Pobiegłam do taty i Diablo pod pretekstem podanym przez Astrę. Miałam nadzieję, że wszystko u nich w porządku....
Byłam w lesie i przyznaję, że trochę zabłądziłam. Wtedy dwa wilki skoczyły na mnie od tyłu. Starałam się bronić, ale wszystko na nic. Oni byli silniejsi. Zawiązali mi coś na oczach (zapewne żebym nie zobaczyła drogi do ich kryjówki). W końcu wprowadzili mnie do jakiejś jaskini. Nadal miałam zawiązaną szmatkę na oczach, więc nic nie widziałam. Usłyszałam tylko "Klio!". W tej chwili zaczęłam się naprawdę bać. W końcu ściągnęli mi to coś z oczu i mogłam wszytko zobaczyć, ale... tylko teoretycznie, ponieważ było tam okropnie ciemno. Przywiązali mnie do jakiejś skały. Obok mnie byli Nyras i Diablo!
- Klio, co Ty tu robisz? - zapytał przerażony tata
- Nie mam pojęcia! - odpowiedziałam
- Jest tam ktoś jeszcze? - spytał basior
- Z naszych, nie. Przyszłam sama. Bo... mama Cię szuka - zwróciłam się do niego.
- Nic Ci nie jest? - martwił się Diablo
- Nie, wszystko w porządku, ale nie wiem o co tu chodzi! - powiedziałam
- Jak to o co? Och.. Już Wam mówię - zaczął Nyras - Myliliśmy się co do Nevtona i Amfory. Nie działają w pojedynkę! Nie wiem, czy należą do jakieś watahy, ale wątpię, ponieważ basior nadal chce przejąć władzę nad WZM. Zresztą, powinniśmy o tym wiedzieć... Poza tym mają zbyt małe tereny na założenie watahy, a przede wszystkim Ci strażnicy, to banda zakochanych w Amforze gamoni! Zrobią dla niej wszystko! Mam nadzieję, że ona nie wykorzysta tego również przeciwko nam, bo wtedy będzie źle... Jeśli jednak nie są tacy mądrzy i sprytni (w co szczerze wątpię) będą próbowali nas szantażować, ale w razie co, Diabo, musimy mieć twardy umysł. Ja wiem, że tylko Rendall potrafi oprzeć się jej mocom, ale zawsze możemy zmniejszyć ich działanie. Powinniśmy czekać na ich ruch, bo na razie, słabo to widzę... - zakończył tłumaczenie tata. Spojrzeliśmy po sobie, a ja przełknęłam ślinę...
< Diablo? >
Menu
- Kartki z życia
- Zawyj z nami
- Wilki
- Wataha
Ważne!!!
Prace zakończone i każdy wilk może oglądnąć swój profil!
nowe wilki będą wstawiane po 1-3 góra 4 dni jeśli formularz nie będzie miał błędów! (wybaczcie że czasem trwa to dłużej, ale niekiedy nie mam na to czasu ~Kochana422)
niedziela, 31 stycznia 2016
sobota, 30 stycznia 2016
Od Diablo CD Nyrasa
Po chwili obudził mnie Nyras. Spostrzegłem że do jaskini weszła wadera.
-Czego chcesz, żmijo?-Spytałem.
-To tajemnica.-Uśmiechnęła się lekko.-Zabieram cię stąd, młody.-Przygryzła dolną wargę.
-Czego chcesz?-Spytałem.
-Muszę coś mieć z tego porwania, a mój brat zgodził mi się to uregulować.-Zaśmiała się.
Spojrzałem na nią z pogardą. Amfora w chwilę skuliła się na ziemi i zaczęła piszczeć z bólu.
-Masz nauczkę.-Ledwo słyszalnie odrzekł Nyras.
Wadera z piskiem wybiegła z celi. Odwróciłem wzrok.
-Musimy się stąd wydostać.-Powiedziałem to w tym samym momencie co Nyras.
Nagle dało się usłyszeć że ktoś wchodzi do celi. Dwóch strażników wprowadziło do klatki... Klio!!!
< Nyras? Klio? >
-Czego chcesz, żmijo?-Spytałem.
-To tajemnica.-Uśmiechnęła się lekko.-Zabieram cię stąd, młody.-Przygryzła dolną wargę.
-Czego chcesz?-Spytałem.
-Muszę coś mieć z tego porwania, a mój brat zgodził mi się to uregulować.-Zaśmiała się.
Spojrzałem na nią z pogardą. Amfora w chwilę skuliła się na ziemi i zaczęła piszczeć z bólu.
-Masz nauczkę.-Ledwo słyszalnie odrzekł Nyras.
Wadera z piskiem wybiegła z celi. Odwróciłem wzrok.
-Musimy się stąd wydostać.-Powiedziałem to w tym samym momencie co Nyras.
Nagle dało się usłyszeć że ktoś wchodzi do celi. Dwóch strażników wprowadziło do klatki... Klio!!!
< Nyras? Klio? >
Od Karo CD Rendall'a
Spojrzałam na Rendall`a.
-Z chęcią.-Uśmiechnęłam się,
Rendall odwzajemnił ten gest. Powoli poszliśmy w stronę jaskiń. Wybraliśmy dwie uniwersalne. Jaskinię Tajemnic i Jaskinię Kryształu. Na początku poszliśmy do Jaskini Tajemnic. Nie przeczę, była piękna. Zwiedzaliśmy ją przez pół godziny natykając się na niezbyt bezpieczne rzeczy. Potem skierowaliśmy kroki w stronę Jaskini Kryształu. W połowie drogi odczułam lekki głód. Niedaleko stąd płynął potok. A gdzie woda tam i...ryby! Lubiłam ryby. Od jakiegoś czasu zastanawiam też się nad jedną istotną sprawą, ale muszę omówić ją z Rendall`em.
-Idziemy na łowy?-Spytałam mojego partnera.
-Z chęcią.-Uśmiechnął się.
Odwzajemniłam to. Poszliśmy w stronę potoku. Bez większego trudu złapaliśmy dwie ryby. Szczupaka i Okonia. Po chwili zatopiłam kły w rybie. Rendall też. Po około 10 minutach ryby zniknęły z powierzchni ziemi. Powoli wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę Jaskini Kryształu. Niecałe 10 minut później byliśmy w jaskini.
-Ta jest idealna. A co ty o niej sądzisz, misiu?-Spytałam.
< Rendall? >
-Z chęcią.-Uśmiechnęłam się,
Rendall odwzajemnił ten gest. Powoli poszliśmy w stronę jaskiń. Wybraliśmy dwie uniwersalne. Jaskinię Tajemnic i Jaskinię Kryształu. Na początku poszliśmy do Jaskini Tajemnic. Nie przeczę, była piękna. Zwiedzaliśmy ją przez pół godziny natykając się na niezbyt bezpieczne rzeczy. Potem skierowaliśmy kroki w stronę Jaskini Kryształu. W połowie drogi odczułam lekki głód. Niedaleko stąd płynął potok. A gdzie woda tam i...ryby! Lubiłam ryby. Od jakiegoś czasu zastanawiam też się nad jedną istotną sprawą, ale muszę omówić ją z Rendall`em.
-Idziemy na łowy?-Spytałam mojego partnera.
-Z chęcią.-Uśmiechnął się.
Odwzajemniłam to. Poszliśmy w stronę potoku. Bez większego trudu złapaliśmy dwie ryby. Szczupaka i Okonia. Po chwili zatopiłam kły w rybie. Rendall też. Po około 10 minutach ryby zniknęły z powierzchni ziemi. Powoli wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę Jaskini Kryształu. Niecałe 10 minut później byliśmy w jaskini.
-Ta jest idealna. A co ty o niej sądzisz, misiu?-Spytałam.
< Rendall? >
piątek, 29 stycznia 2016
Od Rendall'a CD Nyrasa
Zaskoczyło mnie pytanie Nyrasa. Nie bardzo wiedziałem co mu
odpowiedzieć. Ja brałem to wszystko jak najbardziej na poważnie. Nie
brałem też pod uwagę scenariusza, że kiedykolwiek mielibyśmy się
rozstać. Miałem wrażenie, że Karo myśli tak samo chodź nie chciałem jej
niczego narzucać.
- Oczywiście, że wiecznego - powiedziała Karo
Spojrzałem na samicę nieco zaskoczony po czym uśmiechnąłem się i zacząłem delikatnie machać ogonem.
- No cóż, w takim razie jeszcze raz gratuluję. - powiedział Nyras - Możecie się zastanowić nad wyborem wspólnej jaskini.
Skinąłem przytakująco głową i razem z Karo oddaliliśmy się od pary alfa. Poszliśmy nad wodopój. Napiliśmy się posiedzieliśmy tam trochę przyglądając się spływającej wodzie. Dobrze, że przynajmniej ona nie zamarzła. Przytuliłem waderę. Tak po prostu. Samica odwzajemniła to wtulając się w moje futro. Było to bardzo przyjemne uczucie. Nie pamiętam już nawet ile czasu minęło gdy ostatni raz tak kogoś przytulałem. Bez żadnego konkretnego powodu, tak po prostu. Zamknąłem oczy. Powolutku, małymi kroczkami ale miałem wrażenie, że zmierzam w dobrym kierunku. Czułem, że to jest właśnie droga do mojego szczęścia.
- Hej Karo - uśmiechnąłem się lekko
- Hm? - zapytała wadera
- Chciała byś ze mną zamieszkać?
Karo przez chwilę nic nie odpowiadała, po chwili jednak zapytała:
- A ty?
- Oczywiście, że tak.
Znów nastała cisza jednak mi ona nie przeszkadzała. Kiedyś być może było by to dla mnie krępujące. Teraz jednak mogłem spokojnie siedzieć obok nie musząc nic mówić. Nie muszę jej słyszeć aby wiedzieć, że jest obok.
- Co Ty na to abyśmy poszli obejrzeć jaskinie? - zapytałem - Jeśli, któraś Ci się spodoba możemy pójść porozmawiać z Neo.
< Karo? >
- Oczywiście, że wiecznego - powiedziała Karo
Spojrzałem na samicę nieco zaskoczony po czym uśmiechnąłem się i zacząłem delikatnie machać ogonem.
- No cóż, w takim razie jeszcze raz gratuluję. - powiedział Nyras - Możecie się zastanowić nad wyborem wspólnej jaskini.
Skinąłem przytakująco głową i razem z Karo oddaliliśmy się od pary alfa. Poszliśmy nad wodopój. Napiliśmy się posiedzieliśmy tam trochę przyglądając się spływającej wodzie. Dobrze, że przynajmniej ona nie zamarzła. Przytuliłem waderę. Tak po prostu. Samica odwzajemniła to wtulając się w moje futro. Było to bardzo przyjemne uczucie. Nie pamiętam już nawet ile czasu minęło gdy ostatni raz tak kogoś przytulałem. Bez żadnego konkretnego powodu, tak po prostu. Zamknąłem oczy. Powolutku, małymi kroczkami ale miałem wrażenie, że zmierzam w dobrym kierunku. Czułem, że to jest właśnie droga do mojego szczęścia.
- Hej Karo - uśmiechnąłem się lekko
- Hm? - zapytała wadera
- Chciała byś ze mną zamieszkać?
Karo przez chwilę nic nie odpowiadała, po chwili jednak zapytała:
- A ty?
- Oczywiście, że tak.
Znów nastała cisza jednak mi ona nie przeszkadzała. Kiedyś być może było by to dla mnie krępujące. Teraz jednak mogłem spokojnie siedzieć obok nie musząc nic mówić. Nie muszę jej słyszeć aby wiedzieć, że jest obok.
- Co Ty na to abyśmy poszli obejrzeć jaskinie? - zapytałem - Jeśli, któraś Ci się spodoba możemy pójść porozmawiać z Neo.
< Karo? >
środa, 27 stycznia 2016
Od Aspena :'(
Biegłem szybko. Moje łapy nie nadążały. Co się działo trudno opisać. W moim umyśle telepotało się imię... Warty. Mój największy wróg! Najpierw dopadł moją rodzinę, potem przyjaciół, a zaraz dopadnie mnie. I po co w ogóle było nam wyruszać na tę misję. Czemu nie zostawiłem moich szczeniaków w wataszy. Tyle szcześcia że najmłodsza się ocaliła. Nagle ból przeszył moje czoło. Od stóp do głów przeszły mnie ciarki. Krótkie ukucie...
Ocknąłem się leżąc na jakiejś dziwnej powieszchni. Była ślizka i cuchnąca. Najgorsze było to że byłem do niej przywiązany. Nademną stanąłe ludzka postać.W ręku trzymała strzykawkę... po tem nie pamiętam nic. Bo nic nie było...
Ocknąłem się leżąc na jakiejś dziwnej powieszchni. Była ślizka i cuchnąca. Najgorsze było to że byłem do niej przywiązany. Nademną stanąłe ludzka postać.W ręku trzymała strzykawkę... po tem nie pamiętam nic. Bo nic nie było...
NEX ZOSTAJE WYRZUCONY Z WATAHY!
Nex nie pisze odpowiadań od ponad dwóch miesięcy! (ostatnie 17.11.15.) Nie mam z nim żadnego kontaktu i po ustaleniu z Kochana422 oficjalnie wyrzucamy Nex'a z watahy!
Alfy, Bety, TOLLERIS & Kochana422
Alfy, Bety, TOLLERIS & Kochana422
Od Nyrasa CD Diablo
Cieszyłem się, że wszystko sobie z Diablo wytłumaczyliśmy. Po tej całej "kąpieli" było mi bardzo zimno, szczególnie, że mamy zimę. Futro zaczęła mi lekko zamarzać, ale nie dałem sobie tego po sobie poznać. Szliśmy tak chwilę w ciszy, aż nagle...Nevton!
- Hmm... Myśleliście, że to już koniec? - zapytał; najwyraźniej był bardzo zły. Zza krzaków wyszła Amfora, a za nią jeszcze małe stadko wilków. Spojrzeliśmy z Diablem po sobie i baliśmy się. Nie wiedziałem, co się teraz wydarzy. Po głowie biegało mi mnóstwo myśli!
- Brać ich! - wykrzyknął Nevton. Cała ta banda wilków rzuciła się na nas. Nie powiem, szło nam nawet nieźle, ale było ich o wiele więcej. Tym razem, nawet po przemianie Diabla nie mieliśmy szans... Zostaliśmy związani grubymi sznurami z malutkimi kolcami, które wbijały nam się w skórę. Przyciągnęli nas do jakieś dużej, ciemnej jaskini. Przywiązali tam i zostawili śmiejąc się przeraźliwie.
- Nie bój się, jakoś z tego wyjdziemy... - pocieszałem go, lecz sądząc po jego minie raczej tego nie potrzebował. W końcu, po jakimś czasie udało nam się podsłuchać pewną rozmowę...
- Świetnie, i co zamierzasz teraz zrobić? - pytała Amfora
- Jak to co?! Mi zależy tylko na jednym, chcę zdobyć władzę! Nie obchodzi mi jak, ale masz mi to załatwić, a jeśli to zrobisz, to będziesz bogata! Dostaniesz co tylko zapragniesz, gdy tylko będę władcą... - przekonywał ją Nevton.
- Och... to trzeba było mi złapać bliskiego Nyrasa, a nie jego samego i jakiegoś... przystojniaka... - westchnęła wadera.
- Przestań! Nie ważne jak, ważne, że do celu! - wykrzyknął i nic więcej nie słyszeliśmy. Diablo najwyraźniej też to usłyszał i zapytał:
- Jak myślisz, co teraz będzie?
- Nie mam pojęcia... - odparłem ze smutkiem. Przez następny czas widzieliśmy tylko cienie wilków. Strażników, którzy raz na jakiś czas chodzili tędy... Byliśmy bardzo zmęczeni, więc stwierdziliśmy, że będziemy spali na zmianę tak, aby jeden z nas zawsze nie spał. Tak też było, ale w końcu ile można tak leżeć! Chociaż nie było mi zimno, ale to małe pocieszenie. Po chwili do jaskini weszła Amfora. Była szeroko uśmiechnięta, ale nie był to przyjazny uśmiech. Obudziłem delikatnie basiora i oboje czekaliśmy na to, co zrobi wadera...
< Diablo? >
- Hmm... Myśleliście, że to już koniec? - zapytał; najwyraźniej był bardzo zły. Zza krzaków wyszła Amfora, a za nią jeszcze małe stadko wilków. Spojrzeliśmy z Diablem po sobie i baliśmy się. Nie wiedziałem, co się teraz wydarzy. Po głowie biegało mi mnóstwo myśli!
- Brać ich! - wykrzyknął Nevton. Cała ta banda wilków rzuciła się na nas. Nie powiem, szło nam nawet nieźle, ale było ich o wiele więcej. Tym razem, nawet po przemianie Diabla nie mieliśmy szans... Zostaliśmy związani grubymi sznurami z malutkimi kolcami, które wbijały nam się w skórę. Przyciągnęli nas do jakieś dużej, ciemnej jaskini. Przywiązali tam i zostawili śmiejąc się przeraźliwie.
- Nie bój się, jakoś z tego wyjdziemy... - pocieszałem go, lecz sądząc po jego minie raczej tego nie potrzebował. W końcu, po jakimś czasie udało nam się podsłuchać pewną rozmowę...
- Świetnie, i co zamierzasz teraz zrobić? - pytała Amfora
- Jak to co?! Mi zależy tylko na jednym, chcę zdobyć władzę! Nie obchodzi mi jak, ale masz mi to załatwić, a jeśli to zrobisz, to będziesz bogata! Dostaniesz co tylko zapragniesz, gdy tylko będę władcą... - przekonywał ją Nevton.
- Och... to trzeba było mi złapać bliskiego Nyrasa, a nie jego samego i jakiegoś... przystojniaka... - westchnęła wadera.
- Przestań! Nie ważne jak, ważne, że do celu! - wykrzyknął i nic więcej nie słyszeliśmy. Diablo najwyraźniej też to usłyszał i zapytał:
- Jak myślisz, co teraz będzie?
- Nie mam pojęcia... - odparłem ze smutkiem. Przez następny czas widzieliśmy tylko cienie wilków. Strażników, którzy raz na jakiś czas chodzili tędy... Byliśmy bardzo zmęczeni, więc stwierdziliśmy, że będziemy spali na zmianę tak, aby jeden z nas zawsze nie spał. Tak też było, ale w końcu ile można tak leżeć! Chociaż nie było mi zimno, ale to małe pocieszenie. Po chwili do jaskini weszła Amfora. Była szeroko uśmiechnięta, ale nie był to przyjazny uśmiech. Obudziłem delikatnie basiora i oboje czekaliśmy na to, co zrobi wadera...
< Diablo? >
Od Mood'a CD Rendall'a
Szkoda mi było tak niszczyć nadzieję Rendall'owi, ale musieliśmy mu powiedzieć.... Gdyby to było takie proste... Na początku również myślałem, że to Nevton i Amfora, ale nie. To za duży pożar na tak krótki czas. Oni, nie odważyliby się... Tylko dlaczego?
Rendall spojrzał się na nas przerażony i zamilkł. Nagle tata powiedział:
- Mood, trzeba pójść po Neo, ona ma z nimi najlepszy kontakt, a do tego czasu spróbuję jakoś z nimi pogadać...
- Ale, na pewno dacie sobie radę? - zapytałem
- Och, myślisz, że to czy tu będziesz czy nie coś zmieni? Już, leć po Neo! Tak najbardziej nam się przydasz, acha, i nie wracaj! Zostaniesz tam z Klio! - rozkazał, a ja już nie miałem po co dyskutować. Wiedziałem, że to i tak nic nie da, więc jak najszybciej ruszyłem w stronę Neo i Klio. Nawet z daleka czułem ten okrutny zapach... Dopiero, gdy przybiegłem już jakiś kawał drogi przestało drpać mnie w gardle. Później zaczął wiać wiatr, a ja nadal nie przestawałem biec. W końcu dotarłem do wader.
- Neo, musimy porozmawiać - szepnąłem do niej, aby nie budzić Klio - Mam bardzo złą wiadomość! Cała wataha, cały las jest w płomieniach! - "wykrzyknąłem szeptem"
- A jednak! Zrobili to... Powiedz Nyrasowi, że to bogowie... - odparła.
- Już wiemy! Miałem po Ciebie pójść! Ja, zostanę z Klio i zaopiekuję się nią, ale Ty jesteś potrzebna tam, u nich - wytłumaczyłem.
- Hmmm, do dobrze - zgodziła się.
- Ale, Ty wiesz o co tu chodzi? - spytałem
- Och, oni już od dawna skarżyli się, że niektóre wilki przestały w nich wierzyć, nie oddają im czci... Wiesz, oni zawsze byli tacy wybredni! Moim zdaniem, trzeba dowiedzieć się kto i co robi i zająć się tym, bo inaczej słabo to widzę... Acha, pamiętaj, że Klio musi mieć regularnie zmieniane okłady i podaj jej ten napar jeśli się już ugotuje - zakończyła. Byłem przerażony! Bałem się o nas, naszą watahę i w ogóle wszystko! Usiadłem przy Klio i wtuliłem się w jej śpiące, ciepłe ciało...
< Rendall? >
Rendall spojrzał się na nas przerażony i zamilkł. Nagle tata powiedział:
- Mood, trzeba pójść po Neo, ona ma z nimi najlepszy kontakt, a do tego czasu spróbuję jakoś z nimi pogadać...
- Ale, na pewno dacie sobie radę? - zapytałem
- Och, myślisz, że to czy tu będziesz czy nie coś zmieni? Już, leć po Neo! Tak najbardziej nam się przydasz, acha, i nie wracaj! Zostaniesz tam z Klio! - rozkazał, a ja już nie miałem po co dyskutować. Wiedziałem, że to i tak nic nie da, więc jak najszybciej ruszyłem w stronę Neo i Klio. Nawet z daleka czułem ten okrutny zapach... Dopiero, gdy przybiegłem już jakiś kawał drogi przestało drpać mnie w gardle. Później zaczął wiać wiatr, a ja nadal nie przestawałem biec. W końcu dotarłem do wader.
- Neo, musimy porozmawiać - szepnąłem do niej, aby nie budzić Klio - Mam bardzo złą wiadomość! Cała wataha, cały las jest w płomieniach! - "wykrzyknąłem szeptem"
- A jednak! Zrobili to... Powiedz Nyrasowi, że to bogowie... - odparła.
- Już wiemy! Miałem po Ciebie pójść! Ja, zostanę z Klio i zaopiekuję się nią, ale Ty jesteś potrzebna tam, u nich - wytłumaczyłem.
- Hmmm, do dobrze - zgodziła się.
- Ale, Ty wiesz o co tu chodzi? - spytałem
- Och, oni już od dawna skarżyli się, że niektóre wilki przestały w nich wierzyć, nie oddają im czci... Wiesz, oni zawsze byli tacy wybredni! Moim zdaniem, trzeba dowiedzieć się kto i co robi i zająć się tym, bo inaczej słabo to widzę... Acha, pamiętaj, że Klio musi mieć regularnie zmieniane okłady i podaj jej ten napar jeśli się już ugotuje - zakończyła. Byłem przerażony! Bałem się o nas, naszą watahę i w ogóle wszystko! Usiadłem przy Klio i wtuliłem się w jej śpiące, ciepłe ciało...
< Rendall? >
wtorek, 26 stycznia 2016
Od Rendall'a CD Mood'a
Drzewa... krzewy... wszystko płonęło żywym ogniem. Płomienie tańczyły po
całym lesie pochłaniając kolejne ofiary. Wokół nas przebiegały
wszystkie możliwe gatunki zwierząt. Każde, bez wyjątku, chciało się
uratować. Pokręciłem przecząco głowa.
- Nie... - mruknąłem - to nie może być prawda...
Czułem wściekłość i rozpacz jednocześnie. Nie miałem pojęcia co powinienem był zrobić. To zdawało się być ponad moje siły. Nagle zauważyłem młodego lisa otoczonego przez płomienie. Szybko skoczyłem w jego stronę i wydostałem malca. Maluch zwiał gdy tylko go puściłem. W sumie nie dziwie się. Poniekąd jesteśmy wrogami chodź w tych okolicznościach to bez większego znaczenia. Nawet jeśli kiedyś przyjdzie mu zginąć ten lisek był na to za młody. Spojrzałem na Nyrasa. Zdawał się szukać jakiegoś wyjścia z tej sytuacji. Tylko co właściwie mogliśmy teraz zrobić? Za chwilę cały las spłonie. Miną przecież setki lat zanim powróci do poprzedniego wyglądu. Jeśli tak dalej pójdzie będziemy zmuszeni się stąd wynieść. Po chwili poczułem drażniący dym dostający się do moich płuc. Zacząłem kaszleć próbując złapać oddech. Karo natychmiast do mnie podbiegła. Jednak nawet ona nie mogła mi pomóc.
- Gdzie oni są? - zapytałem zrozpaczeni - No gdzie są ci bogowie? Naprawdę nie widzą co się dzieje? Pozwolą aby to wszystko... - przerwałem znów męczony kaszlem - Nie przeszkadza im to co się dzieje?
Niemal wszyscy spojrzeli na mnie jak na szaleńca. Nie wiedziałem co już powinienem robić. Czy to naprawdę musi się tak skończyć?
- Rendall bogowie... - zaczął Nyras lecz przerwał gdy niebo zostało przeszyte jasnym promieniem światła.
Wszyscy spojrzeliśmy na niebo. Z dziwnej, przypominającej rozdarcie, dziury wydobywało się jasne światło.
- Co się dzieje? - zapytałem
- Zdaje się... że to bogowie. - powiedział Mood
<Mood?>
- Nie... - mruknąłem - to nie może być prawda...
Czułem wściekłość i rozpacz jednocześnie. Nie miałem pojęcia co powinienem był zrobić. To zdawało się być ponad moje siły. Nagle zauważyłem młodego lisa otoczonego przez płomienie. Szybko skoczyłem w jego stronę i wydostałem malca. Maluch zwiał gdy tylko go puściłem. W sumie nie dziwie się. Poniekąd jesteśmy wrogami chodź w tych okolicznościach to bez większego znaczenia. Nawet jeśli kiedyś przyjdzie mu zginąć ten lisek był na to za młody. Spojrzałem na Nyrasa. Zdawał się szukać jakiegoś wyjścia z tej sytuacji. Tylko co właściwie mogliśmy teraz zrobić? Za chwilę cały las spłonie. Miną przecież setki lat zanim powróci do poprzedniego wyglądu. Jeśli tak dalej pójdzie będziemy zmuszeni się stąd wynieść. Po chwili poczułem drażniący dym dostający się do moich płuc. Zacząłem kaszleć próbując złapać oddech. Karo natychmiast do mnie podbiegła. Jednak nawet ona nie mogła mi pomóc.
- Gdzie oni są? - zapytałem zrozpaczeni - No gdzie są ci bogowie? Naprawdę nie widzą co się dzieje? Pozwolą aby to wszystko... - przerwałem znów męczony kaszlem - Nie przeszkadza im to co się dzieje?
Niemal wszyscy spojrzeli na mnie jak na szaleńca. Nie wiedziałem co już powinienem robić. Czy to naprawdę musi się tak skończyć?
- Rendall bogowie... - zaczął Nyras lecz przerwał gdy niebo zostało przeszyte jasnym promieniem światła.
Wszyscy spojrzeliśmy na niebo. Z dziwnej, przypominającej rozdarcie, dziury wydobywało się jasne światło.
- Co się dzieje? - zapytałem
- Zdaje się... że to bogowie. - powiedział Mood
<Mood?>
poniedziałek, 25 stycznia 2016
Od Nyrasa CD Rendall'a
Zdziwiłem się nieco słysząc tą nowinę, ale zaskoczenie było pozytywne. Tego się nie spodziewałem. W końcu musiałem odpowiedzieć, więc uśmiechnąłem się szeroko i zacząłem...
- Jestem bardzo zadowolony, że kolejne wilki w naszej watasze znalazły szczęście w innym wilku - mówiłem, a po chwili dodałem - Pozwólcie, że zabrzmi to tak oficjalnie - wyszeptałem, po czym kontynuowałem... - Serdecznie Wam gratulujemy! Możemy zaproponować tylko przyjęcie na Waszą cześć, no, i oczywiście zostaniecie już wpisani jako para, ale to już tylko drobiazgi... - powiedziałem.
- Nie wiem, nie chcę się za bardzo chwalić, czy... To przyjęcie... - zaczął zmieszany Rendall i spojrzał na Karo.
- Dobrze, jeszcze się zastanowimy. Czy coś jeszcze? - spytała wadera
- Musicie się jeszcze zastanowić, czy nie chcecie zamieszkać razem itd..., ale sprawy jaskiń trzeba załatwić z Neo. Oczywiście to nie jest nic koniecznego, ale wiecie, mamy obowiązek o tym wspomnieć... - powiedziałem
- W porządku, jeszcze damy znać - odpowiedzieli razem.
- Świetnie! Na koniec, mam takie pytanie...Może bardziej osobiste, ale jednak konieczne. Jesteście po prostu parą, czy to już tak naprawdę coś więcej, coś "wiecznego"...? - spytałem, lecz później stwierdziłem, że nie było to na miejscu... "Jak ja nienawidzę tych wilczych praw!" - pomyślałem.
< Karo? Rendall? >
- Jestem bardzo zadowolony, że kolejne wilki w naszej watasze znalazły szczęście w innym wilku - mówiłem, a po chwili dodałem - Pozwólcie, że zabrzmi to tak oficjalnie - wyszeptałem, po czym kontynuowałem... - Serdecznie Wam gratulujemy! Możemy zaproponować tylko przyjęcie na Waszą cześć, no, i oczywiście zostaniecie już wpisani jako para, ale to już tylko drobiazgi... - powiedziałem.
- Nie wiem, nie chcę się za bardzo chwalić, czy... To przyjęcie... - zaczął zmieszany Rendall i spojrzał na Karo.
- Dobrze, jeszcze się zastanowimy. Czy coś jeszcze? - spytała wadera
- Musicie się jeszcze zastanowić, czy nie chcecie zamieszkać razem itd..., ale sprawy jaskiń trzeba załatwić z Neo. Oczywiście to nie jest nic koniecznego, ale wiecie, mamy obowiązek o tym wspomnieć... - powiedziałem
- W porządku, jeszcze damy znać - odpowiedzieli razem.
- Świetnie! Na koniec, mam takie pytanie...Może bardziej osobiste, ale jednak konieczne. Jesteście po prostu parą, czy to już tak naprawdę coś więcej, coś "wiecznego"...? - spytałem, lecz później stwierdziłem, że nie było to na miejscu... "Jak ja nienawidzę tych wilczych praw!" - pomyślałem.
< Karo? Rendall? >
Od Diablo CD Klio
Biegłem dalej przed siebie wymijając kolejne drzewa. Za mną biegł już
tylko Nyras. Jest szybki przez co nie mogłem ani trochę zwolnić. Jestem
strasznie zdyszany. nie mogę już prawie złapać tchu, a Nyras bez przerwy
biegł za mną. W końcu wbiegłem na cienką średniej grubości taflę lodu,
Nyras zatrzymał się tuż przed nią. Lód mógł utrzymać młodego wilka, ale
pod dorosłym załamał by się. Miałem przewagę. Zatrzymałem się i zacząłem
szybko łapać oddech.
-Czemu za mną biegniesz?-Spytałem.
-A czemu ty uciekasz?-Spytał.
-Racja.-Przyznałem.
Cofnąłem się. Nagle lód wokół mnie zaczął pękać, a dodatkowo zacząłem się ślizgać. Sprawy nie ułatwiało też to że mój żywioł to ogień. Mimowolnie zacząłem piszczeć. Położyłem uszy po sobie, wybiłem się i przeskoczyłem na grubszą taflę lodu. Nyras wszedł powoli na lód. Nie było to najmądrzejsze, a lód pod nim zaczął się załamywać. Wziąłem krotki rozbieg i odepchnąłem basiora na bok. Pech chciał jednak że wpadłem pod taflę lodu. Nie mogłem znaleźć wyjścia i zaczęło brakować mi tlenu. W oczach zrobiło mi się czarno, zacząłem się topić. Straciłem przytomność. Nagle ktoś wyciągnął mnie z wody. Odkaszlnąłem ciecz, która zebrała mi się w płucach. Spostrzegłem Nyrasa, jest mokry.
-U...uratowałeś mnie?-Spytałem zdziwiony.
-tak, przecież jesteś członkiem watahy, a wataha to jedna wielka rodzina.-Powiedział pouczając mnie.-nie oceniamy kim się urodziliśmy, ale kim jesteśmy.-Dodał.
Wbiłem wzrok w ziemię.
-Przepraszam.-Powiedziałem.
-Za co? Za uratowanie mnie i mojej córki?-Spytał.
-Nie, przepraszam za to że próbowałem uciec.-Powiedziałem.
-Nic się przecież nie stało.-Powiedział.-Chodźmy do Neo. Musi zobaczyć czy po tej "kąpieli" nie będziemy chorzy.-Powiedział pół-żartem.
Uśmiechnąłem się. Szedłem kawałek za Nyrasem, lekko utykałem na prawą, tylną łapę. Nagle przed nami pojawił się... Nevton!
< Nyras? Klio? >
-Czemu za mną biegniesz?-Spytałem.
-A czemu ty uciekasz?-Spytał.
-Racja.-Przyznałem.
Cofnąłem się. Nagle lód wokół mnie zaczął pękać, a dodatkowo zacząłem się ślizgać. Sprawy nie ułatwiało też to że mój żywioł to ogień. Mimowolnie zacząłem piszczeć. Położyłem uszy po sobie, wybiłem się i przeskoczyłem na grubszą taflę lodu. Nyras wszedł powoli na lód. Nie było to najmądrzejsze, a lód pod nim zaczął się załamywać. Wziąłem krotki rozbieg i odepchnąłem basiora na bok. Pech chciał jednak że wpadłem pod taflę lodu. Nie mogłem znaleźć wyjścia i zaczęło brakować mi tlenu. W oczach zrobiło mi się czarno, zacząłem się topić. Straciłem przytomność. Nagle ktoś wyciągnął mnie z wody. Odkaszlnąłem ciecz, która zebrała mi się w płucach. Spostrzegłem Nyrasa, jest mokry.
-U...uratowałeś mnie?-Spytałem zdziwiony.
-tak, przecież jesteś członkiem watahy, a wataha to jedna wielka rodzina.-Powiedział pouczając mnie.-nie oceniamy kim się urodziliśmy, ale kim jesteśmy.-Dodał.
Wbiłem wzrok w ziemię.
-Przepraszam.-Powiedziałem.
-Za co? Za uratowanie mnie i mojej córki?-Spytał.
-Nie, przepraszam za to że próbowałem uciec.-Powiedziałem.
-Nic się przecież nie stało.-Powiedział.-Chodźmy do Neo. Musi zobaczyć czy po tej "kąpieli" nie będziemy chorzy.-Powiedział pół-żartem.
Uśmiechnąłem się. Szedłem kawałek za Nyrasem, lekko utykałem na prawą, tylną łapę. Nagle przed nami pojawił się... Nevton!
< Nyras? Klio? >
Od Klio CD Diablo
Gdy zobaczyłam Diablo... Szczerze mówiąc trochę się przeraziłam. Czyżby to nie był ten wilk, którego znam od tak dawna? Którego kocham ponad wszystko? Milion myśli przebiegło mi dosłownie po głowie, a wtedy nim się obejrzałam byliśmy wolni, a basior uciekł. Rzuciłam się za nim natychmiast w pogoń, a tata pobiegł za mną. W końcu zatrzymał mnie i powiedział:
- Klio! Dosyć! Biegnij do Neo, jasne?! Ja się tym zajmę i bez żadnych numerów! - krzyknął; najwyraźniej nie był bardzo zachwycony całą tą sytuacją, szczególnie, że wiedział, że ja i on...Bałam się, że Nyras może mu coś zrobić, albo wyrzuci z watahy...
-Ale tato! Nic mu chyba nie zrobisz, nie?! Co masz zamiar mu powiedzieć?! - zapytałam przerażona
- To już nie Twoja sprawa, chcę... porozmawiać. Teraz idź już, bo tylko pogorszysz sytuację - odpowiedział, a ja nie miałam wyjścia, musiałam zawrócić. Sama nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Najpierw myślałam o samych najgorszych rzeczach, lecz potem się opamiętałam i stwierdziłam, że tata nie zrobi nic złego. Mimo wszystko cała ta sytuacja nie dawała mi spokoju. Wróciłam zmęczona i przygnębiona do Neo, która przywitała mnie jeszcze przed jaskinią. Mówiła,że ci myśliwi ciągle się tutaj kręcą. Ja, tylko przytaknęłam i weszliśmy do środka. Opowiedziałam jej o tej całej sytuacji, a ona zaczęła mnie pocieszać. Powiedziała, że zna Nyrasa od lat, no w końcu są rodzeństwem... i, że nie zrobiłby niczego głupiego i niesprawiedliwego w stosunku do jakiegokolwiek członka watahy. Następnie Neo poszła pozbierać jakieś zioła, a ja miałam nie ruszać się z miejsca. Według niej powinnam tutaj zostać i nie narażać się. W końcu stwierdziłam, że Diablo też nie chciałby, abym narażała się i chyba nawet go widziała... I to był kolejny powód moich zmartwień. Po pewnym czasie zasnęłam, a zbudził mnie...
- Klio! Śpisz? - wykrzyknęła zdziwiona Astra
- Nie, teraz już nie! - odpowiedziałam jej z lekką złością
- To świetnie! Wiesz, gdzie jest tata? - zapytała
- Och... Po co Ci tata? Załatwia...coś - odparłam.
- Nie mi, tylko mamie! Szuka go od kilku godzin - mówiła wadera. Westchnęłam, przeciągnęłam się i odwróciłam na drugi bok, lecz po chwili przyszła mi nowa myśl. "Mogę to przecie wykorzystać jako pretekst! Pójdę poszukać taty dla Zarii..."
- Słuchaj mała, ja, poszukam Nyrasa, lecz Ty musisz tutaj zostać i poczekać na ciocię Neo. Powiesz jej, że miałam pilną sprawę, dobrze? - powiedziałam jej
- A mam jakieś wyjście? - spytała znudzona i westchnęła
- No, w sumie to nie - uśmiechnęłam się, dałam jej buziaka, pożegnałam i zaczęłam ICH szukać...
< Diablo? >
- Klio! Dosyć! Biegnij do Neo, jasne?! Ja się tym zajmę i bez żadnych numerów! - krzyknął; najwyraźniej nie był bardzo zachwycony całą tą sytuacją, szczególnie, że wiedział, że ja i on...Bałam się, że Nyras może mu coś zrobić, albo wyrzuci z watahy...
-Ale tato! Nic mu chyba nie zrobisz, nie?! Co masz zamiar mu powiedzieć?! - zapytałam przerażona
- To już nie Twoja sprawa, chcę... porozmawiać. Teraz idź już, bo tylko pogorszysz sytuację - odpowiedział, a ja nie miałam wyjścia, musiałam zawrócić. Sama nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Najpierw myślałam o samych najgorszych rzeczach, lecz potem się opamiętałam i stwierdziłam, że tata nie zrobi nic złego. Mimo wszystko cała ta sytuacja nie dawała mi spokoju. Wróciłam zmęczona i przygnębiona do Neo, która przywitała mnie jeszcze przed jaskinią. Mówiła,że ci myśliwi ciągle się tutaj kręcą. Ja, tylko przytaknęłam i weszliśmy do środka. Opowiedziałam jej o tej całej sytuacji, a ona zaczęła mnie pocieszać. Powiedziała, że zna Nyrasa od lat, no w końcu są rodzeństwem... i, że nie zrobiłby niczego głupiego i niesprawiedliwego w stosunku do jakiegokolwiek członka watahy. Następnie Neo poszła pozbierać jakieś zioła, a ja miałam nie ruszać się z miejsca. Według niej powinnam tutaj zostać i nie narażać się. W końcu stwierdziłam, że Diablo też nie chciałby, abym narażała się i chyba nawet go widziała... I to był kolejny powód moich zmartwień. Po pewnym czasie zasnęłam, a zbudził mnie...
- Klio! Śpisz? - wykrzyknęła zdziwiona Astra
- Nie, teraz już nie! - odpowiedziałam jej z lekką złością
- To świetnie! Wiesz, gdzie jest tata? - zapytała
- Och... Po co Ci tata? Załatwia...coś - odparłam.
- Nie mi, tylko mamie! Szuka go od kilku godzin - mówiła wadera. Westchnęłam, przeciągnęłam się i odwróciłam na drugi bok, lecz po chwili przyszła mi nowa myśl. "Mogę to przecie wykorzystać jako pretekst! Pójdę poszukać taty dla Zarii..."
- Słuchaj mała, ja, poszukam Nyrasa, lecz Ty musisz tutaj zostać i poczekać na ciocię Neo. Powiesz jej, że miałam pilną sprawę, dobrze? - powiedziałam jej
- A mam jakieś wyjście? - spytała znudzona i westchnęła
- No, w sumie to nie - uśmiechnęłam się, dałam jej buziaka, pożegnałam i zaczęłam ICH szukać...
< Diablo? >
Od Diablo CD Klio
Klio
zniknęła pod wodą. Wiem ze umiała pod nią oddychać, ale...mimo to
zanurkowałem i wyniosłem waderę na brzeg. Z tymi głosami było coś nie
tak...chwila, chwila... Usłyszałem strzał. Myśliwi tu są. Na szczęście
pocisk nas ominął. Wziąłem waderę na plecy i biegłem przed siebie. Nie
mogli już nas dogonić. Tu potrzebne są ruchy obronne. Całe tereny będę
musiał obtoczyć przeźroczystą barierą, która odstrasza ludzi i złe moce.
Zmieniłem się w demona. Byłem cały czarny z czerwonymi dodatkami.
Wzbiłem się w powietrze dzięki Amikiri*. Wokół terenów stworzyła się
tymczasowa bariera (jednodniowa, stworzona przez Amikari`ego). Ludzie
momentalnie wpadli w panikę i uciekli. Było ich pełno, przynajmniej
pięćdziesięciu. Dreszcz przeleciał mi po plecach na myśl o tym ile
zastawili pułapek. Po chwili Amikiri spuścił nas na ziemię. Położyłem
Klio obok jeziora i ją ocuciłem. Nim otworzyła oczy zmieniłem się w
"zwykłego" wilka.
-Klio? Co się stało?-Spytałem zaniepokojony.
-Diablo? Znów słyszałam twój głos, wołałeś mnie. Twój głos rozbrzmiał mi w głowie i przestałam logicznie myśleć. No i...chyba wiesz co było dalej...Po co mnie wołałeś?-Spytała.
-Ale...ja nic nie mówiłem...-Wyszeptałem.
Zamyśliłem się...czy to mogły być pułapki ludzi? Czy wataha jest zagrożona?
-Musimy iść do Rendall`a. On jest strażnikiem. Może coś wie na ten temat...-Powiedziałem.
Nagle Klio zaburczało w brzuchu. Wadera zrumieniła się.
-Zaczekaj chwilkę. Coś ci przyniosę. -Powiedziałem.
Pobiegłem kawałek przed siebie, bez trudu zauważyłem zająca. Szybko go zagryzłem i zaniosłem waderze. Moim oczom ukazał się jakiś wielki, czarny basior. Klio zaczęła warczeć. Najwidoczniej był wrogiem watahy.
-Zostaw mnie Nevton!-Krzyknęła.
Wyszedłem zza krzaków warcząc.
-Zostaw ją.-zawarczałem.
Basior spojrzał na mnie z kpiną. Kawałek dalej stał Nyras, ale on był...przykuty łańcuchami do ziemi. Próbował się wyrwać, ale łańcuchy tym bardziej się zacieśniały. Pysk też miał skuty.
-Jesteś pewny że chcesz ze mną walczyć?-Odparłem drwiąco.
Na ten gest nijaki Neton roześmiał się złowieszczo. Myślałem ze szlag mnie trafi, ale nie moglem zmienić się w demona.
-Tak, jestem pewien. Pojedynek jeden na jeden, za minutę. Przygotuj się na śmierć kurduplu.-Drwił.
Uśmiechnąłem się lekko. Nevton`a chyba coś trafiło bo nieźle się wnerwił. Przykuł Klio do ziemi tymi samymi łańcuchami.
-Jak nagroda?-Spytał.
-Jeśli wygram to...wypuścisz Nyras`a i Klio na wolność, a jeśli przegram...zabijesz mnie.-Powiedziałem.
Klio spojrzała na mnie z nie do wierzeniem.
-Zgoda!-Ucieszył się basior.
-Z użyciem mocy, czy bez?-spytałem.
Basior zastanowił się chwilę.
-Z mocami będzie ciekawiej, a i tak nic mi nie zrobisz.-Zakpił.
-Sam chciałeś.-Powiedziałem.
Ustawiliśmy się w pozycji bojowej. Westchnąłem ciężko i...zmieniłem się w demona. Nyras spojrzał na mnie skamieniały, a Klio zaniemówiła. Po chwili przygwoździłem zdziwionego basiora do ziemi i poraniłem po całym ciele. jako demona nie był w stanie mnie pokonać. Basior z piskiem uciekł w głąb lasu. Zmieniłem się w "zwykłego" wilka. Patrzyłem w ziemię. Łańcuchy już puściły Nyras`a i Klio. Ja odwróciłem się i pobiegłem w drugą stronę. Również w głąb lasu. Za mną wyraźnie słyszałem odgłos biegania dwóch wilków, gonili mnie...
< Klio? >
*W mitologii japońskiej jest to demon z krzyżówką ptaka, homara i węża
~*~
-Klio? Co się stało?-Spytałem zaniepokojony.
-Diablo? Znów słyszałam twój głos, wołałeś mnie. Twój głos rozbrzmiał mi w głowie i przestałam logicznie myśleć. No i...chyba wiesz co było dalej...Po co mnie wołałeś?-Spytała.
-Ale...ja nic nie mówiłem...-Wyszeptałem.
Zamyśliłem się...czy to mogły być pułapki ludzi? Czy wataha jest zagrożona?
-Musimy iść do Rendall`a. On jest strażnikiem. Może coś wie na ten temat...-Powiedziałem.
Nagle Klio zaburczało w brzuchu. Wadera zrumieniła się.
-Zaczekaj chwilkę. Coś ci przyniosę. -Powiedziałem.
Pobiegłem kawałek przed siebie, bez trudu zauważyłem zająca. Szybko go zagryzłem i zaniosłem waderze. Moim oczom ukazał się jakiś wielki, czarny basior. Klio zaczęła warczeć. Najwidoczniej był wrogiem watahy.
-Zostaw mnie Nevton!-Krzyknęła.
Wyszedłem zza krzaków warcząc.
-Zostaw ją.-zawarczałem.
Basior spojrzał na mnie z kpiną. Kawałek dalej stał Nyras, ale on był...przykuty łańcuchami do ziemi. Próbował się wyrwać, ale łańcuchy tym bardziej się zacieśniały. Pysk też miał skuty.
-Jesteś pewny że chcesz ze mną walczyć?-Odparłem drwiąco.
Na ten gest nijaki Neton roześmiał się złowieszczo. Myślałem ze szlag mnie trafi, ale nie moglem zmienić się w demona.
-Tak, jestem pewien. Pojedynek jeden na jeden, za minutę. Przygotuj się na śmierć kurduplu.-Drwił.
Uśmiechnąłem się lekko. Nevton`a chyba coś trafiło bo nieźle się wnerwił. Przykuł Klio do ziemi tymi samymi łańcuchami.
-Jak nagroda?-Spytał.
-Jeśli wygram to...wypuścisz Nyras`a i Klio na wolność, a jeśli przegram...zabijesz mnie.-Powiedziałem.
Klio spojrzała na mnie z nie do wierzeniem.
-Zgoda!-Ucieszył się basior.
-Z użyciem mocy, czy bez?-spytałem.
Basior zastanowił się chwilę.
-Z mocami będzie ciekawiej, a i tak nic mi nie zrobisz.-Zakpił.
-Sam chciałeś.-Powiedziałem.
Ustawiliśmy się w pozycji bojowej. Westchnąłem ciężko i...zmieniłem się w demona. Nyras spojrzał na mnie skamieniały, a Klio zaniemówiła. Po chwili przygwoździłem zdziwionego basiora do ziemi i poraniłem po całym ciele. jako demona nie był w stanie mnie pokonać. Basior z piskiem uciekł w głąb lasu. Zmieniłem się w "zwykłego" wilka. Patrzyłem w ziemię. Łańcuchy już puściły Nyras`a i Klio. Ja odwróciłem się i pobiegłem w drugą stronę. Również w głąb lasu. Za mną wyraźnie słyszałem odgłos biegania dwóch wilków, gonili mnie...
< Klio? >
*W mitologii japońskiej jest to demon z krzyżówką ptaka, homara i węża
~*~
Od Rendall'a CD Karo
Gdy stanęliśmy przed alfami jakoś tak odebrało mi odwagę. Szybko odwróciłem wzrok.
- Rendall! Karo! - powiedział radośnie Nyras
- Coś się stało? - zapytała Zaria najwidoczniej widząc moje zmieszanie.
Spojrzałem niepewnie na parę alfa po czym spuściłem wzrok wbijając go w ziemię. Mogłem to powiedzieć Karo ale mówienie tego komuś innemu nie było już takie proste. Kątem oka spojrzałem na Karo. Wadera uśmiechnęła się i skinęła przytakująco głową czym dodała mi odwagi. Wziąłem więc głęboki wdech i powiedziałem:
- Ja i Karo zostaliśmy parą.
Czułem jak zalewam się rumieńcem. Mówienie takich rzeczy osobie trzeciej było dla mnie naprawdę zawstydzające. Nastała cisza a ja wbiłem wzrok w ziemię. Nie wiem jak długo to trwało ale miałem wrażenie jakby minęły wieki gdy odezwała się Zaria:
- Czy... to prawda? - zwróciła się do Karo
- Najprawdziwsza. - odpowiedziała samica merdając ogonem
Uśmiechnąłem się do niej przepraszająco. Ciężko mi mówić o takich rzeczach. Miałem nadzieję, że Karo nie będzie mi miała za złe, że tak z tym zwlekałem. Po chwili Nyras odchrząknął znacząco. Nasze spojrzenia powędrowały w jego stronę. Samiec uśmiechnął się i powiedział:
< Nyras? >
- Rendall! Karo! - powiedział radośnie Nyras
- Coś się stało? - zapytała Zaria najwidoczniej widząc moje zmieszanie.
Spojrzałem niepewnie na parę alfa po czym spuściłem wzrok wbijając go w ziemię. Mogłem to powiedzieć Karo ale mówienie tego komuś innemu nie było już takie proste. Kątem oka spojrzałem na Karo. Wadera uśmiechnęła się i skinęła przytakująco głową czym dodała mi odwagi. Wziąłem więc głęboki wdech i powiedziałem:
- Ja i Karo zostaliśmy parą.
Czułem jak zalewam się rumieńcem. Mówienie takich rzeczy osobie trzeciej było dla mnie naprawdę zawstydzające. Nastała cisza a ja wbiłem wzrok w ziemię. Nie wiem jak długo to trwało ale miałem wrażenie jakby minęły wieki gdy odezwała się Zaria:
- Czy... to prawda? - zwróciła się do Karo
- Najprawdziwsza. - odpowiedziała samica merdając ogonem
Uśmiechnąłem się do niej przepraszająco. Ciężko mi mówić o takich rzeczach. Miałem nadzieję, że Karo nie będzie mi miała za złe, że tak z tym zwlekałem. Po chwili Nyras odchrząknął znacząco. Nasze spojrzenia powędrowały w jego stronę. Samiec uśmiechnął się i powiedział:
< Nyras? >
Kochani
Teraz macie jedyną szansę by zobaczyć jak będą wyglądały wasze profile(oczywiście w innym układzie). Pierwszy wilk jaki uzupełnił wszystko(nie mówię że inni nie uzupełnili!) i doczekał się profilu. Niedługo wszystkie tworzone profile zostaną opublikowane i do przeglądania! poczekajcie jeszcze troszkę.
Link
Link
Od Mood'a CD Rendall'a
Bałem się walki z kuguarem, lecz jakoś sobie poradziliśmy. Chciałem opowiedzieć o tym wszystkim tacie i mamie, ale to potem. Byłem szczęśliwy, że udało nam się odnaleźć Klio. teraz, musieliśmy wrócić do reszty wilków, która zapewne już zorientowała się, że nas nie ma. Nie mogliśmy jednak iść zbyt szybko, ponieważ z waderą na plecach moje tempo było... niezadowalające. Rendall co chwilę otrzepywał się ze śniegu i czasami mnie to śmieszyło, ale postanowiłem go jeszcze bardziej nie drażnić. Moim zdaniem śmiesznie wyglądała również Mazda, która robiła masaż wpółprzytomnej Klio. W tej chwili właściwie to wszystko mnie śmieszyło. Basior co chwilę patrzył z troską na moją siostrę, a ja miałem wrażenie jakby myślał "Coś Ty najlepszego zrobiłaś wariatko...". Uśmiechał się wtedy ciepło i znowu strzepywał śnieg. Po chwili dotarliśmy na miejsce. Wszyscy podbiegli do nas.
- Jesteście! Gdzie Wy byliście? Klio! - krzyknęła mama, a łza szczęścia spłynęła jej po policzku. Do Rendall'a podeszła Karo...
- Martwiliśmy się o Was - powiedziała i przytuliła basiora. Potem przyszła jeszcze Neo, która wzięła Klio do swojej jaskini aby ją opatrzyć i zagrzać. My, ruszyliśmy w stronę naszej watahy. Wszyscy byli zmęczeni i zadowoleni. Każdy z nas chciał już być w swojej cieplutkiej jaskini. Jednak, gdy doszliśmy... Wszyscy skamienieli, bo... Przed oczami mieliśmy tylko płomienie! Ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko. Niektórym poleciała łza, lecz nie szczęścia. Dobrze, że chociaż Klio i Neo są daleko. Przez głowę przeszły mi tylko dwa imiona..."Amfora, Nevton" Teraz dotarło do nas, że zostawianie watahy baz opieki nie było dobrym pomysłem...
< Rendall? >
- Jesteście! Gdzie Wy byliście? Klio! - krzyknęła mama, a łza szczęścia spłynęła jej po policzku. Do Rendall'a podeszła Karo...
- Martwiliśmy się o Was - powiedziała i przytuliła basiora. Potem przyszła jeszcze Neo, która wzięła Klio do swojej jaskini aby ją opatrzyć i zagrzać. My, ruszyliśmy w stronę naszej watahy. Wszyscy byli zmęczeni i zadowoleni. Każdy z nas chciał już być w swojej cieplutkiej jaskini. Jednak, gdy doszliśmy... Wszyscy skamienieli, bo... Przed oczami mieliśmy tylko płomienie! Ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko. Niektórym poleciała łza, lecz nie szczęścia. Dobrze, że chociaż Klio i Neo są daleko. Przez głowę przeszły mi tylko dwa imiona..."Amfora, Nevton" Teraz dotarło do nas, że zostawianie watahy baz opieki nie było dobrym pomysłem...
< Rendall? >
Od Klio CD Diablo
Nie była zadowolona całą tą sprawą... Nie chciałam, aby Diablo się tym zamartwiał. Na szczęście Neo mi pomogła i już czułam się lepiej. Gdy basior chciał abym z nim gdzieś poszła. Byłam dość niepewna, ale zgodziłam się. Kazał mi zamknąć oczy, gdyż miała to być niespodzianka. Gdy już doszliśmy na miejsce powiedział, abym otworzyła oczy, a ja zobaczyłam...
- Nie, żartujesz! Woda! Diablo, uwielbiam Cię! - wykrzyknęłam i razem wskoczyliśmy do wody; byłam bardzo szczęśliwa, kiedy nagle znowu usłyszałam ten głos. Basior mówił do mnie, wołał mnie... Spojrzałam na niego i chciałam coś powiedzieć, ale głowa tak mnie bolała! Krzyknęłam i... nic już więcej nie pamiętam...
< Diablo? > Przepraszam, że takie krótkie; następne będzie dłuższe ;)
- Nie, żartujesz! Woda! Diablo, uwielbiam Cię! - wykrzyknęłam i razem wskoczyliśmy do wody; byłam bardzo szczęśliwa, kiedy nagle znowu usłyszałam ten głos. Basior mówił do mnie, wołał mnie... Spojrzałam na niego i chciałam coś powiedzieć, ale głowa tak mnie bolała! Krzyknęłam i... nic już więcej nie pamiętam...
< Diablo? > Przepraszam, że takie krótkie; następne będzie dłuższe ;)
Od Karo CD Rendall'a
Byłam szczęśliwa i oszołomiona faktem że ktokolwiek może odwzajemnić
moje uczucia, a kiedy usłyszałam owo pytanie serce zaczęło mi walić jak
dzikie. Byłam NAJSZCZĘŚLIWSZA na świecie! Na chwilę nie mogłam się
odezwać, ale bez błędnie znałam odpowiedź na pytanie.
-Tak! Tak! Jasne że tak!-Wykrzyknęłam i przytuliłam basiora.
Byłam prze szczęśliwa. Oboje byliśmy. W dodatku to nie był sen lecz rzeczywistość. Ja i mój partner pobiegliśmy w stronę jaskini alf. Przez cała drogę biegliśmy uśmiechnięci. Nagle jakieś dwa kilometry przez jaskinią alf pojawiła się rzeka. Zatrzymaliśmy się z trudem by nie wpaść do wody. Była rwąca i szeroka, bez szans na przeskoczenie jej.
-S...skąd tu się wzięła ta rzeka???-Spytałam.
-Nie wiem...-Odparł
Nawet gdybym zmieniła się w wilka wodnego, nie mam szans by przepłynąć. Dodatkowo w okolicy nie było żadnej kłody by Rendall mógł ją położyć nad rzeką. Musimy przeskoczyć.
-Wiem jak przeskoczyć.-Pomyślałam.
Najwidoczniej na głos, gdyż Rendall spojrzał na mnie pytająco. Odsunęłam się kawałek. Rendall złapał mnie za łapę.
-Jesteś pewna?-Spytał.
-Tak, ale...czy mógłbyś potrzymać moją łapę?-Spytałam.
Basior chwycił mnie za łapę i spojrzał głęboko w oczy. Odwzajemniłam to.
-Weź rozbieg i skacz.-Poprosiłam.
Skinął głową. Wzięliśmy rozbieg i...przeskoczyliśmy przez rzekę. Po niecałych 15 sekundach byliśmy na drugim brzegu.
-J...jak to możliwe?-Spytał.
-Niemożliwe. Właśnie. To jedna z moich mocy, czyli wykonywanie rzeczy niemożliwych.-Odparłam.
-Aaha.-Mój partner zamachał ogonem.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i pobiegliśmy już prosto do jaskini alf. Staliśmy tuż przed wejściem kiedy z jaskini wyszła para alfa...
<Rendall?> :D
-Tak! Tak! Jasne że tak!-Wykrzyknęłam i przytuliłam basiora.
Byłam prze szczęśliwa. Oboje byliśmy. W dodatku to nie był sen lecz rzeczywistość. Ja i mój partner pobiegliśmy w stronę jaskini alf. Przez cała drogę biegliśmy uśmiechnięci. Nagle jakieś dwa kilometry przez jaskinią alf pojawiła się rzeka. Zatrzymaliśmy się z trudem by nie wpaść do wody. Była rwąca i szeroka, bez szans na przeskoczenie jej.
-S...skąd tu się wzięła ta rzeka???-Spytałam.
-Nie wiem...-Odparł
Nawet gdybym zmieniła się w wilka wodnego, nie mam szans by przepłynąć. Dodatkowo w okolicy nie było żadnej kłody by Rendall mógł ją położyć nad rzeką. Musimy przeskoczyć.
-Wiem jak przeskoczyć.-Pomyślałam.
Najwidoczniej na głos, gdyż Rendall spojrzał na mnie pytająco. Odsunęłam się kawałek. Rendall złapał mnie za łapę.
-Jesteś pewna?-Spytał.
-Tak, ale...czy mógłbyś potrzymać moją łapę?-Spytałam.
Basior chwycił mnie za łapę i spojrzał głęboko w oczy. Odwzajemniłam to.
-Weź rozbieg i skacz.-Poprosiłam.
Skinął głową. Wzięliśmy rozbieg i...przeskoczyliśmy przez rzekę. Po niecałych 15 sekundach byliśmy na drugim brzegu.
-J...jak to możliwe?-Spytał.
-Niemożliwe. Właśnie. To jedna z moich mocy, czyli wykonywanie rzeczy niemożliwych.-Odparłam.
-Aaha.-Mój partner zamachał ogonem.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i pobiegliśmy już prosto do jaskini alf. Staliśmy tuż przed wejściem kiedy z jaskini wyszła para alfa...
<Rendall?> :D
niedziela, 24 stycznia 2016
sobota, 23 stycznia 2016
Proszę
Proszę wszsytkie wilki o uzupełnienie zmian w formularzu. Czyli podesłać linki do głosu do com33 na doggi. Wszystkie wadery mają uzupełnić cel w życiu, a basiory motto! Wszystkie informacje zostaną dodane podczas tworzenia profili wilków! NA JUTRO (24.01.16) LUB POJUTRZE(25.01.16) NAJPÓŻNIEJ WE WTOREK(chyba nie trudno domyślić się daty?)
Od Diablo CD Klio
Klio i Neo dziwnie na nie spojrzały.
-Nie rozumiem...przecież całą noc byłem w jaskini na drugim końcu watahy...-Powiedziałem.
Nastała chwila ciszy.
-Lepiej będzie jeśli się z tym prześpimy.-Powiedziała Neo.-Klio...jeszcze cię przebadam, ale ty Diablo możesz już iść.-Dodała cicho.
-Ale ja...nie mogę.-Powiedziałem.-Nie zostawię Klio rannej.-Powiedziałem.-Nigdy.-Dodałem.
Obie wadery zatkało. W tej chwili zrozumiałem jak to mogło zabrzmieć.
-Dobrze, więc możesz zostać.-Dodała Neo.
W głowie kłębiło mi się tysiące myśli. Czy to mógł być któryś z demonów? A jeśli tak to który? Musiałem się tego dowiedzieć, ale teraz najważniejsza jest Klio. Postanowiłem zrobić jej niespodziankę. W tym czasie Neo dokładnie przebadała Klio.
-Za chwilę wrócę.-Powiedziałem.
Wyszedłem z jaskini. Podbiegłem do najbliższego jeziora. Dzięki mojej mocy rozpuściłem cały lód i podgrzałem wodę by była tak ciepła jak w środku lata w południe. Poszedłem do jaskini Neo.nim wszedłem usłyszałem głos Neo:
-Sądzę że powinnaś popływać by oparzenia przestały piec, ale jest środek zimy...-Nie skończyła.
W tym samym momencie wszedłem do jaskini.
-Klio, mógłbym cię prosić na chwilę? Mam do ciebie niespodziankę.-Powiedziałem.
Wadera spojrzała na Neo. Na to ta skinęła tylko łbem. Klio szła obok mnie.
-Zamknij oczy. To niespodzianka.-Powiedziałem.
-Zgoda.-Odparła.
Po chwili byliśmy już na miejscu. Podgrzałem lekko ostygłą wodę.
-Otwórz oczy....Niespodzianka!-Krzyknąłem.
Wadera otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
< Klio? > :)
-Nie rozumiem...przecież całą noc byłem w jaskini na drugim końcu watahy...-Powiedziałem.
Nastała chwila ciszy.
-Lepiej będzie jeśli się z tym prześpimy.-Powiedziała Neo.-Klio...jeszcze cię przebadam, ale ty Diablo możesz już iść.-Dodała cicho.
-Ale ja...nie mogę.-Powiedziałem.-Nie zostawię Klio rannej.-Powiedziałem.-Nigdy.-Dodałem.
Obie wadery zatkało. W tej chwili zrozumiałem jak to mogło zabrzmieć.
-Dobrze, więc możesz zostać.-Dodała Neo.
W głowie kłębiło mi się tysiące myśli. Czy to mógł być któryś z demonów? A jeśli tak to który? Musiałem się tego dowiedzieć, ale teraz najważniejsza jest Klio. Postanowiłem zrobić jej niespodziankę. W tym czasie Neo dokładnie przebadała Klio.
-Za chwilę wrócę.-Powiedziałem.
Wyszedłem z jaskini. Podbiegłem do najbliższego jeziora. Dzięki mojej mocy rozpuściłem cały lód i podgrzałem wodę by była tak ciepła jak w środku lata w południe. Poszedłem do jaskini Neo.nim wszedłem usłyszałem głos Neo:
-Sądzę że powinnaś popływać by oparzenia przestały piec, ale jest środek zimy...-Nie skończyła.
W tym samym momencie wszedłem do jaskini.
-Klio, mógłbym cię prosić na chwilę? Mam do ciebie niespodziankę.-Powiedziałem.
Wadera spojrzała na Neo. Na to ta skinęła tylko łbem. Klio szła obok mnie.
-Zamknij oczy. To niespodzianka.-Powiedziałem.
-Zgoda.-Odparła.
Po chwili byliśmy już na miejscu. Podgrzałem lekko ostygłą wodę.
-Otwórz oczy....Niespodzianka!-Krzyknąłem.
Wadera otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
< Klio? > :)
Od Rendall'a CD Karo
Byłem naprawdę szczęśliwy. Nie sądziłem, że moja uczucia mogą zostać odwzajemnione. W głębi serca cieszyłem się jak dziecko.
- Może pójdziemy poślizgać się na lodzie? - zapytałem
Wadera od razu się zgodziła. Może i nie przepadałem za mrozem ale miałem wrażenie, że Karo się to spodoba a to mi wystarczy. Lód na jeziorze był gruby. Mogliśmy spokojnie na niego wejść bez obawy, że się pod nami załamie. Wziąłem rozbieg i wskoczyłem na lód. Łapy rozjeżdżały mi się na boki, ledwo udało mi się utrzymać pion. Zatrzymałem się w końcu i spojrzałem na Karo, która też już ślizgała się po lodzie. Bawiliśmy się tak przez jakiś czas. Oczywiście nie raz zaliczyłem przy tym twarde lądowanie. Po kilku godzinach ganiania się po lodzie oboje zmęczeni usiedliśmy na brzegu. Zacząłem drapać łapą po lodzie. Wciąż miałem wrażenie, że to tylko sen. Spojrzałem na Karo i uśmiechnąłem się lekko. Liznąłem ją po pysku. Wadera odwzajemniła mój uśmiech. Wiem, że to nie jest sen.
- Rendall, chyba powinniśmy porozmawiać z alfami. - powiedziała Karo
Siknąłem przytakująco głową.
- Czy mogę jednak najpierw oficjalnie zadać Ci pewne pytanie? - zapytałem z uśmiechem
Samica z uśmiechem skinęła głowa. Ukłoniłem się więc i z pełną powagą zapytałem:
- Czy zechcesz zostać moją partnerką?
<Karo?>
- Może pójdziemy poślizgać się na lodzie? - zapytałem
Wadera od razu się zgodziła. Może i nie przepadałem za mrozem ale miałem wrażenie, że Karo się to spodoba a to mi wystarczy. Lód na jeziorze był gruby. Mogliśmy spokojnie na niego wejść bez obawy, że się pod nami załamie. Wziąłem rozbieg i wskoczyłem na lód. Łapy rozjeżdżały mi się na boki, ledwo udało mi się utrzymać pion. Zatrzymałem się w końcu i spojrzałem na Karo, która też już ślizgała się po lodzie. Bawiliśmy się tak przez jakiś czas. Oczywiście nie raz zaliczyłem przy tym twarde lądowanie. Po kilku godzinach ganiania się po lodzie oboje zmęczeni usiedliśmy na brzegu. Zacząłem drapać łapą po lodzie. Wciąż miałem wrażenie, że to tylko sen. Spojrzałem na Karo i uśmiechnąłem się lekko. Liznąłem ją po pysku. Wadera odwzajemniła mój uśmiech. Wiem, że to nie jest sen.
- Rendall, chyba powinniśmy porozmawiać z alfami. - powiedziała Karo
Siknąłem przytakująco głową.
- Czy mogę jednak najpierw oficjalnie zadać Ci pewne pytanie? - zapytałem z uśmiechem
Samica z uśmiechem skinęła głowa. Ukłoniłem się więc i z pełną powagą zapytałem:
- Czy zechcesz zostać moją partnerką?
<Karo?>
200 POST!
Dzisiaj znowu świętujemy! Dobiliśmy do 200 posta!
Dziękujemy Wam za zaangażowanie i oby tak dalej!
Alfy, Bety, TOLLERIS & Kochana422
Dziękujemy Wam za zaangażowanie i oby tak dalej!
Alfy, Bety, TOLLERIS & Kochana422
czwartek, 21 stycznia 2016
Od Karo CD Rendall'a
Byłam
zaskoczona wyznaniem Rendall`a. W mojej głowie momentalnie pojawiło mi
miliard myśli na raz. Uczucia zamieniały mi się jak szalone. Momentalnie
zrobiło mi się gorąco, a serce waliło mi jak szalone. Byłam jednak
pewna jednego...
-No to mamy problem...-Zaczęłam.
Basior spojrzał niepewnie.
-Bo ty też mi się podobasz! I...też się w tobie zakochałam!-Wyznałam.
I ja i Rendall byliśmy prze szczęśliwi. Zaczęliśmy machać ogonami i się do siebie uśmiechać. Nagle Rendall się odezwał...
<Rendall?> Moja wena [*]
-No to mamy problem...-Zaczęłam.
Basior spojrzał niepewnie.
-Bo ty też mi się podobasz! I...też się w tobie zakochałam!-Wyznałam.
I ja i Rendall byliśmy prze szczęśliwi. Zaczęliśmy machać ogonami i się do siebie uśmiechać. Nagle Rendall się odezwał...
<Rendall?> Moja wena [*]
Od Klio CD Dialo
Gdy się obudziłam Diablo ciągnął mnie... gdzieś.
- Gdzie idziemy? - spytałam półżywa
- Do Neo - odpowiedział krótko.
- Neo? Czemu?... Auć! - wykrzyknęłam
- Klio? Co się stało? - zapytał przerażony basior
- Boli mnie głowa, bardzo... Kręci mi się i słyszę...
- Dobrze, odpocznij chwilę, za raz dojdziemy i wszystko opowiesz. Wiesz co się stało?
- Ja... Nic z tego nie rozumiem...
- To normalne, lecz może lepiej będzie jeśli powiesz o tym od Neo - stwierdził i poszliśmy dalej. Nie pamiętam jak minęła mi podróż, ale chyba trochę spałam. Padał lekko śnieg, ale nie było wcale zimno. Patrzyłam na biały krajobraz. Białe drzewa, krzaki, drogi... wszystko wyglądało ślicznie, lecz najgorsze było to, że woda była zamarznięta. Podczas tej podróży myślałam o tym, jak fajnie byłoby popływać...
W końcu doszliśmy na miejsce. Neo wybiegła z jaskini do nas.
- Jesteście! Już się martwiłam, że nie przyjdziecie! - wykrzyknęła - Klio, skarbie, jak Ty wyglądasz? Dobra, wejdźmy do środka - odparła i wskazała głową swoją jaskinię. Tam, jak zwykle było bardzo magicznie. Ona dała mi się napić ciepłego napoju, który miał mi pomóc. A później przyszedł czas na moją opowieść...
- Obudziłam się w nocy i usłyszałam głos... Twój głos, Diablo. Wołałeś mnie, więc poszłam za głosem. Doszłam do lasu, aż nagle rozległ się psik. Bardzo bolała mnie głowa, a chwilę potem rozpalił się ognień i... Dalej nie pamiętam...
< Diablo? >
- Gdzie idziemy? - spytałam półżywa
- Do Neo - odpowiedział krótko.
- Neo? Czemu?... Auć! - wykrzyknęłam
- Klio? Co się stało? - zapytał przerażony basior
- Boli mnie głowa, bardzo... Kręci mi się i słyszę...
- Dobrze, odpocznij chwilę, za raz dojdziemy i wszystko opowiesz. Wiesz co się stało?
- Ja... Nic z tego nie rozumiem...
- To normalne, lecz może lepiej będzie jeśli powiesz o tym od Neo - stwierdził i poszliśmy dalej. Nie pamiętam jak minęła mi podróż, ale chyba trochę spałam. Padał lekko śnieg, ale nie było wcale zimno. Patrzyłam na biały krajobraz. Białe drzewa, krzaki, drogi... wszystko wyglądało ślicznie, lecz najgorsze było to, że woda była zamarznięta. Podczas tej podróży myślałam o tym, jak fajnie byłoby popływać...
W końcu doszliśmy na miejsce. Neo wybiegła z jaskini do nas.
- Jesteście! Już się martwiłam, że nie przyjdziecie! - wykrzyknęła - Klio, skarbie, jak Ty wyglądasz? Dobra, wejdźmy do środka - odparła i wskazała głową swoją jaskinię. Tam, jak zwykle było bardzo magicznie. Ona dała mi się napić ciepłego napoju, który miał mi pomóc. A później przyszedł czas na moją opowieść...
- Obudziłam się w nocy i usłyszałam głos... Twój głos, Diablo. Wołałeś mnie, więc poszłam za głosem. Doszłam do lasu, aż nagle rozległ się psik. Bardzo bolała mnie głowa, a chwilę potem rozpalił się ognień i... Dalej nie pamiętam...
< Diablo? >
Od Rendall'a CD Karo
- Wybacz - zaśmiałem się merdający przy tym ogonem
Poszliśmy jeść. Karo jednak odmówiła. Powiedział, że może ze mną polować ale nie zje mięsa. Nic jej nie powiedziałem. W końcu to jej decyzja. Mimo wszystko trochę żałowałem, że nie możemy zjeść razem. Po tym jak skończyłem jeść poszedłem na poszukiwania Karo. Nie musiałem jej długo szukać.
- Zimą ciężko o jedzenie co? - zacząłem
Samica uśmiechnęła się.
- Nie jest aż tak źle. Może i nie ma świeżych owoców ale są inne zamienniki.
Odpowiedziałem jej lekkim uśmiechem. Usiedliśmy sobie na skraju lasu. Niebo było błękitne a wszystkie deszczowe chmury już dawno odeszły w niepamięć. Ziewnąłem, po solidnym posiłku zawsze robię się śpiący. Położyłem się kładąc łeb na łapach. Wiejący mroźny wiatr bywał czasami irytujący jednak nie przeszkadzał mi zbyt mocno. Kątem oka spojrzałem na Karo. Wadera w skupieniu wpatrywała się w niebo. Jej futro powiewało lekko. Właściwie wcześniej nie zwróciłem na to uwagi ale oczy samicy miały ten sam kolor co bezchmurne niebo.
- Hej Karo... - zacząłem niepewnie
Wadera spojrzała na mnie z uśmiechem.
- O co chodzi? - zapytała
- Tak się zastanawiam... masz może kogoś na oku?
Samica spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego jak zabrzmiało to pytanie. Musiałem się szybko zreflektować.
- Znaczy się ja... tak tylko z ciekawości pytam. - powiedziałem odwracając wzrok.
Czułem pieczenie na pysku. Muszę teraz wyglądać dość śmiesznie.
- Ja... - zaczęła po czym urwała ale już po chwili mówiła dalej - nie do końca. A ty?
Spuściłem wzrok po czym zacząłem grzebać łapą w śniegu..
- Wydaje mi się, że jest taka jedna.
- To wspaniale, szczęściara z niej. - powiedziała z uśmiechem Karo
Nic nie odpowiedziałem. Nastała długa chwila ciszy podczas, której odzywał się jedynie świszczący wiatr. Wziąłem głęboki wdech. Jakoś żadne z nas nie było skłonne aby kontynuować temat. Jak by jednak nie patrzeć ja to zacząłem więc wypadało by skończyć.
- Karo...
Samica spojrzała na mnie pytająco.
- Ta wadera... wydaje mi się, że to w Tobie się zakochałem. - stwierdziłem po czym czekałem na reakcję samicy.
<Karo?>
Poszliśmy jeść. Karo jednak odmówiła. Powiedział, że może ze mną polować ale nie zje mięsa. Nic jej nie powiedziałem. W końcu to jej decyzja. Mimo wszystko trochę żałowałem, że nie możemy zjeść razem. Po tym jak skończyłem jeść poszedłem na poszukiwania Karo. Nie musiałem jej długo szukać.
- Zimą ciężko o jedzenie co? - zacząłem
Samica uśmiechnęła się.
- Nie jest aż tak źle. Może i nie ma świeżych owoców ale są inne zamienniki.
Odpowiedziałem jej lekkim uśmiechem. Usiedliśmy sobie na skraju lasu. Niebo było błękitne a wszystkie deszczowe chmury już dawno odeszły w niepamięć. Ziewnąłem, po solidnym posiłku zawsze robię się śpiący. Położyłem się kładąc łeb na łapach. Wiejący mroźny wiatr bywał czasami irytujący jednak nie przeszkadzał mi zbyt mocno. Kątem oka spojrzałem na Karo. Wadera w skupieniu wpatrywała się w niebo. Jej futro powiewało lekko. Właściwie wcześniej nie zwróciłem na to uwagi ale oczy samicy miały ten sam kolor co bezchmurne niebo.
- Hej Karo... - zacząłem niepewnie
Wadera spojrzała na mnie z uśmiechem.
- O co chodzi? - zapytała
- Tak się zastanawiam... masz może kogoś na oku?
Samica spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego jak zabrzmiało to pytanie. Musiałem się szybko zreflektować.
- Znaczy się ja... tak tylko z ciekawości pytam. - powiedziałem odwracając wzrok.
Czułem pieczenie na pysku. Muszę teraz wyglądać dość śmiesznie.
- Ja... - zaczęła po czym urwała ale już po chwili mówiła dalej - nie do końca. A ty?
Spuściłem wzrok po czym zacząłem grzebać łapą w śniegu..
- Wydaje mi się, że jest taka jedna.
- To wspaniale, szczęściara z niej. - powiedziała z uśmiechem Karo
Nic nie odpowiedziałem. Nastała długa chwila ciszy podczas, której odzywał się jedynie świszczący wiatr. Wziąłem głęboki wdech. Jakoś żadne z nas nie było skłonne aby kontynuować temat. Jak by jednak nie patrzeć ja to zacząłem więc wypadało by skończyć.
- Karo...
Samica spojrzała na mnie pytająco.
- Ta wadera... wydaje mi się, że to w Tobie się zakochałem. - stwierdziłem po czym czekałem na reakcję samicy.
<Karo?>
Od Rendall'a CD Mood'a
Nie do końca zrozumiałem słowa Klio. No przynajmniej do czasu aż nie
usłyszałem za plecami przeciągłego syknięcia. Na chwilę odebrało mi
dech i ostrożnie obróciłem głowę. Rozwścieczony kot zbliżał się w naszą
stronę obnażając swoje kły. Sytuacja nie wyglądała zbyt ciekawie.
- Musimy uciekać. - powiedziałem
- Nie zdążymy. - stwierdził Mood - Musimy walczyć, nie mamy wyjścia.
Skinąłem przytakująco głową. Spojrzałem niepewnie na kocura. Skoczył w naszą stronę a my szybko czmychnęliśmy w bok. Gdy kuguar skoczył w naszą stronę z niechęcią musiałem przyznać, że jego pazury mogły by ze spokojem rozerwać nas na strzępy. Próbując jak najbardziej zwiększyć dystans odbiegłem kawałek. Nieszczęśliwie jednak trafiłem na kawałek niepokrytego śniegiem lodu. Z impetem wylądowałem na ziemi a kocur postanowił od razu wykorzystać okazję. Dziękuję jednak losowi, że nie byłem tam sam. Mood skoczył na kuguara z taką prędkością, że z łatwością powalił go na ziemię. Szybko podniosłem się i podbiegłem do basiora.
- Mood, musimy go sprowadzić na lód.
- A jeśli pod nami także się zapadnie? - zapytał
Wzruszyłem ramionami.
- Będziemy musieli po prostu uważać. - stwierdziłem
Kot zdążył się pozbierać i ponownie ruszył na naszą stronę. Teraz wydawał się jeszcze bardziej wściekły. Zaczęliśmy biec. Kocur był całkowicie skupiony na nas więc Mazda i Aki zajęli się Klio. Odciągnęli ją nieco dalej. Biegliśmy szukając jakiegoś słabego punktu. Nagle dało się usłyszeć trzask.
- Musimy skakać! - zawołałem do Mood'a
Ledwo co się wybyliśmy a lód za nami zaczął się załamywać. Wylądowaliśmy w śniegu, na stabilnym gruncie. Rozpędzonemu kuguarowi nie udało się zatrzymać i wpadł do lodowatej wody. Warczał przeraźliwie próbując się wydostać. W końcu kocur zniknął gdzieś pod taflą wody. Staliśmy tak jeszcze chwilę wpatrując się w powstałą w lodzie dziurę. Spojrzałem na Mood'a.
- Idziemy? - zapytałem niepewnie
Samiec skinął głową i poszliśmy do Klio.
- Co z nią? - zapytał samiec
- Zdaje się, że wszystko w porządku ale jest mocno zmarznięta i nieprzytomna - wyjaśniła Mazda
- To musimy ją stąd jak najszybciej zabrać. - powiedziałem podchodząc bliżej.
- Ja ją wezmę - powiedział Mood podchodząc do siostry
Uśmiechnąłem się lekko ale nic nie powiedziałem. Czekała nas już tylko droga powrotna. Ponownie wyostrzyłem swój wzrok abyśmy mogli bezpiecznie wrócić na dół. Spojrzałem na grupę. Wszyscy byli już gotowi do drogi. Poczułem zimny powiew wiatru. Szybko otrzepałem się zrzucając śnieg, który zdążył się zgromadzić na moim futrze.
- Nienawidzę zimna - mruknąłem po czym zacząłem powoli schodzić.
<Mood?>
- Musimy uciekać. - powiedziałem
- Nie zdążymy. - stwierdził Mood - Musimy walczyć, nie mamy wyjścia.
Skinąłem przytakująco głową. Spojrzałem niepewnie na kocura. Skoczył w naszą stronę a my szybko czmychnęliśmy w bok. Gdy kuguar skoczył w naszą stronę z niechęcią musiałem przyznać, że jego pazury mogły by ze spokojem rozerwać nas na strzępy. Próbując jak najbardziej zwiększyć dystans odbiegłem kawałek. Nieszczęśliwie jednak trafiłem na kawałek niepokrytego śniegiem lodu. Z impetem wylądowałem na ziemi a kocur postanowił od razu wykorzystać okazję. Dziękuję jednak losowi, że nie byłem tam sam. Mood skoczył na kuguara z taką prędkością, że z łatwością powalił go na ziemię. Szybko podniosłem się i podbiegłem do basiora.
- Mood, musimy go sprowadzić na lód.
- A jeśli pod nami także się zapadnie? - zapytał
Wzruszyłem ramionami.
- Będziemy musieli po prostu uważać. - stwierdziłem
Kot zdążył się pozbierać i ponownie ruszył na naszą stronę. Teraz wydawał się jeszcze bardziej wściekły. Zaczęliśmy biec. Kocur był całkowicie skupiony na nas więc Mazda i Aki zajęli się Klio. Odciągnęli ją nieco dalej. Biegliśmy szukając jakiegoś słabego punktu. Nagle dało się usłyszeć trzask.
- Musimy skakać! - zawołałem do Mood'a
Ledwo co się wybyliśmy a lód za nami zaczął się załamywać. Wylądowaliśmy w śniegu, na stabilnym gruncie. Rozpędzonemu kuguarowi nie udało się zatrzymać i wpadł do lodowatej wody. Warczał przeraźliwie próbując się wydostać. W końcu kocur zniknął gdzieś pod taflą wody. Staliśmy tak jeszcze chwilę wpatrując się w powstałą w lodzie dziurę. Spojrzałem na Mood'a.
- Idziemy? - zapytałem niepewnie
Samiec skinął głową i poszliśmy do Klio.
- Co z nią? - zapytał samiec
- Zdaje się, że wszystko w porządku ale jest mocno zmarznięta i nieprzytomna - wyjaśniła Mazda
- To musimy ją stąd jak najszybciej zabrać. - powiedziałem podchodząc bliżej.
- Ja ją wezmę - powiedział Mood podchodząc do siostry
Uśmiechnąłem się lekko ale nic nie powiedziałem. Czekała nas już tylko droga powrotna. Ponownie wyostrzyłem swój wzrok abyśmy mogli bezpiecznie wrócić na dół. Spojrzałem na grupę. Wszyscy byli już gotowi do drogi. Poczułem zimny powiew wiatru. Szybko otrzepałem się zrzucając śnieg, który zdążył się zgromadzić na moim futrze.
- Nienawidzę zimna - mruknąłem po czym zacząłem powoli schodzić.
<Mood?>
Od Diablo CD Nyrasa
Wziąłem waderę na plecy i pobiegłem w kierunku leśnego strumyka. Przyzwałem Lucyfera.
-Witaj. Czy mogłbym w czymś pom...-Nie dokończył.-Co jej się stało?-Spytał.
-Nie wiem. Ale proszę. Ulecz ją.-Poprosiłem.
Przygryzłem wargę i miałem szklane oczy. Lucyfer skinął łbem i uleczył waderę. Potem gdzieś zniknął. Ocuciłem Klio. Wadera kompletnie nie wiedziała co się wokół niej dzieje. Wziąłem ją za łapę i poszliśmy w kierunku jaskini Neo. Klio po drodze wszystko sobie przypomniała. W końcu dochodziliśmy do jaskini Neo...
<Klio?>
-Witaj. Czy mogłbym w czymś pom...-Nie dokończył.-Co jej się stało?-Spytał.
-Nie wiem. Ale proszę. Ulecz ją.-Poprosiłem.
Przygryzłem wargę i miałem szklane oczy. Lucyfer skinął łbem i uleczył waderę. Potem gdzieś zniknął. Ocuciłem Klio. Wadera kompletnie nie wiedziała co się wokół niej dzieje. Wziąłem ją za łapę i poszliśmy w kierunku jaskini Neo. Klio po drodze wszystko sobie przypomniała. W końcu dochodziliśmy do jaskini Neo...
<Klio?>
środa, 20 stycznia 2016
Od Mood'a CD Rendall'a
Wilk, którego tam spotkaliśmy nie był bardzo przyjazny, ale było i tak bardzo dobrze! Zawsze mógł nas pożreć, czy coś... Bez zastanowienia ruszyliśmy za tropem Klio. Nie przeraziliśmy się kuguarem. Po pewnym czasie wędrówki zaczął sypać śnieg. Była ogromna śnieżyca i ledwo co widzieliśmy. Rendall polepszył sobie nieco wzrok i dlatego to on nas prowadził. Aki musiał zejść na ziemię, bo z góry i tak nic nie widział, a mógł się tylko narazić na te niebezpieczne podmuchy wiatru. Mazda jak najmocniej trzymała się mojej sierści, która stała dęba. Było przeraźliwie zimno! Wstydziłem się to powiedzieć na głos, ponieważ basior wydawał się taki dzielny i pewny siebie, a to w końcu moja siostra. Wiem, jak mu zależy i nie chciałem być gorszy. Z resztą, zależy mi najbardziej na świecie! W tamtej chwili tak bardzo chciałem znaleźć się w cieplutkiej jaskini przy ogniu. Obok siebie mieć śpiącą Klio i przytulającą się do mnie Astrę, a na przeciwko leżących rodziców... Rozmarzyłem się w tej chwili i... BUM! Załamał się pode mną lód (nawet nie wiedziałem, że pode mną jest). Wpadłem do wody i resztkami sił próbowałem się wydostać na powierzchnię. Mazda wyskoczyła i swoimi malutkimi rączkami ciągnęła mnie w górę. Następnie przyszedł Rendall i Aki i... udało się. Byłem jeszcze bardziej przemarznięty. To była katastrofa! Chwilę później dotarliśmy na sam szczyt góry, gdzie... leżała biała wadera!
- Klio - wyszeptaliśmy. Wszyscy podeszliśmy nieco bliżej, a ona leżała zasypana nieco śniegiem, a na dodatek była zakrwawiona. Zrzuciliśmy z jej zimnego ciała śnieg, a wadera otworzyła lekko oczy...
- To... Za Wami... - powiedziała resztkami sił i...
< Rendall? >
- Klio - wyszeptaliśmy. Wszyscy podeszliśmy nieco bliżej, a ona leżała zasypana nieco śniegiem, a na dodatek była zakrwawiona. Zrzuciliśmy z jej zimnego ciała śnieg, a wadera otworzyła lekko oczy...
- To... Za Wami... - powiedziała resztkami sił i...
< Rendall? >
Od Nyrasa CD Diablo
To co stało się z Klio mnie przerosło! Zauważyłem, że nie ma jej w domu, więc wyszedłem po cichu i zacząłem jej szukać. W końcu ona zawyła, a ja szybko znalazłem się przy niej. Była otoczona płomieniami, a ja... Byłem taki bezradny! Wtedy przyszedł on... Nie wiem dokładnie kto, ale pomógł jej... Jestem mu tak bardzo wdzięczny! Następnie przyszedł Diablo, a ja próbowałem mu odpowiedzieć:
- Nie mam pojęcia! Tak było nim przyszedłem. Pójdziesz po Neo? Albo po Mood'a! Może oni... Oni się znają na tych sprawach, więc... - zacząłem.
- Ja chyba wiem... - odparł basior.
- Co? Mów!
- Yyy... Proszę pozwolić mi działać. Zabiorę ją w bezpieczne miejsce i opatrzę, a jutro trafi do Neo, obiecuję - powiedział.
- No cóż... Ale jutro ma być u Neo, a Ty masz jej wszystko przekazać! Muszę wiedzieć o co chodzi, ale... uważaj na nią! I tak masz szczęście, że Ci ufam, lecz pamiętaj, jeśli coś jej się stanie, to pożałujesz... - byłem nieco przerażony. Bałem się o Klio. Wiedziałem, że mogę zaufać Diablo, lecz wolałem mieć pewność...
< Diablo? > Tym razem postawiłam na czas, a nie długość :P
- Nie mam pojęcia! Tak było nim przyszedłem. Pójdziesz po Neo? Albo po Mood'a! Może oni... Oni się znają na tych sprawach, więc... - zacząłem.
- Ja chyba wiem... - odparł basior.
- Co? Mów!
- Yyy... Proszę pozwolić mi działać. Zabiorę ją w bezpieczne miejsce i opatrzę, a jutro trafi do Neo, obiecuję - powiedział.
- No cóż... Ale jutro ma być u Neo, a Ty masz jej wszystko przekazać! Muszę wiedzieć o co chodzi, ale... uważaj na nią! I tak masz szczęście, że Ci ufam, lecz pamiętaj, jeśli coś jej się stanie, to pożałujesz... - byłem nieco przerażony. Bałem się o Klio. Wiedziałem, że mogę zaufać Diablo, lecz wolałem mieć pewność...
< Diablo? > Tym razem postawiłam na czas, a nie długość :P
Od Aurory - ostatnie opowiadanie... :(
Obudziłam się wczesnym rankiem. Padało. Nie za bardzo mi to
przeszkadzało, w końcu jestem wilkiem wody. Swoje kroki skierowałam nad
jezioro. Może i pada ale ja mam ochotę na kąpiel. Wskoczyłam do wody,
była przyjemnie chłodna. Ganiałam za rybami póki nie zrobiłam się
zmęczona. Gdy wyszłam na brzeg zauważyłam, że zdążyło się przejaśnić.
Otrzepałam się z wody i skierowałam swoje kroki w stronę polany. Ślinka
mi ciekła na myśl o jakimś smakowitym zającu. Zaczaiłam się w krzakach
wyczekując swojej ofiary. Zauważyłam jakieś błyśnięcie w krzakach
nieopodal. Zdaje się, że ktoś z watahy również postanowił zapolować.
Postanowiłam jednak, że nie dam sobie sprzątnąć śniadania sprzed nosa.
Nie czekając już zbyt długo ruszyłam w stronę swojej ofiary. Już miałam
skoczyć gdy poczułam szarpnięcie na karku. bezwładnie opadłam na ziemię
przetaczając się kawałek dalej. Poczułam krew wypełniającą mój pysk.
Oszołomiona nie mogłam zrozumieć co się stało. Uniosłam głowę czując
przy tym niesamowity ból. Nagle zauważyłam wychodzącego z krzaków
człowieka ze strzelbą. Nie mogłam w to uwierzyć, to nie był wilk tylko
człowiek a ja tak naiwnie wybiegłam niemal prosto pod strzał. Mężczyzna
stanął przede mną z lufą skierowaną prosto w moją głowę. Z przerażeniem
wpatrywałam się w broń. Nie mogłam się ruszyć. Zdaje się, że to mój
koniec.
- Będzie z ciebie piękne futerko - powiedział z uśmiechem po czym oddał strzał.
Poczułam już tylko jak moje ciało bezwładnie opadło na ziemię. Potem nie było już nic.
- Będzie z ciebie piękne futerko - powiedział z uśmiechem po czym oddał strzał.
Poczułam już tylko jak moje ciało bezwładnie opadło na ziemię. Potem nie było już nic.
Od Diablo CD Klio
Odchodząc
machałem wesoło ogonem. Uwielbiam Klio! Pobiegłem poszukać jakiegoś
miejsca noclegowego. Znalazłem fajną jaskinię. Położyłem się na jej
wejściu. Podpaliłem swoje ciało i zasnąłem. Było mi ciepło, co było
ważne bym się nie przeziębił (Karo kazała mi tak robić w ciągu zimy).
Zasnąłem. Nagle w środku nocy w lesie rozległo się głośne wycie.
Obudziłem się i wpadłem w panikę. Klio wyła podobnie do tego co
słyszałem w lesie. Wstałem i pobiegłem do tamtego miejsca. Nie myliłem
się. Tam była Klio, stała otoczona płomieniami. Nyras próbował się tam
dostać, ale nie był odporny na ogień. Rozbiegłem się i zmieniłem się w
demona. Pod jego postacią mogłem się ukryć (nikt mnie nie rozpoznawał) i
byłem odporny na czynniki zewnętrzne. Wskoczyłem prosto w ogień. Wadera
leżała nieprzytomna. Podniosłem ją i wyszedłem z ,,pola rażenia". Nyras
od razu do niej doskoczył, a ja zdążyłem zniknąć. zmieniłem się w
zwykłego wilka i z przerażeniem podbiegłem do ojca Klio:
-Co się stało!?-Spytałem.
<Nyras? Klio?>
-Co się stało!?-Spytałem.
<Nyras? Klio?>
Od Karo CD Rendall'a
Uśmiechnęłam się.
-Z chęcią.-Odpowiedziałam.
Rendall odwzajemnił uśmiech. Wyszliśmy z jaskini rozmawiając po drodze. Dużo się śmialiśmy. Nagle przypomniało mi się że od paru godzin nic nie jedliśmy.
-Masz ochotę na polowanie?-Spytał Rendall, tak jak gdyby czytał mi w myślach.
-Z chęcią.-Odparłam uśmiechając się.
Po chwili wyczuliśmy małe stadko saren.
-Na którą polujemy?-Spytał Rendall.
-Ta po środku jest słaba.-Wskazałam łapą na łanie.
-Zgoda.-Odparł uśmiechając się.- Ja zagonię, a ty zagryź, ok?-Spytał.
-Zgoda.-Odwzajemniłam uśmiech.
Przyczaiłam się w krzakach. Rendall podgonił do mnie sarnę i chwilę potem leżała martwa na ziemi. Rozejrzałam się w poszukiwaniu basiora. Leżał bez ruchu na ziemi. Podbiegłam do niego.
-Rendall! Rendall! nic ci nie jest!?-Wystraszyłam się.
-Mam cię.-Powiedział basior wywracając mnie na ziemię.
-Nie strasz mnie.-Byłam rozbawiona.
<Rendall?> :D
-Z chęcią.-Odpowiedziałam.
Rendall odwzajemnił uśmiech. Wyszliśmy z jaskini rozmawiając po drodze. Dużo się śmialiśmy. Nagle przypomniało mi się że od paru godzin nic nie jedliśmy.
-Masz ochotę na polowanie?-Spytał Rendall, tak jak gdyby czytał mi w myślach.
-Z chęcią.-Odparłam uśmiechając się.
Po chwili wyczuliśmy małe stadko saren.
-Na którą polujemy?-Spytał Rendall.
-Ta po środku jest słaba.-Wskazałam łapą na łanie.
-Zgoda.-Odparł uśmiechając się.- Ja zagonię, a ty zagryź, ok?-Spytał.
-Zgoda.-Odwzajemniłam uśmiech.
Przyczaiłam się w krzakach. Rendall podgonił do mnie sarnę i chwilę potem leżała martwa na ziemi. Rozejrzałam się w poszukiwaniu basiora. Leżał bez ruchu na ziemi. Podbiegłam do niego.
-Rendall! Rendall! nic ci nie jest!?-Wystraszyłam się.
-Mam cię.-Powiedział basior wywracając mnie na ziemię.
-Nie strasz mnie.-Byłam rozbawiona.
<Rendall?> :D
Od Rendall'a CD Mood'a
Na chwilę położyłem uszy po sobie jednak już po chwili znów stały. Wziąłem głęboki wdech.
- Spróbuje z nim porozmawiać - powiedziałem - Cofnijcie się trochę.
Mood jeszcze raz spojrzał na śpiącego wilka po czym wraz z naszymi towarzyszami cofnęli się trochę. Skinąłem głową i zacząłem powoli zbliżać się do samca. Dwa razy rozważałem każdy krok zanim w ogóle go zrobiłem. W końcu znalazłem się tuż obok wilka. Mogłem mu się nieco lepiej przyjrzeć. Chodź w większość jego futro było białe to łapy i uszy miał czarne.
- Hej... hej ty! - zawołałem
Wilk niechętnie otworzył jedno oko. Prychnął po czym odwrócił łeb w drugą stronę.
- Mówię do ciebie! - powiedziałem nieco podirytowany jego zachowaniem
- Czego? - warkną wilk - Nie widzisz, że śpię?
- Nie widziałeś tu może dość młodej białej wadery?
Zmierzył mnie wzrokiem po czym powiedział:
- Może i widziałem.
- Gdzie ona jest? - zapytałem widząc iskierkę nadziei.
- Nie wiem, kazałem jej stąd spadać. Wy zresztą też mogli byście się stąd zabierać - powiedział z przekąsem
- Dokąd poszła? - zignorowałem jego przytyk.
- Zdaje się, że biegła w stronę gór.
Nie mówiąc nic więcej podszedłem do Mood'a. Może to niewiele ale jeśli podążymy tym śladem to jest szansa, że ją znajdziemy. Miałem wrażenie, że wilk mówi nam prawdę. Już mieliśmy odchodzić gdy nasz tajemniczy nieznajomy ponownie się odezwał.
- Radzę wam uważać. Słyszałem, że pewien kuguar ostatnio upodobał sobie tamte tereny.
<Mood? >
- Spróbuje z nim porozmawiać - powiedziałem - Cofnijcie się trochę.
Mood jeszcze raz spojrzał na śpiącego wilka po czym wraz z naszymi towarzyszami cofnęli się trochę. Skinąłem głową i zacząłem powoli zbliżać się do samca. Dwa razy rozważałem każdy krok zanim w ogóle go zrobiłem. W końcu znalazłem się tuż obok wilka. Mogłem mu się nieco lepiej przyjrzeć. Chodź w większość jego futro było białe to łapy i uszy miał czarne.
- Hej... hej ty! - zawołałem
Wilk niechętnie otworzył jedno oko. Prychnął po czym odwrócił łeb w drugą stronę.
- Mówię do ciebie! - powiedziałem nieco podirytowany jego zachowaniem
- Czego? - warkną wilk - Nie widzisz, że śpię?
- Nie widziałeś tu może dość młodej białej wadery?
Zmierzył mnie wzrokiem po czym powiedział:
- Może i widziałem.
- Gdzie ona jest? - zapytałem widząc iskierkę nadziei.
- Nie wiem, kazałem jej stąd spadać. Wy zresztą też mogli byście się stąd zabierać - powiedział z przekąsem
- Dokąd poszła? - zignorowałem jego przytyk.
- Zdaje się, że biegła w stronę gór.
Nie mówiąc nic więcej podszedłem do Mood'a. Może to niewiele ale jeśli podążymy tym śladem to jest szansa, że ją znajdziemy. Miałem wrażenie, że wilk mówi nam prawdę. Już mieliśmy odchodzić gdy nasz tajemniczy nieznajomy ponownie się odezwał.
- Radzę wam uważać. Słyszałem, że pewien kuguar ostatnio upodobał sobie tamte tereny.
<Mood? >
Wena porównana do wyciśniętej cytryny... niezłe! Tego jeszcze nie było :P
poniedziałek, 18 stycznia 2016
Wiersz Bożonarodzeniowy
Nasz zaległy od miesięcy event Bożonarodzeniowy, czyli śliczny wierszyk od naszego aktywnego członka <3
Rendall & Aurora
List do mikołaja został już wysłany
mam nadzieję, że nie zostanie zapodziany.
Są w nim zawarte wszystkie moje marzenia
chodź wiem, że nie wszystkie do spełnienia.
W ten jeden wieczór wszyscy razem zasiąść możemy
nawet jeśli na co dzień się nie rozumiemy.
Ta jedna noc w roku jest wspaniałym wydarzeniem,
ponieważ wiąże się z prawdziwym życzeń spełnieniem
Mikołaj rozda też dzieciom prezenty,
które stanowić będą sposób zachęty
by były grzeczne cały czas w roku
a nie psociły na każdym kroku.
Otrzymujecie po 75AM
Rendall & Aurora
List do mikołaja został już wysłany
mam nadzieję, że nie zostanie zapodziany.
Są w nim zawarte wszystkie moje marzenia
chodź wiem, że nie wszystkie do spełnienia.
W ten jeden wieczór wszyscy razem zasiąść możemy
nawet jeśli na co dzień się nie rozumiemy.
Ta jedna noc w roku jest wspaniałym wydarzeniem,
ponieważ wiąże się z prawdziwym życzeń spełnieniem
Mikołaj rozda też dzieciom prezenty,
które stanowić będą sposób zachęty
by były grzeczne cały czas w roku
a nie psociły na każdym kroku.
Otrzymujecie po 75AM
Od Rendall'a CD Karo
- Wyrzucimy je do morza. - stwierdziłem
- Do morza? - zapytała zaskoczona wadera - Przecież najbliższe morze jest setki kilometrów stąd.
Uśmiechnąłem się machając przy tym ogonem.
- Nie będziemy musieli iść tam sami. Aki może je tam zabrać.
- Jesteś pewien? - zapytała samica
Skinąłem przytakująco głową. Spojrzałem na zewnątrz. Wciąż padało jedna miałem nadzieję, że Aki mnie usłyszy. Wziąłem głęboki wdech i zawyłem. Deszcz zdawał się opadać z coraz to większą siłą a grzmoty niemal nieustannie uderzały o ziemię. Stałem tak kilkanaście minut zastanawiając się czy mój głos dotarł do Aki'ego. W końcu jednak zauważyłem poruszający się w deszczu cień ptaka. Uśmiechnąłem się gdy ptak wylądował w jaskini. Natychmiast zaczął otrzepywać pióra z deszczu. Uśmiechnąłem się niewinnie widząc jego niezbyt zadowolony wyraz.
- Wolał bym nie latać w taką pogodę. - stwierdził
- Wybacz ale mamy do ciebie małą prośbę. - powiedziałem siadając niedaleko Karo.
Ptak spojrzał na nas pytająco. Kątem oka spojrzałem na Karo, której udało się zniszczyć kryształ w czasie gdy ja wypatrywałem Aki'ego. Przysunąłem w jego stronę drobne odłamki.
- Chciał bym abyś wyrzucił to do morza. - powiedziałem
- Ale ty wiesz, że... - zaczął
- Wiem. - przerwałem mu - Ile może ci to zająć?
Sokół westchnął zrezygnowany i po chwili namysłu odpowiedział:
- 2 do 3 dni.
- W porządku
Siedzieliśmy w jaskini wyczekując końca ulewy. Gdy w końcu przestało padać z radością rozprostowałem łapy. Aki odleciał zabierając ze sobą odłamki kryształu a ja ponownie zostałem sam z Karo. Spojrzałem na samicę i z lekkim uśmiechem zapytałem:
- Co powiesz na mały spacerek? Rośliny wspaniale pachną po deszczu.
< Karo? >
- Do morza? - zapytała zaskoczona wadera - Przecież najbliższe morze jest setki kilometrów stąd.
Uśmiechnąłem się machając przy tym ogonem.
- Nie będziemy musieli iść tam sami. Aki może je tam zabrać.
- Jesteś pewien? - zapytała samica
Skinąłem przytakująco głową. Spojrzałem na zewnątrz. Wciąż padało jedna miałem nadzieję, że Aki mnie usłyszy. Wziąłem głęboki wdech i zawyłem. Deszcz zdawał się opadać z coraz to większą siłą a grzmoty niemal nieustannie uderzały o ziemię. Stałem tak kilkanaście minut zastanawiając się czy mój głos dotarł do Aki'ego. W końcu jednak zauważyłem poruszający się w deszczu cień ptaka. Uśmiechnąłem się gdy ptak wylądował w jaskini. Natychmiast zaczął otrzepywać pióra z deszczu. Uśmiechnąłem się niewinnie widząc jego niezbyt zadowolony wyraz.
- Wolał bym nie latać w taką pogodę. - stwierdził
- Wybacz ale mamy do ciebie małą prośbę. - powiedziałem siadając niedaleko Karo.
Ptak spojrzał na nas pytająco. Kątem oka spojrzałem na Karo, której udało się zniszczyć kryształ w czasie gdy ja wypatrywałem Aki'ego. Przysunąłem w jego stronę drobne odłamki.
- Chciał bym abyś wyrzucił to do morza. - powiedziałem
- Ale ty wiesz, że... - zaczął
- Wiem. - przerwałem mu - Ile może ci to zająć?
Sokół westchnął zrezygnowany i po chwili namysłu odpowiedział:
- 2 do 3 dni.
- W porządku
Siedzieliśmy w jaskini wyczekując końca ulewy. Gdy w końcu przestało padać z radością rozprostowałem łapy. Aki odleciał zabierając ze sobą odłamki kryształu a ja ponownie zostałem sam z Karo. Spojrzałem na samicę i z lekkim uśmiechem zapytałem:
- Co powiesz na mały spacerek? Rośliny wspaniale pachną po deszczu.
< Karo? >
Uwaga! Zmiana! Niedługo!
W wyglądzie watahy wiele się zmieni. Co? Każdy wilk otrzyma swój profil i wszystko przestanie być ściśnięte. Wilki zostaną posegregowane alfabetycznie i umieszczone w odpowiedniej zakładce. Powstanie strona wataha, gdzie bedą linki do profili wilków oraz opisany zostanie tam sens watahy. Co do ogólnego wyglądu podsyłajcie propozycje. Od lutego pory roku zmieniają się co miesiąc, wraz z podsumowaniami! W formularzach zostanie dodany punkt: głos, więc poproszę o przygotowanie linków do piosenek z YT. w formularzu zmieni się jeszcze kilka rzeczy, ale poinformuję was!Postaram się wykonać formulaze do szczeniąt i dodać opcje rezerwacji.Informacje na temat podsumowań możecie znaleźć w biblitece!Istnioeje możliwość, że zmienią się tereny watahy!Zapraszam do pisania książek dla urozmaicenia watahy----> Klik. Co do towarzyszy. Otrzymają profile przy swoich właścicielach. Formularz do nich zostanie umieszczony w zakładce: Jak dołączyć? Niedługo powstanie strona ankiety, gdzie bedziecie mogli głosować czy coś zmienić!
Wiem że tego dużo, ale pod koniec stycznia lub na poczatku lutego wszystko wejdzie w życie. Tolleris proszę o nie pomaganie. Nie to, że chcę sobie zapisać zasługi, tylko to że mam już wszystko rozplanowane!
życzę miłego! moderator Kochana422
niedziela, 17 stycznia 2016
Od Klio CD Diablo
Nie wiem, co mam powiedzieć... To wszystko... Było dla mnie tak szokujące, ale... Ja, myślę, że nigdy nie zapomnę tych chwil. To było niezwykłe! Wydaje mi się, że lekko się zarumieniłam. Później, spojrzałam na basiora - uśmiechał się. Postanowiłam odwzajemnić uśmiech. Po głowie przeszło mi tysiąc różnych myśli, lecz stwierdziłam, że najlepiej będzie, jak zajmę się tym, co jest teraz.
- Och, Diablo...
- Klio? - rzuciłam mu się na szyję, a on wtulił się we mnie; staliśmy tak kilka chwil. Trochę porozmawialiśmy, śmialiśmy się, aż w końcu zostaliśmy już naprawę sami - wszystkie inne wilki poszły. Myślę, że było naprawdę późno.
- Naprawdę żałuję, ale wiesz, muszę już wracać... - odparłam.
- Dobrze, rozumiem, odprowadzę Cię - zaproponował.
- Byłoby mi naprawdę miło - odpowiedziałam. To był naprawdę cudowny wieczór! Podczas drogi trochę rozmawialiśmy, lecz czasami milczeliśmy. Wpatrywałam się w ten piękny, wielki księżyc. Basior doprowadził mnie do jaskini. Tam, przy wejściu stał... tata.
- Cześć, tato... - powiedziałam, a on lekko się uśmiechnął.
- Khm, dobrze, Panu, już dziękujemy - zwrócił się do Diabla.
- Tak, oczywiście, do zobaczenie - pożegnał się.
- Hej - odparłam. Nyras spojrzał na mnie "z góry", a ja niewinnie się uśmiechnęłam.
- Dobra, idź już do domu spać, ale wiesz, Kocham Cię
- Ja Ciebie też! - wykrzyknęłam i przytuliłam go. Później on, jeszcze chwilę stał na zewnątrz i również parzył w księżyc. Mama potem do niego doszła i razem rozmawiali, przytulali się... "Może ja też tak kiedyś będę się przytulać. Będę patrzyć się na moje dziecko wracające z randki...", lecz potem szybko pomyślałam o czymś innym, gdyż na razie, nie powinnam myśleć o założeni rodziny. Teraz należę do jednej i to mi się podoba. Nie chcę się spieszyć i mam nadzieję, że Diablo to zrozumie, ale tak... On jest przecież taki dobry i wyrozumiały...
< Diablo? >
- Och, Diablo...
- Klio? - rzuciłam mu się na szyję, a on wtulił się we mnie; staliśmy tak kilka chwil. Trochę porozmawialiśmy, śmialiśmy się, aż w końcu zostaliśmy już naprawę sami - wszystkie inne wilki poszły. Myślę, że było naprawdę późno.
- Naprawdę żałuję, ale wiesz, muszę już wracać... - odparłam.
- Dobrze, rozumiem, odprowadzę Cię - zaproponował.
- Byłoby mi naprawdę miło - odpowiedziałam. To był naprawdę cudowny wieczór! Podczas drogi trochę rozmawialiśmy, lecz czasami milczeliśmy. Wpatrywałam się w ten piękny, wielki księżyc. Basior doprowadził mnie do jaskini. Tam, przy wejściu stał... tata.
- Cześć, tato... - powiedziałam, a on lekko się uśmiechnął.
- Khm, dobrze, Panu, już dziękujemy - zwrócił się do Diabla.
- Tak, oczywiście, do zobaczenie - pożegnał się.
- Hej - odparłam. Nyras spojrzał na mnie "z góry", a ja niewinnie się uśmiechnęłam.
- Dobra, idź już do domu spać, ale wiesz, Kocham Cię
- Ja Ciebie też! - wykrzyknęłam i przytuliłam go. Później on, jeszcze chwilę stał na zewnątrz i również parzył w księżyc. Mama potem do niego doszła i razem rozmawiali, przytulali się... "Może ja też tak kiedyś będę się przytulać. Będę patrzyć się na moje dziecko wracające z randki...", lecz potem szybko pomyślałam o czymś innym, gdyż na razie, nie powinnam myśleć o założeni rodziny. Teraz należę do jednej i to mi się podoba. Nie chcę się spieszyć i mam nadzieję, że Diablo to zrozumie, ale tak... On jest przecież taki dobry i wyrozumiały...
< Diablo? >
Od Diablo CD Klio
Zjawiłem się chwilę po Klio, byłbym wcześniej, ale po drodze moją uwagę przykuł ten piękny kwiat:
Byłem zszokowany że takie coś może istnieć w przyrodzie. Była piękna. Po chwili namysłu zerwałem ją i pół biegiem pobiegła w stronę Klio. Była idealnym prezentem. Po chwili byłem już na miejscu spotkania. Klio wyglądała...najpiękniej na świecie (o ile to jeszcze możliwe).
-Witaj Klio. Mam dla ciebie prezent.-Powiedziałem i podarowałem waderze różę.
Klio się zarumieniła.
-Dziękuję.-Powiedziała uroczo.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
-To...gdzie idziemy?-Zapytała Klio.
-Hm...zacznijmy od tęczowego wodospadu, co ty na to?-Spytałem.
Wadera uśmiechnęła się. Powoli poszliśmy w stronę tęczowego wodospadu, ale przedtem wplotła róże we włosy (za ucho). Rozmawialiśmy przez całą drogę. Kiedy dotarliśmy na miejsce Klio spostrzegła ręcznie splatany koc ze zboża (plotłem go chyba z dwa dni). Na nim był wielki upieczony indyk (zwinąłem ludziom). Klio uroczo się uśmiechnęła. Jestem pewny że taki widok może rozczulić każdego. Odwzajemniłem uśmiech. razem zjedliśmy indyka i wypiliśmy tęczową wodę. Nasze języki stały się tęczowe. Klio była zachwycona. Lekko zamachałem ogonem. W końcu wybiła godzina dwudziesta druga.
-Klio może pójdziemy już w stronę góry wycia?-Spytałem.
-Z chęcią. -Odpowiedziała.
Powoli poszliśmy w stronę góry. Przez całą drogę rozmawialiśmy. Kiedy dotarliśmy już do stóp góry, musiałem zadać jedno pytanie...
-Klio. Czy zechciałabyś zawyć ze mną w dzisiejszą noc?
-Z przyjemnością.-Odpowiedziała.
Weszliśmy na sam szczyt góry. Większość wilków wyła sama, no prócz Nyras`a i Zarii. No i nas. Nyras patrzył na mnie spod oka. Wtem wybiła północ i wszystkie wilki zawyły jednym wyciem (wycie brzmiało dokładnie tak samo). Wyliśmy z Klio jeszcze przez 10 minut, melodyjnym głosem.
-Wiesz...jeśli nie masz nic przeciwko to mam dla ciebie jeszcze jeden prezent...-Mówiłem tajemniczo.
-Tak? A jaki?-Spytała uroczo.
Byliśmy widoczni na tarczy księżycowej. Wszystkie wilki już gdzieś poszły. Rozejrzałem się dookoła.
-Taki. -Powiedziałem i...pocałowałem waderę.
<Klio?> <3
Od Mood'a CD Rendall'a
Nieco zdziwiła mnie prośba Rendall'a, ale ja nie potrafiłem mu odmówić! Chciałem jak najszybciej znaleźć Klio i tylko to się dla mnie liczyło.
- Dobrze, pójdźmy, ale nie chcę, aby zajęło to zbyt dużo czasu - odparłem.
- Świetnie! Chodźmy - powiedział basior. Mazda usiadła mi na barku, Aki latał w górze, a my szliśmy, a właściwie, to ja szedłem za nim, gdyż to on wiedział gdzie trzeba iść.
- Daleko jeszcze? Już trochę się oddzieliliśmy... - przyznałem. Nie lubię oddzielać się od grupy, a tym bardziej odchodzić gdzieś nikomu nie mówiąc... Źle się z tym czułem, ale to w końcu dla mojej ukochanej Klio...
- Nie, to już gdzieś tutaj - odpowiedział. Wtedy myszka złapała mnie za ucho i pokazała w bok.
- To nie tam? - spytałem pokazując na miejsce wskazane przez moją przyjaciółkę
- Tak! Wiedziałem, że to musi być gdzieś w tej okolicy - ucieszył się wilk. Skręciliśmy i ruszyliśmy wprost na ruiny... czegoś. Było bardzo ciemno, więc Rendall polepszył sobie wzrok. Weszliśmy ostrożnie do środka. Zaczęliśmy się rozglądać i Aki zauważył, że coś leży pod ścianą... Był to jakiś wilk... chrapał... Oni, już się ucieszyli, lecz ja... Po głowie przemknęła mi myśl "Klio? Ona nigdy nie chrapie...". Wtedy basior już chciał krzyknąć "Klio!", lecz przeszkodziłem mu. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- To nie Klio! Ona nie chrapie, nigdy! A poza tym, spójrz - wyszeptałem i wskazałam na czarną łapę, która była wystawiona na światło. Wszyscy spojrzeliśmy po sobie z przerażeniem.
- Nie chcesz teraz chyba odejść, co? Przecież on może coś wiedzieć! - powiedział. Potem jeszcze raz wszyscy spojrzeliśmy na basiora...
< Rendall? >
- Dobrze, pójdźmy, ale nie chcę, aby zajęło to zbyt dużo czasu - odparłem.
- Świetnie! Chodźmy - powiedział basior. Mazda usiadła mi na barku, Aki latał w górze, a my szliśmy, a właściwie, to ja szedłem za nim, gdyż to on wiedział gdzie trzeba iść.
- Daleko jeszcze? Już trochę się oddzieliliśmy... - przyznałem. Nie lubię oddzielać się od grupy, a tym bardziej odchodzić gdzieś nikomu nie mówiąc... Źle się z tym czułem, ale to w końcu dla mojej ukochanej Klio...
- Nie, to już gdzieś tutaj - odpowiedział. Wtedy myszka złapała mnie za ucho i pokazała w bok.
- To nie tam? - spytałem pokazując na miejsce wskazane przez moją przyjaciółkę
- Tak! Wiedziałem, że to musi być gdzieś w tej okolicy - ucieszył się wilk. Skręciliśmy i ruszyliśmy wprost na ruiny... czegoś. Było bardzo ciemno, więc Rendall polepszył sobie wzrok. Weszliśmy ostrożnie do środka. Zaczęliśmy się rozglądać i Aki zauważył, że coś leży pod ścianą... Był to jakiś wilk... chrapał... Oni, już się ucieszyli, lecz ja... Po głowie przemknęła mi myśl "Klio? Ona nigdy nie chrapie...". Wtedy basior już chciał krzyknąć "Klio!", lecz przeszkodziłem mu. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- To nie Klio! Ona nie chrapie, nigdy! A poza tym, spójrz - wyszeptałem i wskazałam na czarną łapę, która była wystawiona na światło. Wszyscy spojrzeliśmy po sobie z przerażeniem.
- Nie chcesz teraz chyba odejść, co? Przecież on może coś wiedzieć! - powiedział. Potem jeszcze raz wszyscy spojrzeliśmy na basiora...
< Rendall? >
czwartek, 14 stycznia 2016
Od Klio CD Diablo
Byłam bardzo szczęśliwa, że Diablo mnie zaprosił! Wróciłam do domu cała roześmiana i nie zwracałam uwagi na nic dookoła. Zauważył do Mood...
- Klio? Wypiłaś coś? - spytał lekko dokuczliwym tonem
- Ja.. Po prostu w przeciwieństwie do Ciebie układam sobie życie - odpowiedziałam.
- No, przepraszam bardzo, ale tak się składa, że to ja zdam idealnie wszystkie szkoły i zacznę normalnie funkcjonować, a nie to co ty... - odparł basior.
- Co mi da wykształcenie, jeśli nie będę mieć rodziny? - zapytałam
- A ja, mama, tata, to co?
- Mojej rodziny własnej, założonej przeze mnie - wytłumaczyłam.
- Phh... Jasne... - zlekceważył to i poszedł, lecz ja postanowiłam się nim nie przejmować. Poszłam do siebie i położyłam się spać.
Następnego dnia wstałam dość wcześnie i poszłam wykąpać się w jeziorze niedaleko naszej jaskini. Już nie mogłam się doczekać, kiedy Diablo po mnie przyjdzie, lecz wiedziałam, że trochę to potrwa... Pomyślałam, że powinnam i ja jakoś wyglądać, więc ruszyłam do Nasira.
- Hej, jesteście wszyscy? - zapytałam
- Tak, tylko Lilly jeszcze śpi - odpowiedział Nasir.
- W porządku, zawołaj Ksenię, mam wam coś do powiedzenia - poprosiłam. Po chwili stali obydwoje i wpatrywali się we mnie.
- No dobrze, to tak... Idę na randkę - uśmiechnęłam się.
- Klio, to świetnie! - wykrzyknęli
- Chciałabym prosić Cię, Ksenia, o pomoc, wiesz... - rzuciłam jej porozumiewawcze spojrzenie.
- Jasne, już się robi - odpowiedziała.
- Powodzenia Kochane - pożegnał nas ogier.
W południe byłam już gotowa. Wróciłam do jaskini po południu, a ON przyszedł po mnie niedługo później...
< Diablo? > Załatwione - puść wodze fantazji ;)
- Klio? Wypiłaś coś? - spytał lekko dokuczliwym tonem
- Ja.. Po prostu w przeciwieństwie do Ciebie układam sobie życie - odpowiedziałam.
- No, przepraszam bardzo, ale tak się składa, że to ja zdam idealnie wszystkie szkoły i zacznę normalnie funkcjonować, a nie to co ty... - odparł basior.
- Co mi da wykształcenie, jeśli nie będę mieć rodziny? - zapytałam
- A ja, mama, tata, to co?
- Mojej rodziny własnej, założonej przeze mnie - wytłumaczyłam.
- Phh... Jasne... - zlekceważył to i poszedł, lecz ja postanowiłam się nim nie przejmować. Poszłam do siebie i położyłam się spać.
Następnego dnia wstałam dość wcześnie i poszłam wykąpać się w jeziorze niedaleko naszej jaskini. Już nie mogłam się doczekać, kiedy Diablo po mnie przyjdzie, lecz wiedziałam, że trochę to potrwa... Pomyślałam, że powinnam i ja jakoś wyglądać, więc ruszyłam do Nasira.
- Hej, jesteście wszyscy? - zapytałam
- Tak, tylko Lilly jeszcze śpi - odpowiedział Nasir.
- W porządku, zawołaj Ksenię, mam wam coś do powiedzenia - poprosiłam. Po chwili stali obydwoje i wpatrywali się we mnie.
- No dobrze, to tak... Idę na randkę - uśmiechnęłam się.
- Klio, to świetnie! - wykrzyknęli
- Chciałabym prosić Cię, Ksenia, o pomoc, wiesz... - rzuciłam jej porozumiewawcze spojrzenie.
- Jasne, już się robi - odpowiedziała.
- Powodzenia Kochane - pożegnał nas ogier.
W południe byłam już gotowa. Wróciłam do jaskini po południu, a ON przyszedł po mnie niedługo później...
< Diablo? > Załatwione - puść wodze fantazji ;)
Od Karo CD Rendall'a
Pomachałam lekko ogonem i wraz z Rendall`em wyszliśmy z jaskini.
Skierowaliśmy kroki w stronę gór. Po drodze trochę rozmawialiśmy.
-Karo powiedz mi, ale bez wykrętów, o co poszło z tym gryfem? Co tam w ogóle zrobiłaś???-Zasypał mnie pytaniami.
-To...będzie mój mały sekret...-Uśmiechnęłam się tajemniczo.
Rendall dziwnie na mnie spojrzał, ale odwzajemnił uśmiech i po chwili zaczęliśmy się razem śmiać. Nagle jednak zaczęło padać i grzmot uderzył tuż obok nas. Wystraszyłam się i wpadłam na basiora. Rendall pomógł mi wstać.
-Przepraszam.-Wyszeptałam.
-No coś ty, nic się przecież nie stało.-Powiedział z lekkim rozbawieniem.
Potem pobiegliśmy w stronę jakiejś jaskini, gdyż deszcz nie ustawał, ale zaczął być coraz to mocniejszy. Tam znaleźliśmy schronienie. Rendall rozpalił ogień, a ja położyłam się jakiś pół metra ogniska. Rendall usiadł po drugiej stronie.
-Może zniszczymy już ten kryształ?-Spytał Rendall.
-Możemy, ale co zrobić z jego odłamkami?-Spytałam.
-Hm...mam pomysł!-Krzyknął Rendall.
-Jaki?-spytałam z ciekawością.
< Rendall? > Weny brak xD
-Karo powiedz mi, ale bez wykrętów, o co poszło z tym gryfem? Co tam w ogóle zrobiłaś???-Zasypał mnie pytaniami.
-To...będzie mój mały sekret...-Uśmiechnęłam się tajemniczo.
Rendall dziwnie na mnie spojrzał, ale odwzajemnił uśmiech i po chwili zaczęliśmy się razem śmiać. Nagle jednak zaczęło padać i grzmot uderzył tuż obok nas. Wystraszyłam się i wpadłam na basiora. Rendall pomógł mi wstać.
-Przepraszam.-Wyszeptałam.
-No coś ty, nic się przecież nie stało.-Powiedział z lekkim rozbawieniem.
Potem pobiegliśmy w stronę jakiejś jaskini, gdyż deszcz nie ustawał, ale zaczął być coraz to mocniejszy. Tam znaleźliśmy schronienie. Rendall rozpalił ogień, a ja położyłam się jakiś pół metra ogniska. Rendall usiadł po drugiej stronie.
-Może zniszczymy już ten kryształ?-Spytał Rendall.
-Możemy, ale co zrobić z jego odłamkami?-Spytałam.
-Hm...mam pomysł!-Krzyknął Rendall.
-Jaki?-spytałam z ciekawością.
< Rendall? > Weny brak xD
sobota, 9 stycznia 2016
Od Rendall'a CD Mood'a
Myśl, myśl. Powtarzałem sobie. Przecież nie mogła tak po prostu
wyparować. Takie rzeczy się przecież nie zdarzają. Położyłem uszy po
sobie.
- Jest już coraz ciemniej - powiedział Mood - w nocy nie mamy zbyt wielkich szans by ją znaleźć.
Wszyscy się z tym zgodzili i powoli zaczęliśmy ruszać w stronę jaskiń. Może jednak okaże się, że ktoś znalazł jakąś wskazówkę.
- Mood... - powiedziałem niepewnie
Razem z młodym alfą cofnęliśmy się na sam koniec grupy. Nie chciałem aby wszyscy słyszeli naszą rozmowę.
- Co się stało? - zapytał wilk
Spojrzałem na idące z przodu wadery.
- Chciał bym sprawdzić jeszcze jedno miejsce.
- Teraz?
Skinąłem przytakująco głową.
- Jest noc, przecież nic nie zobaczymy.
- Mogę polepszyć swój wzrok jeśli zajdzie taka potrzeba. Będę wtedy w stanie nawet widzieć w nocy.
- Co to za miejsce? - zapytał
- Gdy wracałem... widziałem coś dziwnego. Przypominało to jakieś stare ruiny, jeśli Klio faktycznie za mną pobiegła być może tam zajrzała. Poza tym skoro zapada noc zapewne nie będzie się już poruszać i znajdzie sobie jakieś miejsce do spania. To może nam trochę ułatwić sprawę.
Samiec skinął głową.
- Zawołam wszystkich.
- Zaczekaj - przerwałem mu - wolał bym abyśmy poszli tam Ty, Mazda, Aki i ja.
Oczywiście wilk nie musiał się na to zgodzić chodź szczerze liczyłem, że zgodzi się na tę zmniejszoną grupę.
<Mood?>
- Jest już coraz ciemniej - powiedział Mood - w nocy nie mamy zbyt wielkich szans by ją znaleźć.
Wszyscy się z tym zgodzili i powoli zaczęliśmy ruszać w stronę jaskiń. Może jednak okaże się, że ktoś znalazł jakąś wskazówkę.
- Mood... - powiedziałem niepewnie
Razem z młodym alfą cofnęliśmy się na sam koniec grupy. Nie chciałem aby wszyscy słyszeli naszą rozmowę.
- Co się stało? - zapytał wilk
Spojrzałem na idące z przodu wadery.
- Chciał bym sprawdzić jeszcze jedno miejsce.
- Teraz?
Skinąłem przytakująco głową.
- Jest noc, przecież nic nie zobaczymy.
- Mogę polepszyć swój wzrok jeśli zajdzie taka potrzeba. Będę wtedy w stanie nawet widzieć w nocy.
- Co to za miejsce? - zapytał
- Gdy wracałem... widziałem coś dziwnego. Przypominało to jakieś stare ruiny, jeśli Klio faktycznie za mną pobiegła być może tam zajrzała. Poza tym skoro zapada noc zapewne nie będzie się już poruszać i znajdzie sobie jakieś miejsce do spania. To może nam trochę ułatwić sprawę.
Samiec skinął głową.
- Zawołam wszystkich.
- Zaczekaj - przerwałem mu - wolał bym abyśmy poszli tam Ty, Mazda, Aki i ja.
Oczywiście wilk nie musiał się na to zgodzić chodź szczerze liczyłem, że zgodzi się na tę zmniejszoną grupę.
<Mood?>
Od Rendal'a CD Karo
Truchtaliśmy powoli przed siebie kierując się w stronę lodowej góry. Co
jakiś czas niepewnie spoglądałem na Karo. Chciał bym wiedzieć co się tam
tak właściwie stało ale z drugiej strony nie jestem pewien czy wypada
mi pytać. Zawiesiłem sobie buteleczkę z krwią na szyi. Odchrząknąłem i
niepewnie zacząłem rozmowę.
- Karo... co ty tak właściwie mu zrobiłaś?
Wadera spojrzała na mnie zaskoczona po czym uśmiechnęła się lekko.
- Spokojnie, nic mu nie jest - powiedziała - Obudzi się za jakiś czas.
- Aha... - powiedziałem bez większego przekonania.
Nie rozumiałem tego co wcześniej mówiła samica jednak niektóre z wypowiadanych przez nią słów były bardzo podobne do tych, którymi się posługujemy. Dodatkowo nie brzmiały one zbyt dobrze. Postanowiłem jednak nie drążyć tematu i bez słowa szliśmy dalej. Weszliśmy do jaskini. Lodowy wilk siedział przed tajemniczą tablicą, którą wcześniej rozszyfrowywaliśmy. Teraz jednak napisy były zupełnie inne. Nie wiem co znaczyły ale całość wyglądała zdecydowanie inaczej niż wcześniej. Dodatkowo słowa cały czas się zmieniały.
- Mamy krew gryfa. - powiedziałem odrywając wilka od jego zajęcia
Wilk od razu podbiegł do nas z kryształem. Podałem mu buteleczkę z krwią. Wystarczyła zaledwie jedna kropla aby cały kryształ zabarwił się na czerwono. Wilk spojrzał z uśmiechem na kryształ a następnie z powagą na naszą dwójkę.
- Muszę was prosić abyście zrobili coś jeszcze.
Spojrzałem niepewnie na Karo. Ta jednak nie wydawał się mieć żadnych obiekcji. Niepewnie skinąłem więc głową.
- Gdy już moja moc znajdzie się w krysztale... musicie go zniszczyć. Już nikt nigdy nie może otrzymać takiej mocy. Proszę, nie pozwólcie aby błędy przeszłości zostały powtórzone.
- Jeśli tego właśnie chcesz... - powiedziałem
- Tak, tego właśnie chcę. - powiedział wilk po czym zaczął wypowiadać jakieś bliżej nieokreślone słowa przyciskając sobie kryształ do piersi.
Po chwili wypuścił kryształ z łap. Spojrzał na nas z uśmiechem a jego lodowe ciało zdawało się pękać.
- Dziękuję. Nareszcie mogę opuścić ten świat. Moja dusza w końcu zazna wolności.
Widziałem jak powoli jego ciało zaczyna się kruszyć a kawałki lodu bezwładnie opadają na ziemię. Czułem jak drżą mi łapy. Może i znaliśmy go tylko kilka godzin ale czułem jakby odchodził ktoś bardzo mi bliski. Zupełnie jak wtedy gdy dowiedziałem się o śmierci Diosa. Gdy z wilka nie pozostało już nic poczułem ciepłą łzę spływającą mi po policzku. Szybko ją wytarłem i spojrzałem na Karo.
- Chodźmy pozbyć się tego kryształu. - uśmiechnąłem się lekko.
< Karo? >
- Karo... co ty tak właściwie mu zrobiłaś?
Wadera spojrzała na mnie zaskoczona po czym uśmiechnęła się lekko.
- Spokojnie, nic mu nie jest - powiedziała - Obudzi się za jakiś czas.
- Aha... - powiedziałem bez większego przekonania.
Nie rozumiałem tego co wcześniej mówiła samica jednak niektóre z wypowiadanych przez nią słów były bardzo podobne do tych, którymi się posługujemy. Dodatkowo nie brzmiały one zbyt dobrze. Postanowiłem jednak nie drążyć tematu i bez słowa szliśmy dalej. Weszliśmy do jaskini. Lodowy wilk siedział przed tajemniczą tablicą, którą wcześniej rozszyfrowywaliśmy. Teraz jednak napisy były zupełnie inne. Nie wiem co znaczyły ale całość wyglądała zdecydowanie inaczej niż wcześniej. Dodatkowo słowa cały czas się zmieniały.
- Mamy krew gryfa. - powiedziałem odrywając wilka od jego zajęcia
Wilk od razu podbiegł do nas z kryształem. Podałem mu buteleczkę z krwią. Wystarczyła zaledwie jedna kropla aby cały kryształ zabarwił się na czerwono. Wilk spojrzał z uśmiechem na kryształ a następnie z powagą na naszą dwójkę.
- Muszę was prosić abyście zrobili coś jeszcze.
Spojrzałem niepewnie na Karo. Ta jednak nie wydawał się mieć żadnych obiekcji. Niepewnie skinąłem więc głową.
- Gdy już moja moc znajdzie się w krysztale... musicie go zniszczyć. Już nikt nigdy nie może otrzymać takiej mocy. Proszę, nie pozwólcie aby błędy przeszłości zostały powtórzone.
- Jeśli tego właśnie chcesz... - powiedziałem
- Tak, tego właśnie chcę. - powiedział wilk po czym zaczął wypowiadać jakieś bliżej nieokreślone słowa przyciskając sobie kryształ do piersi.
Po chwili wypuścił kryształ z łap. Spojrzał na nas z uśmiechem a jego lodowe ciało zdawało się pękać.
- Dziękuję. Nareszcie mogę opuścić ten świat. Moja dusza w końcu zazna wolności.
Widziałem jak powoli jego ciało zaczyna się kruszyć a kawałki lodu bezwładnie opadają na ziemię. Czułem jak drżą mi łapy. Może i znaliśmy go tylko kilka godzin ale czułem jakby odchodził ktoś bardzo mi bliski. Zupełnie jak wtedy gdy dowiedziałem się o śmierci Diosa. Gdy z wilka nie pozostało już nic poczułem ciepłą łzę spływającą mi po policzku. Szybko ją wytarłem i spojrzałem na Karo.
- Chodźmy pozbyć się tego kryształu. - uśmiechnąłem się lekko.
< Karo? >
czwartek, 7 stycznia 2016
Od Diablo CD Klio
Byłem
wniebowzięty że się zgodziła. Odprowadziłem ją więc do jaskini. Jej
ojciec, Nyras, dziwnie się mi przyglądał. Po chwili jednak przywitał
córkę i razem poszli do jaskini. Ja poszedłem w stronę Góry Wycia. To
tutaj planowałem randkę z Klio. Wszedłem na sam szczyt. Spojrzałem na
księżyc, jutro miała być pełnia. Wilki wyły do księżyca w parach i
chciałem jutro zawyć z Klio, ale to był dopiero punkt kulminacyjny.
Reszta była już przygotowana. Czułem lekką nerwówkę, ale mi przeszło.
Potem poszedłem spać i szczęście że ja prawie nigdy nie mam snów.
Nurtowała mnie tylko jedna myśl...co zrobi Nyras kiedy zobaczy nas
razem? Jednak to raczej nie jego sprawa, więc mi przeszło. Kiedy
nadszedł ranek "dopiąłem wszystko na ostatni guzik". Skończyłem coś koło
południa i poszedłem po Klio.
< Klio? >
< Klio? >
środa, 6 stycznia 2016
Od Klio CD Diablo
Zanim opowiem Wam o tym... najważniejszym jak dla mnie, dodam kilka słów o wcześniejszych zdarzeniach. Otóż to było dla mnie straszne przeżycie! W ogólnie nie wiedziałam co się ze mną dzieje... to było okropne! Tak bardzo cieszyłam się, że już stamtąd poszliśmy. Ja nawet nie mam pojęcia co tam się działo...
- Klio...ja cię kocham, ale czy ty...kochasz mnie? - zapytał Diablo; trudno mi opisać co czułam w tej chwili. Miałam mętlik w głowie pomimo, że dobrze znałam odpowiedź. Basior patrzył się na mnie tym swoim ślicznym wzrokiem i dopiero wtedy doszło to do mnie...
- Tak! Tak, Diablo, kocham Cię! Kocham, kocham, kocham... - roześmialiśmy się, a ja rzuciłam mu się na szyję.
- To, to świetnie! Naprawdę, świetnie! - wykrzyknął; oboje nie wiedzieliśmy co się dzieje. Prawie płakaliśmy ze szczęścia, to wszystko działo się tak szybko! Później chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, aż w końcu wstałam.
- Wiesz, ja, chyba muszę już iść... Ściemnia się i rodzice będą się martwić... - powiedziałam ze smutkiem.
- Dobrze, ale pozwolę Ci odejść tylko, jeśli zgodzisz się ze mną umówić - odparł Diablo.
- Zapraszasz mnie na randkę? - zapytałam zdziwiona, lecz szczęśliwa
- Na to wygląda. Przyjdę po Ciebie jutro popołudniu, lecz nie spodziewaj mnie się zbyt wcześnie... - mówił basior.
- Dobrze, będę na Ciebie czekać - zgodziłam się i poszłam do domu. Naprawdę nie mogę doczekać się jutra! Tyle się ostatnio działo, że aż trudno mi to pojąć!
< Diablo? > Przepraszam, że takie krótkie...:P <3
- Klio...ja cię kocham, ale czy ty...kochasz mnie? - zapytał Diablo; trudno mi opisać co czułam w tej chwili. Miałam mętlik w głowie pomimo, że dobrze znałam odpowiedź. Basior patrzył się na mnie tym swoim ślicznym wzrokiem i dopiero wtedy doszło to do mnie...
- Tak! Tak, Diablo, kocham Cię! Kocham, kocham, kocham... - roześmialiśmy się, a ja rzuciłam mu się na szyję.
- To, to świetnie! Naprawdę, świetnie! - wykrzyknął; oboje nie wiedzieliśmy co się dzieje. Prawie płakaliśmy ze szczęścia, to wszystko działo się tak szybko! Później chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, aż w końcu wstałam.
- Wiesz, ja, chyba muszę już iść... Ściemnia się i rodzice będą się martwić... - powiedziałam ze smutkiem.
- Dobrze, ale pozwolę Ci odejść tylko, jeśli zgodzisz się ze mną umówić - odparł Diablo.
- Zapraszasz mnie na randkę? - zapytałam zdziwiona, lecz szczęśliwa
- Na to wygląda. Przyjdę po Ciebie jutro popołudniu, lecz nie spodziewaj mnie się zbyt wcześnie... - mówił basior.
- Dobrze, będę na Ciebie czekać - zgodziłam się i poszłam do domu. Naprawdę nie mogę doczekać się jutra! Tyle się ostatnio działo, że aż trudno mi to pojąć!
< Diablo? > Przepraszam, że takie krótkie...:P <3
Od Diablo CD Klio - dużo się dzieje :)
Zatrzymałem waderę.
-Ale spotkamy się później, dobrze?-Spytałem.
-Z chęcią.-Odrzekła i zamachała ogonem.
Wadera pobiegła w głąb lasu. Pomachałem jej na pożegnanie. Potem spojrzałem w stronę Lucyfera.
-Witaj.-Przywitał się.
-Siemka!-Ucieszyłem się.
Demon był nie lada zdziwiony.
-A cóż się stało że się tak cieszysz?-Spytał.
-Klio! Klio się stała! Ona jest EXTRA! Tylko nie wiem czemu jej tak nie lubisz...-Zamyśliłem się.
Spojrzałem pytająco na demona.
-Więc...?-Przeciągnąłem.
Demon westchnął.
-Odpowiem, ale najpierw cię uleczę.-Powiedział patrząc na kapiącą mi z pyska krew.
-Zgoda.-Zgodziłem się.
Demon otworzył portal do Krainy Ułudy. Zmieniłem się w demona i przeszedłem przez wir. Nagle przez portal przeskoczyła...Klio!!! Spojrzałem na nią zdziwiony.
-Klio, co ty tu robisz!?-Byłem przerażony.
Wadera była zdezorientowana. Ja natomiast myślałem że zaraz oszaleję ze zdenerwowania. Rozejrzałem się wokół.
-Lucyfer, przynieś biżuterię zapachu.-Rozkazałem.
Klio chyba się bała.
-Diablo, co tu się dzieje?-Spytała.-Gdzie jesteśmy?-Rozpłakała się.
Po chwili zjawił się Lucyfer z biżuterią. Włożyłem naszyjnik na szyję Klio.
-To cię ochroni, a dopóki tu jesteś to proszę byś się nie oddalała ode mnie.-Poprosiłem.
-D..dobrze.-Przyrzekła.
-Nareszcie! -Ucieszył się Lucyfer.
-Ale...o co Ci chodzi?-Spojrzeliśmy pytającym wzrokiem na mego towarzysza.
-Chodzi o to że istoty poza demoniczne, mają ostry zapach i z trudem powstrzymuję się żeby cie nie zabić.-Powiedział.
-A co ze mną?-spytałem.
-Ty graniczysz między światem istot żywych, a demonów. Twojego zapachu nikt nie wyczuje.-Dodał.
-A...aha.-Powiedziałem.
-Już nie zdejmę tego naszyjnika.-Palnęła Klio.
Lucyfer się ucieszył i gdzieś zniknął. Po chwili otoczenie wokół nas się zmieniło. Byliśmy w sali przyjęć. Wokół było pełno demonów i w ogóle wszystkiego co było na przyjęciach. Klio była bliska utraceniu przytomności.
-Gratulacje Panie Diablo! Wszystkiego najlepszego Panie Diablo!-Rozbrzmiewały krzyki.
Poszliśmy z Klio na jedną z rozłożonych mat. Usiedliśmy na niej.
-Diablo co tu się dzieje?-Spytała zdenerwowana.
-Nic szczególnego. To małe przyjęcie, organizowane z okazji pierwszej rocznicy stanie się demonem przeze mnie.-Wyjaśniłem
-Aha...-Przeciągnęła.
Na przyjęciu spędziliśmy jeszcze kilka godzin po czym wraz z Klio i Lucyferem wróciliśmy na ziemię. Klio była pełna energii.
-Musimy już iść, ale jeśli chcesz to wracaj na zabawę.-Powiedziałem do Lucyfera.
Po chwili mój towarzysz zniknął.
-To...co robimy?-Spytała wadera.
-Sam nie wiem. -Powiedziałem.-Może pójdziemy na spacer?-Spytałem.
-Z chęcią.-Oparła.
Wolnym krokiem ruszyliśmy w kierunku jeziora, w lesie. W lesie kwitnących wiśni było o tej porze pięknie. Było lato, ale jak to zrobiłem, lepiej nie pytać...Zmieniając temat... W końcu dotarliśmy Klio patrzyła na drzewa oszołomiona. Kwiaty powoli opadały w dół. Złapałem jeden i włożyłem za ucho Klio. Potem usiedliśmy koło wody i spojrzeliśmy w jej taflę.
-Zaczekaj chwilę...-Wyszeptałem jej na ucho.
Wadera uśmiechnęła się. Poszedłem po coś co ukryłem za krzakiem. Była to tęczowa róża (o to lepiej też nie pytać). Po chwili wróciłem z nią do Klio i podarowałem waderze. Uśmiechnęliśmy się do siebie.
-Klio...wiem że jesteśmy jeszcze młodzi, ale chciałbym byś o czymś wiedziała...-Wyszeptałem.
-O czym?-Spytała cicho.
-Klio...ja cię kocham, ale czy ty...kochasz mnie?-Spytałem.
< Klio? >
-Ale spotkamy się później, dobrze?-Spytałem.
-Z chęcią.-Odrzekła i zamachała ogonem.
Wadera pobiegła w głąb lasu. Pomachałem jej na pożegnanie. Potem spojrzałem w stronę Lucyfera.
-Witaj.-Przywitał się.
-Siemka!-Ucieszyłem się.
Demon był nie lada zdziwiony.
-A cóż się stało że się tak cieszysz?-Spytał.
-Klio! Klio się stała! Ona jest EXTRA! Tylko nie wiem czemu jej tak nie lubisz...-Zamyśliłem się.
Spojrzałem pytająco na demona.
-Więc...?-Przeciągnąłem.
Demon westchnął.
-Odpowiem, ale najpierw cię uleczę.-Powiedział patrząc na kapiącą mi z pyska krew.
-Zgoda.-Zgodziłem się.
Demon otworzył portal do Krainy Ułudy. Zmieniłem się w demona i przeszedłem przez wir. Nagle przez portal przeskoczyła...Klio!!! Spojrzałem na nią zdziwiony.
-Klio, co ty tu robisz!?-Byłem przerażony.
Wadera była zdezorientowana. Ja natomiast myślałem że zaraz oszaleję ze zdenerwowania. Rozejrzałem się wokół.
-Lucyfer, przynieś biżuterię zapachu.-Rozkazałem.
Klio chyba się bała.
-Diablo, co tu się dzieje?-Spytała.-Gdzie jesteśmy?-Rozpłakała się.
Po chwili zjawił się Lucyfer z biżuterią. Włożyłem naszyjnik na szyję Klio.
-To cię ochroni, a dopóki tu jesteś to proszę byś się nie oddalała ode mnie.-Poprosiłem.
-D..dobrze.-Przyrzekła.
-Nareszcie! -Ucieszył się Lucyfer.
-Ale...o co Ci chodzi?-Spojrzeliśmy pytającym wzrokiem na mego towarzysza.
-Chodzi o to że istoty poza demoniczne, mają ostry zapach i z trudem powstrzymuję się żeby cie nie zabić.-Powiedział.
-A co ze mną?-spytałem.
-Ty graniczysz między światem istot żywych, a demonów. Twojego zapachu nikt nie wyczuje.-Dodał.
-A...aha.-Powiedziałem.
-Już nie zdejmę tego naszyjnika.-Palnęła Klio.
Lucyfer się ucieszył i gdzieś zniknął. Po chwili otoczenie wokół nas się zmieniło. Byliśmy w sali przyjęć. Wokół było pełno demonów i w ogóle wszystkiego co było na przyjęciach. Klio była bliska utraceniu przytomności.
-Gratulacje Panie Diablo! Wszystkiego najlepszego Panie Diablo!-Rozbrzmiewały krzyki.
Poszliśmy z Klio na jedną z rozłożonych mat. Usiedliśmy na niej.
-Diablo co tu się dzieje?-Spytała zdenerwowana.
-Nic szczególnego. To małe przyjęcie, organizowane z okazji pierwszej rocznicy stanie się demonem przeze mnie.-Wyjaśniłem
-Aha...-Przeciągnęła.
Na przyjęciu spędziliśmy jeszcze kilka godzin po czym wraz z Klio i Lucyferem wróciliśmy na ziemię. Klio była pełna energii.
-Musimy już iść, ale jeśli chcesz to wracaj na zabawę.-Powiedziałem do Lucyfera.
Po chwili mój towarzysz zniknął.
-To...co robimy?-Spytała wadera.
-Sam nie wiem. -Powiedziałem.-Może pójdziemy na spacer?-Spytałem.
-Z chęcią.-Oparła.
Wolnym krokiem ruszyliśmy w kierunku jeziora, w lesie. W lesie kwitnących wiśni było o tej porze pięknie. Było lato, ale jak to zrobiłem, lepiej nie pytać...Zmieniając temat... W końcu dotarliśmy Klio patrzyła na drzewa oszołomiona. Kwiaty powoli opadały w dół. Złapałem jeden i włożyłem za ucho Klio. Potem usiedliśmy koło wody i spojrzeliśmy w jej taflę.
-Zaczekaj chwilę...-Wyszeptałem jej na ucho.
Wadera uśmiechnęła się. Poszedłem po coś co ukryłem za krzakiem. Była to tęczowa róża (o to lepiej też nie pytać). Po chwili wróciłem z nią do Klio i podarowałem waderze. Uśmiechnęliśmy się do siebie.
-Klio...wiem że jesteśmy jeszcze młodzi, ale chciałbym byś o czymś wiedziała...-Wyszeptałem.
-O czym?-Spytała cicho.
-Klio...ja cię kocham, ale czy ty...kochasz mnie?-Spytałem.
< Klio? >
poniedziałek, 4 stycznia 2016
Od Klio CD Diablo
Gdy basior mnie obudził zobaczyłam, że leci mu krew, więc niepewnie powiedziałam mu o tym. Natychmiast poszedł przemyć ranę, a ja wstałam i przeciągnęłam się. Później podeszłam do niego.
- Co Ci się stało? Od czego to? - zapytałam
- Ech, nie wiem, taki drobiazg, już nie ma po tym śladu - powiedział i odwrócił się. Zobaczyłam zaciętą ranę, a krew zaraz potem zaczęła mu znowu lecieć.
- Acha, właśnie widzę. Dobra, nie chcesz mówić to nie, ale teraz trzeba zatamować krwawienie i chyba nawet zszyć ranę - odparłam, a on westchnął,
- Jeśli musisz, dobrze, ale Ty, nikt inny, nie chcę zawracać nikomu głowy - zaczął, lecz ja mu już przerwałam...
- Wiem! Przecież Mood będzie medykiem, on się uczy i na pewno zrobi to sto razy lepiej niż ja...
- Klio, nie! Nie słuchasz mnie! Pozwalam tylko Tobie opatrzyć tą ranę i... - zatrzymał się, aby zlizać kapiącą już krew.
- Dobrze, ale... Nie! Nie możesz jej zlizywać! Chodź, opatrzę Ci tą ranę, ale mogę tylko zatrzymać krwawienie, nie potrafię szyć! - stwierdziłam
- Obejdzie się, zrobisz co w Twojej mocy - powiedział. Wyciągnęłam szmatkę, którą miałam przy sobie i przyłożyłam mu delikatnie do rany. Po pewnym czasie krew przestała lecieć.
- Masz zamiar to ak zostawić, czy w końcu pójdziesz do kogoś, aby Ci to zszył? - spytałam
- Patrz, idzie Lucyfer! On mi pomoże, ale dziękuję Ci za pomoc, naprawdę - odpowiedział.
- Nie ma za co, ja już pójdę, ale... naprawdę nie wiesz co Ci się stało? - chciałam się upewnić
- Nie, naprawdę... - odrzekł i uśmiechnął się na pożegnanie...
< Diablo? >
- Co Ci się stało? Od czego to? - zapytałam
- Ech, nie wiem, taki drobiazg, już nie ma po tym śladu - powiedział i odwrócił się. Zobaczyłam zaciętą ranę, a krew zaraz potem zaczęła mu znowu lecieć.
- Acha, właśnie widzę. Dobra, nie chcesz mówić to nie, ale teraz trzeba zatamować krwawienie i chyba nawet zszyć ranę - odparłam, a on westchnął,
- Jeśli musisz, dobrze, ale Ty, nikt inny, nie chcę zawracać nikomu głowy - zaczął, lecz ja mu już przerwałam...
- Wiem! Przecież Mood będzie medykiem, on się uczy i na pewno zrobi to sto razy lepiej niż ja...
- Klio, nie! Nie słuchasz mnie! Pozwalam tylko Tobie opatrzyć tą ranę i... - zatrzymał się, aby zlizać kapiącą już krew.
- Dobrze, ale... Nie! Nie możesz jej zlizywać! Chodź, opatrzę Ci tą ranę, ale mogę tylko zatrzymać krwawienie, nie potrafię szyć! - stwierdziłam
- Obejdzie się, zrobisz co w Twojej mocy - powiedział. Wyciągnęłam szmatkę, którą miałam przy sobie i przyłożyłam mu delikatnie do rany. Po pewnym czasie krew przestała lecieć.
- Masz zamiar to ak zostawić, czy w końcu pójdziesz do kogoś, aby Ci to zszył? - spytałam
- Patrz, idzie Lucyfer! On mi pomoże, ale dziękuję Ci za pomoc, naprawdę - odpowiedział.
- Nie ma za co, ja już pójdę, ale... naprawdę nie wiesz co Ci się stało? - chciałam się upewnić
- Nie, naprawdę... - odrzekł i uśmiechnął się na pożegnanie...
< Diablo? >
niedziela, 3 stycznia 2016
NOWOŚCI
Na blogu pojawiła się strona "Biblioteka". Tam, znajdziecie kilka zakładek. Jedną z ciekawszych (jak dla mnie) jest kronika watahy. Mamy tam wszystkie ważne dla nas daty. W księdze gości możecie zostawić po sobie ślad albo w komentarzu, albo po prostu napiszcie do mnie, lub do mojej "współ" wasz wpis, a my go udostępnimy i podpiszemy jak należy. Mam nadzieję, że wszystkie nowe reczy wam się spodobają. Jeśli macie jeszcze jakieś pomysły na udoskonalenie naszej watahy - śmiało piszcie!
Na koniec dziękuję bardzo mojej "współ" - Kochanej, która rzeczywiście jest kochana, gdyż to jej zawdzięczamy większość naszych nowinek :)
Pozdrawiam - Alfy, Bety & TOLLERIS
Na koniec dziękuję bardzo mojej "współ" - Kochanej, która rzeczywiście jest kochana, gdyż to jej zawdzięczamy większość naszych nowinek :)
Pozdrawiam - Alfy, Bety & TOLLERIS
piątek, 1 stycznia 2016
MOI KOCHANI!
Z okazji nowego roku 2016, życzę Wam przede wszystkim spełnienia marzeń, zdrowia, szczęścia i jak najwięcej uśmiechów na twarzy! Zero smutków i przykrości!
W związku z nowym rokiem na blogu pojawi się kilka nowych rzeczy. Trochę się pozmienia (mam nadzieję, że na lepsze), jednak jeszcze trochę musicie poczekać, zanim wszystko się wyjaśni :)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Chciałam Was jeszcze przeprosić, gdyż jestem ostatnio mało obecna, ale to dlatego, że u mnie w życiu prywatnym również bardzo dużo się dzieje np. wczoraj urodził mi się długo oczekiwany i dość bliski kuzyn - Adaś :D i... ogólnie mam co robić, jednak mam nadzieję, że mi wybaczycie i jeszcze trochę wytrzymacie :)
Jeszcze raz wszystkiego naj!
Alfy, Bety oraz TOLLERIS
W związku z nowym rokiem na blogu pojawi się kilka nowych rzeczy. Trochę się pozmienia (mam nadzieję, że na lepsze), jednak jeszcze trochę musicie poczekać, zanim wszystko się wyjaśni :)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Chciałam Was jeszcze przeprosić, gdyż jestem ostatnio mało obecna, ale to dlatego, że u mnie w życiu prywatnym również bardzo dużo się dzieje np. wczoraj urodził mi się długo oczekiwany i dość bliski kuzyn - Adaś :D i... ogólnie mam co robić, jednak mam nadzieję, że mi wybaczycie i jeszcze trochę wytrzymacie :)
Jeszcze raz wszystkiego naj!
Alfy, Bety oraz TOLLERIS
Subskrybuj:
Posty (Atom)