Uderzyłem o twardą ziemię. Gdy się podniosłem nie byłem pewien czy jestem w mieście. Stałem na środku dziedzińca i wpatrywałem się w oczy jakiejś wilczycy. Lekko przerażony cofnąłem się o krok. Wilczyca miała brązowe futro i jasno niebieskie oczęta. Oblała się rumieńcem, podobnie zresztą ja.
-Stary co jest grane?-odezwał się Maro, który właśnie podnosił się z ziemi. Obróciłem się do niego. Brązowa wadera podobnie. Spłoszona jego wyglądem schowała się za mnie co było dziwne.Gdy koń się podniósł zarył kopytem po ziemi i pokręcił głową.Następnie otworzył swoje czarne jak smoła oczy. W tym momencie postąpił krok do tyłu.
-Eee...-zaczął
-Co? Że ona?-spytałem
-Nie. Ooo-odwróć s-się.- zrobiłem jak poprosił i zaszczekałem z przerażenie, a wilczyca aż podskoczyła i także spojrzała za siebie. Stała tam żywa mumia wilka z dziwną czapą na głowie. Wadera pobledła. Mumia naprężyła się do skoku. Maro stanął dęba i zaczął biec stając co jakiś czas żeby spojrzeć na sytuację i poczekać na mnie. Ja zareagowałem szybko. Chwyciłem ją za obrożę czy co to tam było i pociągnąłem za sobą. Widziałem tylko jak mumia rzuca się na nas, a my w ostatniej chwili uciekliśmy spod jej łap. Biegliśmy jeszcze przez długi czas, aż w końcu zobaczyłem jasne światło . Pierwszy przez wejście wypadł Maro, który był przed nami o jakieś 20 metrów. Następnie wyrzuciłem przez nie waderę. Na wejście zaczęła powoli spadać kamienna płyta. Gdy chciałem wyskoczyć za próg chwyciła mnie mumia. .Upadłe w połowie za wyjściem gdzie chwyciła mnie wadera i ciągnęła w swoją stronę. Mumia miała dużo więcej siły. Gdy ściana dotykała moich pleców. Zaparłem się żeby ta kupa bandaży nie wciągnęła mnie z powrotem do piramidy. Wtedy rozjaśniło mi się w głowie. No jasne czemu wcześniej nie pomyślałem. Machnąłem trzy razy ogonem i w niewidocznym już wnętrzu piramidy coś głośno kichnęło, a ja wypadłem spod zsuwającej się ściany, ledwo unikając zgniecenia. Odetchnąłem z ulgą. Siedzieliśmy na gorącym piasku przez dłuższą chwilę, aż w końcu odezwała się wilczyca:
-Dzięki za ratunek.
-Nie ma sprawy- odparł Maro.-Mal to twój świat?
-Czy ja mówiłem ci o mumiach?- spytałem ironicznie.
-Nie- odparł.
-A więc ty jesteś Mal, a ty..?-odezwała się wadera.
-Maro-prychną przyjaźnie koń.
-Ja jestem Miliam- odpowiedziała.- Chodźcie, bo daleka droga do mojego obozu.
Wstałem i ruszyłem za nią.Szliśmy przez pustynię długi czas. Ja, wychowany na lodzie i śniegu, padałem po jednym kilometrze. Podobnie zareagował Maro. To jeszcze daleko. Wiedziałem to.
-Tu- zawołała Mil. popchnęła nas w stronę góry. Wspięliśmy się ostatkami sił i w dali ujrzeliśmy piękną oazę.
-Teraz to naprawdę niedaleko- powiedziała. Poszliśmy w jego stronę. Z daleka bił od obozu dziwny niepokój.
-Czujecie to?- spytałem zaciągając się powietrzem.
-Co?-spytała dwójka moich przyjaciół.
-Już ni. Zdawało mi się tylko-powiedziałem. Ja jednak wiem, że mam nosa do takich spraw. sabotaż czuję na odległość, a nienawiść i kłamstwo jeszcze lepiej.Ktoś kłamał i szantażował kogoś. Ale że nikogo tu nie znam, a z tak daleka nie widzę twarzy. Gdy doszliśmy do obozu, w jego "centrum" rozlegał się miły głos opowiadający dziwną historię.
-Hej- Zawołała Mil.
-Milla- zawołały chórem wilki siedzące przy mile ciepłym ognisku, oświetlającym ziemię szarzejącą przy świcie zmieszchu.
-Siadajcie, właśnie zaczynałam mówić o piramidzie Acheopsa.-zaczęła biała wilczyca siedząca nad wszystkimi.
-Mal, Maro to jest Agara, nasza przywódczyni i zarazem największy archeolog na tym świecie- powiedziała dźwięcznie Miliam.
-Kto? Areogokog? - prychnął zdziwiony Maro.
-A wy co z innego świata, że tego nie wiecie?- szczeknął nagle jakiś wilk.
-Trafiłeś w dziesiątkę- odszczekałem. Wszyscy wpatrzyli się w nas jak w duchy...
Menu
- Kartki z życia
- Zawyj z nami
- Wilki
- Wataha
Ważne!!!
Prace zakończone i każdy wilk może oglądnąć swój profil!
nowe wilki będą wstawiane po 1-3 góra 4 dni jeśli formularz nie będzie miał błędów! (wybaczcie że czasem trwa to dłużej, ale niekiedy nie mam na to czasu ~Kochana422)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz