Menu

Ważne!!!

Prace zakończone i każdy wilk może oglądnąć swój profil!
nowe wilki będą wstawiane po 1-3 góra 4 dni jeśli formularz nie będzie miał błędów! (wybaczcie że czasem trwa to dłużej, ale niekiedy nie mam na to czasu ~Kochana422)

piątek, 13 listopada 2015

Od Rendall'a CD Klio

Cała ta zaistniała sytuacja trochę mnie przytłoczyła. Ciesze się, że dziewczyny wróciły do domu ale Dios... nie potrafię przestać o tym myśleć. Gady tylko zamknę oczy mam przed oczami wizję jego drobnego, pozbawionego życia ciałka. Nie za bardzo mogę spać więc ciesze się, że chociaż jeden problem mamy z głowy.
- Rendall - usłyszałem cichy głos zaraz przy moim uchu.
Spłoszony spojrzałem na stojącego obok Aki'ego. Tak, ostatnimi czasy jestem trochę nerwowy, chodź to pewnie tylko przez to zmęczenie.
- Powinniśmy już iść. - powiedział sokół wskazując na śpiącą Klio.
Skinąłem przytakująco głową i skierowałem się do wyjścia. Zanim jednak wyszedłem na mojej drodze stanął Nyras.
- Powinieneś trochę odpocząć. - powiedział wilk
Położyłem uszy po sobie. Doskonale o tym wiem jednak nie potrafię.
- Postaram się - powiedziałem z lekkim uśmiechem aby uspokoić basiora.
Nyras odwzajemnił uśmiech a ja mogłem się spokojnie oddalić. Niemal całą drogę do jaskini byłem zapatrzony w niebo. Nawet światło gwiazd wydawało mi się jakieś blade.
- Hej Aki... - zacząłem niepewnie - Czy ja przynoszę jakiegoś pecha?
Ptak zniżył lot i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Jeśli przynosił byś pecha to pewnie dawno bym nie żył. - stwierdził rozbawiony.
- To nie jest zabawne - warknąłem zły.
Sokół wzleciał nieco wyżej i nie spoglądając na mnie nawet na chwilę powiedział:
- Przepraszam.
Po tych słowach zrobiło mi się źle. To ja powinienem przeprosić a nie on. Dlatego też to zrobiłem. Oboje uśmiechnęliśmy się do siebie. Po powrocie do jaskini natychmiast się położyłem. Zasnąłem dość szybko jednak nie obyło się bez gwałtownej pobudki w nocy. Te koszmary, które mnie ostatnio nawiedzają są naprawdę męczące. Budząc się rano stwierdziłem, że nie jestem całkowicie wypoczęty jednak zmęczenie było jakby mniej odczuwalne. Usiadłem przed jaskinią gapiąc się na falujące pod wpływem wiatru drzewa. Zacisnąłem zęby przypominając sobie jeszcze niedawno wbiegającego w ten las Diosa.
- Może powinieneś do niego iść? - zaproponował mój towarzysz
Spojrzałem na niego zdziwiony więc ptak dodał:
- Myślę, że to może ci pomóc.
Niezbyt chętnie ale się zgodziłem. Mam poważne obawy dotyczące tego czy przypadkiem się wtedy nie rozkleję. Poszedłem jednak. Przy pomocy moich umiejętności udało mi się stworzyć niewielki bukiet kwiatów. Niestety były sztuczne, moja moc nie obejmuje rzeczy żywych więc to musiało mi wystarczyć. Z tą małą wiązanką udałem się w stronę grobu Diosa.
- Rendall - usłyszałem dobrze mi już znany radosny głos.
Uśmiechnąłem się lekko na widok Klio i jej dobrego humoru. Wyglądało na to, że szybko udało jej się pozbierać po tym porwaniu. Poza tym już wczorajszego wieczora wydawała mi się dość radosna.
- Co robisz? - zapytała
- Nic ważnego - odparłem zmieszany
- To dokąd niesiesz te kwiaty?
Speszyłem się nieco i mimo początkowego braku odpowiedzi w końcu wydusiłem to z siebie.
- Idę odwiedzić Diosa.

< Klio? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz