Popatrzyłem chwilę na szczeniaka zaspanym wzrokiem. Ledwo co się
obudziłem więc słowa wilczka dotarły do mnie dopiero po krótkiej chwili.
Uśmiechnąłem się lekko i otuliłem szczeniaka.Czułem jeszcze chwilę
wiercącego się Diosa jednak już po chwili leżał bez ruchu.Ostatni raz
rzuciłem okiem na malca i ponownie zasnąłem. Nie pamiętam co dokładnie
mi się śniło jednak gdy się obudziłem zacząłem na oślep szukać łapą
ciała malca. Gdy go nie znalazłem otworzyłem oczy i rozejrzałem się
dookoła. W dalszym ciągu nigdzie nie widziałem szczeniaka. Przetarłem
oczy i wyszedłem z jaskini.
- Dios! - zawołałem
- Tutaj jestem! - odpowiedział malec wybiegając zza krzaków.
- A myślałem, że to ja tu jestem rannym ptaszkiem. - zaśmiałem się
Szczeniak usiadł przede mną i zadzierając głowę do góry z pełną powagą powiedział:
- Głodny jestem.
No tak, śniadanie. Najważniejszy posiłek dnia! Jak to ktoś kiedyś powiedział.
- Okej. Jakieś specjalne życzenia? - zapytałem z uśmiechem
< Dios? >
- Dios! - zawołałem
- Tutaj jestem! - odpowiedział malec wybiegając zza krzaków.
- A myślałem, że to ja tu jestem rannym ptaszkiem. - zaśmiałem się
Szczeniak usiadł przede mną i zadzierając głowę do góry z pełną powagą powiedział:
- Głodny jestem.
No tak, śniadanie. Najważniejszy posiłek dnia! Jak to ktoś kiedyś powiedział.
- Okej. Jakieś specjalne życzenia? - zapytałem z uśmiechem
< Dios? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz