Menu

Ważne!!!

Prace zakończone i każdy wilk może oglądnąć swój profil!
nowe wilki będą wstawiane po 1-3 góra 4 dni jeśli formularz nie będzie miał błędów! (wybaczcie że czasem trwa to dłużej, ale niekiedy nie mam na to czasu ~Kochana422)

środa, 2 września 2015

Od Invity

Powoli ogarniałam podstawowe tereny watahy i wiedziałam gdzie mam nie iść, a gdzie tak. Młoda alfa zaprowadziła mnie wczoraj do mojej jaskini i już wiedziałam jak do niej trafić. Szłam równinami, do zachodu słońca. Kiedy nadszedł usiadłam na wzniesieniu i wtety...
-Hej!!!!!
-Sorry. Nie chciałem. Tylko, że ta głupia sosna... no i ... sorry jeszcze raz. Naprawdę! wybacz- powiedział basior który na mnie wpadł tak z nikąd.
-Jakim cudem nie spadłam z górki?-spytałam się sama z siebie, ale usłyszałam jego odpowiedź.
- No po prostu cię nie potrąciłem i nie spadłaś. Upadłem koło ciebie... i jak widzę trochę o ciebie zachaczyłem.- powiedział. Spojrzałam na swoją prawą przednią łapę. Rzeczywiście była zadrapana od góry aż po sam koniec i mocno krwawiła. Wstałam i ruszyłam. Dopiero teraz poczółam, że jestem ranna.
- Pomóc Ci jakoś? Może obłożysz lodem?-zaproponował tamten.
-Nie. Najpierw mieszanka ziół z pustyni lodowej. A skoro chcesz mi pomóc to pokaże ci które to i pomożesz mi zbierać.- powiedziałam. Zauważyłam, że zżedła mu mina, ale się uśmiechnął i poszedł ze mną. Zbieraliśmy krótko, ale tamten basior dziwnie się na mnie patrzył. Cały czas! Przez drogę po zioła, podczas ich zbierania i w drodze po resztę potrzebnych rzeczy.
-Teraz liany.-rzuciłam i zaczęłam je zbierać. To też poszło szybko. Już mogłam wrócić do jaskini. W drodze do niej zaczęło lać. Zbliżało się na porządną zawieruche. Doszłam do jaskini.
- No to cześć.-pożegnał się wilk.
-Gdzie?! Zostajesz! Nawet jeśli masz gdzieś blisko schronienie nie zdążysz dojść.-szrpnęłam temat. Wszedł za mną posłusznie jakbym była jego matką.
-Czemu ja nie dostałem mocy po ojcu? -spytał się cicho, chyba sam siebie, więc nie miałam zamiaru mu odpowiadać. Wyścieliłam mu koc i zaczęłam przygotowywać zioła na opatrzenie rany.
- Yyy...- nie dokończył bo w tym momencie runęło z nieba gradem śniegiem i deszczem.(Cooooooo???!!!!!!)-Ja nazywam się Mako...
-Invita- przerwałam mu zdanie, bo wiedziałam jakie zada mi pytanie.
- A to kto?-spojrzał na Sebę.
-Mój pupil. Smok Seba.-odrzekłam mu.-Ty nie masz pupili?
-Mam siedzą w mojej torbie.-powiedział po czym wyjął z torby dwie białe i jedną czarną kuleczkę. Wszystkie pokazały twarzyczki słodkich kociąt i pluszowej pandy (;-D).
- Ta słodka kotka z pandą to Nala, a to jej brat Mel-przedstawił kocięta pokazując je.
-Och jakie wy słodkie!- wyrwało mi się a potem poleciałam grzebać w swojej torbie. Po czym podeszłam do kociaczków i dałam im kocyki. Starszy kot wziął je i położył jeden na ziemi, wpychając swoją siostrę na niego, a drugim ją przykrył, a sam usiadł na lodzie. Ja widząc to zagwizdałam na Sebę. Ten podleciał do kociaka i podłożył swój rozłożysty ogon pod niego i owinął kocię skrzydłem...

<Mako?>

(Te wtrącenia w nawiasach są tak odemnie. Nie od wilków czy towarzyszy, tylko odemnie
Kochana422)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz