- Póki Wy żyjecie, żyję i ja.
Przekręciłem lekko głowę w pytającym geście.
- Chcesz powiedzieć, że... - zacząłem
- Gdy stąd odejdziecie ja na powrót zamienię się w posąg. - powiedział wilk
- To straszne - odezwała się Karo - Nie ma na to jakiegoś sposobu?
Skinąłem przytakująco głową na znak, że mnie również to interesuję. To co mówił wilk było dla mnie dość intrygujące i chętnie dowiedział bym się czegoś więcej.
- Wszystkie żywe cząsteczki w moim ciele zamieniły się w magię. Jestem zbudowany z magii i można powiedzieć, że posiadam moc dorównującą bogom. Magia jednak aby być skuteczna potrzebuje energii życiowej z, której może korzystać. Zjawiliście się tu i wasza energia jest przeze mnie wchłaniana.
Po tych słowach automatycznie zerwałem się z miejsca. Nie wiedziałem co ma dokładnie na myśli ale w moim odczuciu dzielenie się moją energią życiową nie brzmiało zbyt dobrze.
- Wiem o czym myślisz - powiedział wilk - nie masz się jednak czego obawiać. Wchłaniane przeze mnie ilości nie wyrządzą wam żadnej krzywdy.
Usiadłem z powrotem nieco uspokojony. Chciałem wysłuchać jego opowieści do końca, głównie dlatego, że wciąż nie powiedział czy istnieje jakiś sposób aby mu pomóc.
- Wiele wieków temu na tych terenach toczyła się zażarta wojna. W jej trakcie zginęło wiele zwierząt a natura została niemal w całości zniszczona. Miejsce to przypominało tylko jałową pustynię. Chciałem ochronić to miejsce jednak nie posiadałem wystarczającej mocy. Bogowie zgodzili się mi pomóc. Dali mi moc, która mogła ochronić to miejsce jednak musiałem za nią zapłacić. Ceną tej ogromnej mocy było moje życie.
Nastała cisza. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Z tego co nam powiedział zgodził się na ten układ. Oddał swoje życie tylko po to aby ochronić to miejsce. Nagle wilk zbliżył się do Karo i przyłożył łapę do jej łapy. Spojrzałem na niego zaskoczony. Z miejsca w którym dotknął Karo wydobywało się lekkie światło.
- Już nie powinno boleć. - powiedział wilk
Spojrzałem zaskoczony na waderę. Dlaczego nic nie powiedziała? Samica wpatrywała się teraz w swoją łapę z chyba nie mniejszym zaskoczeniem niż moje.
- Jest jakiś sposób by ci pomóc? - ponowiłem pytanie
- Jeśli tylko mógł bym przelać całą moją magiczną energię do jakiegoś pojemnika moja dusza stała by się wolna i mógł bym ze spokojem odejść z tego świata.
- Myślisz o czymś konkretnym? - zapytałem niepewnie
- Jedynie kryształy z krwią gryfów posiadają wystarczającą moc.
Położyłem uszy po sobie. Gdzie my mamy znaleźć jakiegoś gryfa? No i potem jeszcze zyskać trochę jego krwi? Spojrzałem niepewnie na Karo.
< Karo? >
Przekręciłem lekko głowę w pytającym geście.
- Chcesz powiedzieć, że... - zacząłem
- Gdy stąd odejdziecie ja na powrót zamienię się w posąg. - powiedział wilk
- To straszne - odezwała się Karo - Nie ma na to jakiegoś sposobu?
Skinąłem przytakująco głową na znak, że mnie również to interesuję. To co mówił wilk było dla mnie dość intrygujące i chętnie dowiedział bym się czegoś więcej.
- Wszystkie żywe cząsteczki w moim ciele zamieniły się w magię. Jestem zbudowany z magii i można powiedzieć, że posiadam moc dorównującą bogom. Magia jednak aby być skuteczna potrzebuje energii życiowej z, której może korzystać. Zjawiliście się tu i wasza energia jest przeze mnie wchłaniana.
Po tych słowach automatycznie zerwałem się z miejsca. Nie wiedziałem co ma dokładnie na myśli ale w moim odczuciu dzielenie się moją energią życiową nie brzmiało zbyt dobrze.
- Wiem o czym myślisz - powiedział wilk - nie masz się jednak czego obawiać. Wchłaniane przeze mnie ilości nie wyrządzą wam żadnej krzywdy.
Usiadłem z powrotem nieco uspokojony. Chciałem wysłuchać jego opowieści do końca, głównie dlatego, że wciąż nie powiedział czy istnieje jakiś sposób aby mu pomóc.
- Wiele wieków temu na tych terenach toczyła się zażarta wojna. W jej trakcie zginęło wiele zwierząt a natura została niemal w całości zniszczona. Miejsce to przypominało tylko jałową pustynię. Chciałem ochronić to miejsce jednak nie posiadałem wystarczającej mocy. Bogowie zgodzili się mi pomóc. Dali mi moc, która mogła ochronić to miejsce jednak musiałem za nią zapłacić. Ceną tej ogromnej mocy było moje życie.
Nastała cisza. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Z tego co nam powiedział zgodził się na ten układ. Oddał swoje życie tylko po to aby ochronić to miejsce. Nagle wilk zbliżył się do Karo i przyłożył łapę do jej łapy. Spojrzałem na niego zaskoczony. Z miejsca w którym dotknął Karo wydobywało się lekkie światło.
- Już nie powinno boleć. - powiedział wilk
Spojrzałem zaskoczony na waderę. Dlaczego nic nie powiedziała? Samica wpatrywała się teraz w swoją łapę z chyba nie mniejszym zaskoczeniem niż moje.
- Jest jakiś sposób by ci pomóc? - ponowiłem pytanie
- Jeśli tylko mógł bym przelać całą moją magiczną energię do jakiegoś pojemnika moja dusza stała by się wolna i mógł bym ze spokojem odejść z tego świata.
- Myślisz o czymś konkretnym? - zapytałem niepewnie
- Jedynie kryształy z krwią gryfów posiadają wystarczającą moc.
Położyłem uszy po sobie. Gdzie my mamy znaleźć jakiegoś gryfa? No i potem jeszcze zyskać trochę jego krwi? Spojrzałem niepewnie na Karo.
< Karo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz