Menu

Ważne!!!

Prace zakończone i każdy wilk może oglądnąć swój profil!
nowe wilki będą wstawiane po 1-3 góra 4 dni jeśli formularz nie będzie miał błędów! (wybaczcie że czasem trwa to dłużej, ale niekiedy nie mam na to czasu ~Kochana422)

wtorek, 29 września 2015

Od Mooda "Jak zystakłem przyjaciel... przyjaciółkę"

Dzisiejszy dzień, miał być zwykłym, normalnym, dniem. Jednak tak nie było. Ten dzień, miał wszystko zmienić. Dzisiaj była moja kolej żeby iść na polowanie. Wyruszyłem więc. Postanowiłem pójść za nasze tereny, gdyż miałem nadzieję poznać trochę innych pięknych miejsc. Poszedłem w góry. Świeciło słońce, ale było czuć również podmuchy wiatru. W końcu, wszedłem na górę, zaczął padać deszcz, więc wbiegłem do lasu. Biegłem, i biegłem i dotarłem do miejsca, gdzie już nie mokłem. Drzewa były na tyle rozłożyste, że krople deszczu nie docierały już do mnie. Teraz już spokojnie szedłem przez las w poszukiwaniu zwierzyny, aż nagle  BUM! Wpadłem prosto w pułapkę kłusowników. Byłem przerażony, to Ja zostałem ofiarą! Nie wiedziałem co zrobić! Szarpałem się, krzyczałem, nic to nie dało. Myślałem, że to już koniec, ale nagle usłyszałem dziwny dźwięk. Coś jakby skrobanie, ale nie wiedziałem dokładnie, nie byłem pewny.
- Halo! Jest tu ktoś! - nagle skrobanie ustało, słyszałem tylko szelest liści, i nic więcej - Halo! - rozglądałem się, patrzyłem dookoła, w górę i..... w dół... Ujrzałem małą myszkę, która siedziała i patrzyła na mnie wielkimi oczami.
- Dzień Dobry - powiedziała - Czy mogłabym dokończyć moją pracę? - zapytała. Wytrzeszczyłem oczy, nie mogłem się nadziwić, odpowiedziałem:
- Tak! Ale, co Ty właściwie robisz? I jak masz na imię? - jeszcze nigdy nie byłem tak zdziwiony, ale miałem nadzieję.
- No, jak to?! Ratuję Ci życie! Oczywiście, jeśli nie chcesz, to mogę odejść, ale... - nie dokończyła.
- Już dosyć! Zabieraj się do pracy! To.. jak masz na imię? - powtórzyłem moje pytanie. Myszka zabrała się do pracy, ale jeszcze wcześniej rzuciła krótko:
- Mazda - i zabrała się do pracy. Już po pewnym czasie upadłem na ziemię, a M A Z D A pomogła mi się wydostać. Obiecałem jej, że dzisiaj już skończę polowania, a ona pozwoliła mi zabrać ją do nas. Do naszej watahy. Wspięła się na mój grzbiet i poszliśmy. Już zanim byliśmy na naszych terenach, wiedziałem, że Mazda jest straszną gadułą. Pyszczek jej się nie zamykał! Ale może właśnie tego potrzebowałem, nie do wiary! Uratowała mnie taka mała myszka! To był dzień! Przez resztę drogi zastanawiałem się tylko jak opowiem o wszystkim tacie.  Miałem wrócić z obiadem, a wróciłem z... myszką, przyjaciółką, chyba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz