna. Przedstawiała wilka ze skrzydłami o rozpiętości równej mniej więcej podwójnej długości jego ciała. Mimo iż to niezaprzeczalne dzieło sztuki nie miało zbyt imponujących rozmiarów z pewnością ktoś włożył wiele pracy w wykonanie go. Leżałem tak aż do momentu gdy nie poczułem dziwnego znużenia. Oczy jakby same zaczęły mi się zamykać. Ziewnąłem po czym najzwyczajniej zasnąłem. Obudziły mnie jakieś dziwne trzaski. Zauważyłem, że na lodowym wilku zaczęły pokazywać się dziwne pęknięcia. Do tego z każdą chwilą powiększały się i wydobywał się z nich dziwny blask. Poczułem jakiś ruch.
- Karo? - zapytałem zaskoczony
- Rendall? - zapytała wadera gdy już się ocknęła, spojrzała na lodowy posąg i dodała - Co się dzieje?
- Sam nie wiem. - odparłem
Pęknięcia na rzeźbie stawały się coraz liczniejsze a bijący z nich blask raził jeszcze bardziej. W końcu stał się tak silny, że zmuszony byłem zamknąć oczy aby mnie on nie oślepił. Po chwili światło jakby ustąpiło a wokół nas rozległ się głuchy odgłos stąpania po lodzie. Otworzyłem oczy i z niedowierzaniem przyglądałem się stojącemu przed nami wilkowi.
<Karo?>
Nie należało to jednak do zbyt prostych ponieważ moje łapy ślizgały się we wszystkie możliwe strony. W końcu jednak udało mi się dostać do wadery.
- Karo, Karo ocknij się proszę. - mówiłem.
Nie wyglądało na to aby miała się szybko obudzić. Spojrzałem w górę. Znajdowaliśmy się przed jakimś dziwnym lodowym posągiem. Nie miałem jednak ochoty zbyt długo mu się przyglądać. Wolałem po prostu zabrać stąd Karo. Ostrożnie zaczęliśmy przemieszczać się w stronę pobliskiej ściany. Ułożyłem się tak aby głowa Karo spoczęła na moim grzbiecie. Sam natomiast położyłem głowę na łapach i zacząłem się przyglądać posągowi. Rzeźba wydawała się być niezwykle dokładna. Przedstawiała wilka ze skrzydłami o rozpiętości równej mniej więcej podwójnej długości jego ciała. Mimo iż to niezaprzeczalne dzieło sztuki nie miało zbyt imponujących rozmiarów z pewnością ktoś włożył wiele pracy w wykonanie go. Leżałem tak aż do momentu gdy nie poczułem dziwnego znużenia. Oczy jakby same zaczęły mi się zamykać. Ziewnąłem po czym najzwyczajniej zasnąłem. Obudziły mnie jakieś dziwne trzaski. Zauważyłem, że na lodowym wilku zaczęły pokazywać się dziwne pęknięcia. Do tego z każdą chwilą powiększały się i wydobywał się z nich dziwny blask. Poczułem jakiś ruch.
- Karo? - zapytałem zaskoczony
- Rendall? - zapytała wadera gdy już się ocknęła, spojrzała na lodowy posąg i dodała - Co się dzieje?
- Sam nie wiem. - odparłem
Pęknięcia na rzeźbie stawały się coraz liczniejsze a bijący z nich blask raził jeszcze bardziej. W końcu stał się tak silny, że zmuszony byłem zamknąć oczy aby mnie on nie oślepił. Po chwili światło jakby ustąpiło a wokół nas rozległ się głuchy odgłos stąpania po lodzie. Otworzyłem oczy i z niedowierzaniem przyglądałem się stojącemu przed nami wilkowi.
<Karo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz