Położyłem uszy po sobie nic nie odpowiadając. Szczerze mówią w tej
chwili najchętniej wrócił bym do jaskini i zaszył się w jednym z jej
ciemnych zakamarków. Głupio mi jednak tak nagle zostawić Karo więc tego
nie powiem.
- Co powiesz na to aby przejść się nad wodopój? - zapytałem po chwili
- Może być ale... to trochę daleko stąd. - stwierdziła wadera
- A śpieszy ci się gdzieś? - zapytałem z lekkim uśmiechem
- Nie - odpowiedziała wadera też się uśmiechając ale gdzieś w jej oczach widziałem niepewność.
Ruszyliśmy powoli. Rana bolała i nie zapowiadało się na to aby miała szybko przestać. Oberwałem prosto w kark. Kątem oka spojrzałem na waderę. Zastanawiałem się jak głęboka może być ta rana i czy wygląda aż tak, źle. Dodatkowo pomimo faktu zabandażowania jej przez Karo wciąż czułem w pysku metaliczny posmak krwi. Czyżby było gorzej niż myślałem? Byliśmy już mniej więcej w połowie drogi gdy byłem zmuszony się zatrzymać. Wbiłem wzrok w ziemię widząc jak obraz powoli zaczyna mi się rozmazywać. Łapy lekko mi zadrżały. Przez chwilę odniosłem wrażenie jakbym tracił kontrolę nad własnym ciałem.
- Rendall, wszystko w porządku? - zapytała Karo
Podniosłem wzrok wbijając nieprzytomne spojrzenie w samicę.
- Tak - powiedziałem cicho i bez jakichkolwiek emocji.
Chwila ciszy.
- Rendall krew. - powiedziała wadera
Przypatrywałem jej się chwilę bez zrozumienia. Jakby moje procesy myślowe całkowicie zwolniły. Po chwili jednak przekręciłem lekko głowę i spojrzałem na ziemię. Z mojego pyska powoli spływały kolejne krople krwi barwiąc trawę na czerwono.
- Jestem zmęczony - mruknąłem kładąc się na ziemi.
Oczy same mi się zamknęły. Nie wiem co się stało.
<Karo? Brak weny ;-;>
- Co powiesz na to aby przejść się nad wodopój? - zapytałem po chwili
- Może być ale... to trochę daleko stąd. - stwierdziła wadera
- A śpieszy ci się gdzieś? - zapytałem z lekkim uśmiechem
- Nie - odpowiedziała wadera też się uśmiechając ale gdzieś w jej oczach widziałem niepewność.
Ruszyliśmy powoli. Rana bolała i nie zapowiadało się na to aby miała szybko przestać. Oberwałem prosto w kark. Kątem oka spojrzałem na waderę. Zastanawiałem się jak głęboka może być ta rana i czy wygląda aż tak, źle. Dodatkowo pomimo faktu zabandażowania jej przez Karo wciąż czułem w pysku metaliczny posmak krwi. Czyżby było gorzej niż myślałem? Byliśmy już mniej więcej w połowie drogi gdy byłem zmuszony się zatrzymać. Wbiłem wzrok w ziemię widząc jak obraz powoli zaczyna mi się rozmazywać. Łapy lekko mi zadrżały. Przez chwilę odniosłem wrażenie jakbym tracił kontrolę nad własnym ciałem.
- Rendall, wszystko w porządku? - zapytała Karo
Podniosłem wzrok wbijając nieprzytomne spojrzenie w samicę.
- Tak - powiedziałem cicho i bez jakichkolwiek emocji.
Chwila ciszy.
- Rendall krew. - powiedziała wadera
Przypatrywałem jej się chwilę bez zrozumienia. Jakby moje procesy myślowe całkowicie zwolniły. Po chwili jednak przekręciłem lekko głowę i spojrzałem na ziemię. Z mojego pyska powoli spływały kolejne krople krwi barwiąc trawę na czerwono.
- Jestem zmęczony - mruknąłem kładąc się na ziemi.
Oczy same mi się zamknęły. Nie wiem co się stało.
<Karo? Brak weny ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz