Zauważyłam przelatującego mi nad głową basiora. Dopiero po chwili zorientowałam się co się stało.
- Zaczekaj! - zawołałam biegnąc za basiorem.
Ten jednak nawet się nie obejrzał. Zaczęłam biec po tafli wody bezpośrednio za samcem.
- Hej! Poczekaj chwilę! - zawołałam znowu
Aspen jednak całkowicie mnie zignorował wzbijając się wyżej. Wydęłam poliki w geście niezadowolenia.
- Co za gbur. - mruknęłam do siebie.
Fuknęłam niezadowolona i ruszyłam w las. Nie miałam pojęcia co robić. Strasznie się nudziłam. Kręciłam się po lesie szukając sobie jakiegoś zajęcia. W pewnym momencie zaczęłam po prostu uganiać się za jakąś wiewiórką. Nie byłam jednak w stanie jej złapać i jedynie bezradnie ujadałam na drzewo próbując ją stamtąd przegonić. Wyglądało jednak bardziej na to, że wiewiórka nie boi się ani trochę a nawet ma z tego ubaw. Dziś mam chyba jakiś pechowy dzień. Postanowiłam więc wrócić do jaskini. Nie chciałam jednak iść spać zbyt wcześnie więc nadłożyłam trochę drogi przechodząc niedaleko podnóża szczytu Paw. Okazało się jednak, że mojej drogi nie dobrałam zbyt trafnie bo ponownie natknęłam się na Aspena. Nie bardzo wiedziałam jak mam się zachować. Chciała bym się z nim zaprzyjaźnić ale był dla mnie trochę chamski. Biłam się chwilę z myślami po czym postanowiłam znów spróbować rozmowy z nim.
- Hej - powiedziałam z uśmiechem na pysku zbliżając się do samca.
Nie wyglądał na zbyt zadowolonego jednak postanowiłam się nie zniechęcać.
- To nie było zbyt miłe wiesz? - odpowiedziała mi głucha cisza.
Basior nie uraczył mnie nawet krótkim spojrzeniem w moją stronę. Czyżby tak bardzo mnie nie lubił? Tylko dlaczego, przecież nic Mu nie zrobiłam.
- Tak sobie pomyślałam, że może wybrali byśmy się na jakieś polowanie? - zapytałam pojednawczo
<Aspen?>
- Zaczekaj! - zawołałam biegnąc za basiorem.
Ten jednak nawet się nie obejrzał. Zaczęłam biec po tafli wody bezpośrednio za samcem.
- Hej! Poczekaj chwilę! - zawołałam znowu
Aspen jednak całkowicie mnie zignorował wzbijając się wyżej. Wydęłam poliki w geście niezadowolenia.
- Co za gbur. - mruknęłam do siebie.
Fuknęłam niezadowolona i ruszyłam w las. Nie miałam pojęcia co robić. Strasznie się nudziłam. Kręciłam się po lesie szukając sobie jakiegoś zajęcia. W pewnym momencie zaczęłam po prostu uganiać się za jakąś wiewiórką. Nie byłam jednak w stanie jej złapać i jedynie bezradnie ujadałam na drzewo próbując ją stamtąd przegonić. Wyglądało jednak bardziej na to, że wiewiórka nie boi się ani trochę a nawet ma z tego ubaw. Dziś mam chyba jakiś pechowy dzień. Postanowiłam więc wrócić do jaskini. Nie chciałam jednak iść spać zbyt wcześnie więc nadłożyłam trochę drogi przechodząc niedaleko podnóża szczytu Paw. Okazało się jednak, że mojej drogi nie dobrałam zbyt trafnie bo ponownie natknęłam się na Aspena. Nie bardzo wiedziałam jak mam się zachować. Chciała bym się z nim zaprzyjaźnić ale był dla mnie trochę chamski. Biłam się chwilę z myślami po czym postanowiłam znów spróbować rozmowy z nim.
- Hej - powiedziałam z uśmiechem na pysku zbliżając się do samca.
Nie wyglądał na zbyt zadowolonego jednak postanowiłam się nie zniechęcać.
- To nie było zbyt miłe wiesz? - odpowiedziała mi głucha cisza.
Basior nie uraczył mnie nawet krótkim spojrzeniem w moją stronę. Czyżby tak bardzo mnie nie lubił? Tylko dlaczego, przecież nic Mu nie zrobiłam.
- Tak sobie pomyślałam, że może wybrali byśmy się na jakieś polowanie? - zapytałam pojednawczo
<Aspen?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz