Klio szła obok jednak zupełnie nie zawracałem sobie głowy jej
obecnością. Wszystkie moje myśli krążyły wyłącznie wokół Diosa. Nie wiem
jak mogłem pozwolić temu malcowi odejść w ten sposób, to po prostu nie
powinno się wydarzyć. Z początku traktowałem Diosa jak szczeniaka
potrzebującego opieki jednak z czasem się do niego przywiązałem.
Najbardziej bolało właśnie to, że zacząłem o nim myśleć jak o członku
mojej rodziny. Pomyślałem, że ten pokrzywdzony przez los szczeniak mógł
by być moim synem i chyba właśnie to był mój błąd. Być może gdybym go
nie zaakceptował to wszystko potoczyło by się inaczej i Dios by jeszcze
żył. Spojrzałem przed siebie i ogarnęło mnie dziwne przerażenie.
Zatrzymałem się nagle. Droga, którą zmierzaliśmy wiodła prosto do
jaskini.
- Nie chcę... - szepnąłem - Nie chcę tam teraz wracać. - powiedziałem a wewnątrz poczułem się strasznie bezsilny.
Klio podeszła do mnie i objęła przyjacielsko.
- Nie musisz. - powiedziała cicho
Ledwo powstrzymałem napływające mi do oczu łzy.
- Może pójdziemy nad jezioro? - zapytała wadera
Skinąłem przytakująco głową i powłóczystym krokiem podążyłem za
samicą. Usiadłem na brzegu wbijając puste spojrzenie w taflę delikatnie
falującej wody. Nagle w wodzie tuż obok mojego spostrzegłem drugie
odbicie. Klio uśmiechnęła się lekko. Że też chciało jej się tu ze mną
siedzieć. Niezbyt umiejętnie odwzajemniłem uśmiech. Znów spojrzałem na
swoje odbicie kładąc uszy.
- Być może ja po prostu nie jestem do tego stworzony - powiedziałem - przecież wiele wilków jakoś radzi sobie bez rodziny.
<Klio?>
Menu
- Kartki z życia
- Zawyj z nami
- Wilki
- Wataha
Ważne!!!
Prace zakończone i każdy wilk może oglądnąć swój profil!
nowe wilki będą wstawiane po 1-3 góra 4 dni jeśli formularz nie będzie miał błędów! (wybaczcie że czasem trwa to dłużej, ale niekiedy nie mam na to czasu ~Kochana422)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz