Spojrzałam na basiorów. Cała ta sytuacja była nieco...niecodzienna. Po chwili odezwałam się:
-Załatwię krew gryfa, ale skąd mam wziąć kryształy?-Palnęłam.
Rendall spojrzał na basiora.
-Mam kilka w tej jaskini, a krew gryfa możesz przynieść we flaszce. -Wyjaśnił.
-Oki, Rendall mógłbyś mi towarzyszyć? Gryfy nie są zadowolone, gdy widzą wilka więc...-Nie dokończyłam.
-Z chęcią, ale wtedy...zamienisz się w kamień...-Powiedział.
-Po waszym wyjściu mam trzy godziny, potem znów staję się głazem.-Tak jakby, zażartował.
Wtem na dworze, przestało padać.
-Pomożemy ci.-Przyrzekłam.
Rendall i ja wybiegliśmy z jaskini.
-Karo jak zamierzasz zdobyć krew gryfa?-Spytał.
-Muszę rozliczyć się z pewnym gryfem.-Powiedziałam zdeterminowana.
Pobiegliśmy w kierunku gór. Pewien gryf, zasłużył na zemstę. Po godzinie, byliśmy już na miejscu. Musimy się spieszyć. Nagle do jaskini wleciał gryf. Ten, o którego mi chodziło. Wślizgnęliśmy się zaraz za nim. Rendall był zaskoczony tym że chce zdobyć krew gryfa, a co dziwniejsze...że się tego nie boję. Po kilku minutach gryf ułożył się do snu. Przełknęłam ślinę. Po cichu zakradliśmy się do śpiącego potwora. Rendall wyciągnął flaszkę, teraz wszystko zależało od tego czy uda nam się. Oczywiście, nie zabiję go. Nie jestem podła, a gryfy mają mocny sen. Zakradłam się do tułowia gryfa i lekko nacięłam skórę. Rendall zebrał krew. Niespodziewanie, gryf się obudził i nas zobaczył...
-Załatwię krew gryfa, ale skąd mam wziąć kryształy?-Palnęłam.
Rendall spojrzał na basiora.
-Mam kilka w tej jaskini, a krew gryfa możesz przynieść we flaszce. -Wyjaśnił.
-Oki, Rendall mógłbyś mi towarzyszyć? Gryfy nie są zadowolone, gdy widzą wilka więc...-Nie dokończyłam.
-Z chęcią, ale wtedy...zamienisz się w kamień...-Powiedział.
-Po waszym wyjściu mam trzy godziny, potem znów staję się głazem.-Tak jakby, zażartował.
Wtem na dworze, przestało padać.
-Pomożemy ci.-Przyrzekłam.
Rendall i ja wybiegliśmy z jaskini.
-Karo jak zamierzasz zdobyć krew gryfa?-Spytał.
-Muszę rozliczyć się z pewnym gryfem.-Powiedziałam zdeterminowana.
Pobiegliśmy w kierunku gór. Pewien gryf, zasłużył na zemstę. Po godzinie, byliśmy już na miejscu. Musimy się spieszyć. Nagle do jaskini wleciał gryf. Ten, o którego mi chodziło. Wślizgnęliśmy się zaraz za nim. Rendall był zaskoczony tym że chce zdobyć krew gryfa, a co dziwniejsze...że się tego nie boję. Po kilku minutach gryf ułożył się do snu. Przełknęłam ślinę. Po cichu zakradliśmy się do śpiącego potwora. Rendall wyciągnął flaszkę, teraz wszystko zależało od tego czy uda nam się. Oczywiście, nie zabiję go. Nie jestem podła, a gryfy mają mocny sen. Zakradłam się do tułowia gryfa i lekko nacięłam skórę. Rendall zebrał krew. Niespodziewanie, gryf się obudził i nas zobaczył...
< Rendall? > Wena...mi...wysiadła xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz