Zaczęłam chichotać. Szczeniaki były takie słodkie. Były też pełne energii, jeden tylko trzymał się z tyłu.
- Zjeżdżalnia - powiedziałam a ten ze szczeniaków, który był na mojej głowie zjechał po moim grzbiecie prosto na trawę. Drugie ze szczeniąt zaczęłam łaskotać, rozległ się donośny śmiech.
- Jak się nazywają? - zapytałam
- Te dwie to Ivi i Elzi. A to... - przeniosła wzrok na stojącego za nią szczeniaka - jest Mal.
- Hej maluchy - powiedziałam z uśmiechem - ja jestem Aurora.
Wzdrygnęłam się nagle czując jak coś łapie mnie za ogon. Odwróciłam się zaskoczona, to Ivi. Uśmiechnęłam się i uniosłam ogon wyżej lekko nim poruszając. Mała zaczęła podskakiwać chcąc go złapać.
- Są wspaniałe. - powiedziałam do Invity.
- Dziękuję. - odparła wadera
Kątem oka zauważyłam, że maluch dotąd chowający się za Invitą trochę się zbliżył. Nadal jednak stał blisko swojej mamy. Bawienie się z tymi małymi futrzanymi kuleczkami dawało mi niesamowicie wiele radości. Sama czułam się wtedy jak za młodu. Wracały miłe wspomnienia gdy to ze starszymi braćmi biegaliśmy i zaczepialiśmy innych członków watahy. Znów poczułam pociągnięcie za ogon. Tym razem to Elzi za niego złapała. Nie wiem nawet kiedy się tam pojawiła. Nie da się ukryć, że maluchy mają naprawdę wiele energii.
- Hej Invita... - zaczęłam nieśmiało - czy mogła bym się czasem z nimi bawić?
Samica spojrzała na mnie zaskoczona po czym powiedziała:
- ...
<Invita?>
- Zjeżdżalnia - powiedziałam a ten ze szczeniaków, który był na mojej głowie zjechał po moim grzbiecie prosto na trawę. Drugie ze szczeniąt zaczęłam łaskotać, rozległ się donośny śmiech.
- Jak się nazywają? - zapytałam
- Te dwie to Ivi i Elzi. A to... - przeniosła wzrok na stojącego za nią szczeniaka - jest Mal.
- Hej maluchy - powiedziałam z uśmiechem - ja jestem Aurora.
Wzdrygnęłam się nagle czując jak coś łapie mnie za ogon. Odwróciłam się zaskoczona, to Ivi. Uśmiechnęłam się i uniosłam ogon wyżej lekko nim poruszając. Mała zaczęła podskakiwać chcąc go złapać.
- Są wspaniałe. - powiedziałam do Invity.
- Dziękuję. - odparła wadera
Kątem oka zauważyłam, że maluch dotąd chowający się za Invitą trochę się zbliżył. Nadal jednak stał blisko swojej mamy. Bawienie się z tymi małymi futrzanymi kuleczkami dawało mi niesamowicie wiele radości. Sama czułam się wtedy jak za młodu. Wracały miłe wspomnienia gdy to ze starszymi braćmi biegaliśmy i zaczepialiśmy innych członków watahy. Znów poczułam pociągnięcie za ogon. Tym razem to Elzi za niego złapała. Nie wiem nawet kiedy się tam pojawiła. Nie da się ukryć, że maluchy mają naprawdę wiele energii.
- Hej Invita... - zaczęłam nieśmiało - czy mogła bym się czasem z nimi bawić?
Samica spojrzała na mnie zaskoczona po czym powiedziała:
- ...
<Invita?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz