Menu

Ważne!!!

Prace zakończone i każdy wilk może oglądnąć swój profil!
nowe wilki będą wstawiane po 1-3 góra 4 dni jeśli formularz nie będzie miał błędów! (wybaczcie że czasem trwa to dłużej, ale niekiedy nie mam na to czasu ~Kochana422)

niedziela, 1 listopada 2015

Od Mala- Tajemnicze miasta- Miasto Zagubionych cz. 3

Spojrzałem przerażony na wielkiego potwora. Lekko drżący powtórzyłem pytanie:
- C-Co?
-Tak. Niegdyś byli naszymi wrogami, lecz teraz... przyjaciele zwróceni w naszą stronę. Wrogowie Szarany.- wytłumaczyła Dajanse.
-Kogo?- spytałem niepewnie. Domyślałem się że mogła to być biała wilczyca, królowa tego miasta.
-Królowa. Biała wilczyca siedząca na tronie. Zdrajczyni!- wtrąciła się Cheshire. Spodziewałem się takiej odpowiedzi, więc nawet nie drgnąłem. Zarab nadal stał nad nami. Podnosił się na długich nogach, na których nie było ani skóry, mięsa, ani krwi. Same kości. Na głowie nosił dość dziwne nakrycie. Takie jakie moja mama kładła na stół, tylko w innych kolorach. Zamerdałem do niego ogonem, a on odpowiedział przerażającym uśmiechem. Odpowiedziałem mu tym samym.
-Zaprowadzę was do naszej kryjówki, bo zbliża się zmiana- powiedział twardym basowym głosem. Przemierzaliśmy pustynię, ciepłą i upalną, bez kropli wody. Zarab szedł przodem, za mną Daj i Ches były zajęte sobą. Podbiegłem do niego bliżej.
-Hej. Jak się nazywasz?- spróbowałem zagadnąć- Ja jestem Mal
-Vaxolius. W skrócie Vax.- odpowiedział uprzejmie.Szliśmy jeszcze długo, długo, aż doszliśmy do małego wejścia.
-Wchodź- powiedział Vax. Wszedłem jak powiedział. W środku było przestronnie miło. Wygląd co prawda odpychał, ale było przyjemnie. Byłem wyczerpany, więc znalazłem sobie jakiś przytulny kąt i szybko usnąłem. Obudził mnie podmuch zimna. Otworzyłem oczy i po cichutku wymknąłem się z jaskini. Na pustyni nie było już piasku. Gdzie okiem sięgnąć tylko śnieg i lód. Zdziwiony wyszedłem kawałek dalej. Było jak w domu. Zimno, biało i zadziwiająco pięknie. Wziąłem głęboki wdech. Świeże powietrze wypełniło moje płuca. Wspiąłem się na najbliższy pagórek i położyłem się w śniegu. Po krótkim czasie usłyszałem stukot kopyt. Szurały po śniegu. Podniosłem głowę i niedaleko zobaczyłem konia.Jego czarna grzywa powiewała na wietrze. Podbiegłem do niego od tyłu.
-Hej- wypaliłem niespodziewanie. Koń obrócił się szybko, przerażony.
-Witaj- odpowiedział zdziwiony koń. Jego głos brzmiał przyjemnie. Był ogierem.
- Co tu robisz maluszku?- spytał.
-Stoję- odpowiedziałem na pytanie.
- Co? Acha. Nie jest ci zimno?- koń zaczął rozmowę.
- Nie. Tu w śniegu czuję się jak w domu. Zimno, biało i pięknie.- odparłem.
- Naprawdę. To coś nas łączy. Uwielbiam zimę.- powiedział stając dęba. Niezwykłe uczucie ogarnęło mnie od stóp do głowy. Znalazłem kogoś kto przejrzał moją duszę na wylot w kilka chwil.
- Czego szukasz  przyjacielu?-spytał po krótkim czasie.
-Dokładnie nie wiem. Chcę znaleźć siostry i pomóc Dajanse i... i... i wrócić do domu.
-To ty tu nie mieszkasz?- ogier się zdziwił.
-Nie. Mieszkam w innym świecie. Dostałem się tu przypadkiem.- usiadłem na zimnym śniegu- przez portal w jaskini rozwidleń czy jakoś tak.
- Ach. Więc nie jesteś stąd. Jak tam jest? W tym twoim świecie- zaciekawił się ogier.
- Różnie. Jest wiele równin i lodowych pustyń. Ogrom zwierząt i miła atmosfera. Ogromne góry i głębokie doliny. Rzeki płynące powoli i szybkie strumienie zimnej i świeżej wody. Przede wszystkim jest tam miło i jak w domu, nawet jeśli się go nie posiada.
-To niezwykłe. Ja nie mam nikogo oprócz Miki'ego. Niestety Miki odleciał i zostałem sam jak palec. Zima i śnieg to mój żywioł. Jednak ta pustynia zmienia swój wystrój z zimowego na letni co dwa miesiące. I dwa miesiące się męczę w gorącu i upałach, a drugie dwa skaczę wesoło po śniegu. I tak w kółko.-pożalił mi się Ogier.- A tak przy sposobności, nazywam się Maro.
-Ja jestem Mal.-odparłem. Długo jeszcze patrzyliśmy się na księżyc, aż zaczęło świtać. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że nie spałem przez całą noc.
-Mal!-usłyszałem nawołujący mnie głos. Nie widziałem jaskini. Zgubiłem się!
-Wołają cię. Podwieźć cię tam?- zaproponował Maro
-Z wielką chęcią- przystałem na propozycję. Wskoczyłem na ogiera. Pędziliśmy przez pustynię aż zobaczyłem jaskinię. Przed nią stali moi przyjaciele. Koń staną nagle, a ja wylądowałem głową w śniegu. Czarny przyjaciel zaśmiał się i pomógł mi wyjść.
- Nie pozbędziesz mnie się już tak łatwo.- oznajmił mi.
-Czyli co? Chcesz nam pomóc, a potem podróżować ze mną dopóty nie natrafimy na mój świat?
-Tak. Czy to nie oczywiste?- powiedział. Uśmiechnąłem się do niego.
-Gdzieś ty się podziewał?!- usłyszałem Ches.
- Nie przemarzłeś?- doskoczyła do mnie Dajanse.
-Nie. Zazwyczaj mieszkam na śniegu więc zimno mi nie przeszkadza.- odpowiedziałem jej. Obróciłem się do mojego nowego kumpla. Przyglądał mu się uważnie Vax.
-Niezwykły.-oznajmił- ostatni z gatunku. Koń wwidmo panujący na cieniem i mrokiem. Jeden z najbardziej potężnych. Gdzieś ty go znalazł?!- zwrócił się do mnie.
-Poznaliśmy się przypadkiem i no... niewiem.
-Los tak chciał- odpowiedział koń.- Los rządzi wszystkim. Co on chce zostaje spełnione.
-Niezwykłe! Jeszcze mówi!-krzyknął Vax
-A czegoś się spodziewał! Jakiegoś Pasmarkowca z nieczystej krwi!-oburzył się Maro.
-Spokojnie.-wtrąciłem się do tej rozmowy. Wszystko toczyło się dalej dobrze. Gdy nastał już wieczór, usiadłem koło mojego konika i zaczęłem:
-Opowiesz mi coś o sobie? Nic o tobie nie wiem.
-Ja? Wychowałem się tam.-powiedział wskazując pyskiem na miasto.- kiedy już rządziła ta jędza. Nie miałem dobrego dzieciństwa. Całe dnie pracowałem i męczyłem się w polach, żeby wilki miały jedzenie. Cała moja rodzina i przyjaciele umierali przez zagłodzenie lub przepracowanie. Gdy zostałem sam w wieku 2 lat, czyli całkiem niedawno chcieli mnie zamordować na mięso. Jakoś im uciekłem i od 6 miesięcy błądzę po tej dziwacznej pustyni.-zakończył wzdechnięciem- Gydby...
-Móc cofnąć czas.-dokończyłem- wiem co czujesz. Ja byłem i jestem najsłabszy z rodzeństwa, a mam tylko siostry. Jednak mnie cechuje spryt, zwinność, szybkość i racjonalne myślenie w przeciwieństwe do nich.- powiedziałem patrząc na księżyc. Racjonalne myślenie. Teraz wszystko mi się rozjaśniło.
-Wiem!-krzyknęłem podrywając się.- Już wiem co trzeba zrobić! ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz