- No dobrze, chodźmy, ale Klio, ja nie chcę robić problemów... - zacząłem
- Chodźmy, chodźmy. - powiedziała radośnie Klio jakby zupełnie ignorując moje słowa.
Położyłem uszy po sobie i ruszyłem za samicą. Nie da się ukryć, że trochę się ociągałem. Średnio miałem ochotę opowiadać o swoich problemach innym. Po drodze miałem jednak trochę czasu do namysłu. Zacisnąłem zęby ale musiałem przyznać, że w słowach Klio jest trochę racji. No może nawet więcej niż trochę bo całkiem sporo. Musze wziąć się w garść, nie ma co do tego wątpliwości. Gdy byliśmy już u Zarii zredagowałem jej w skrócie to co się stało. Mimowolnie starałem się jednak omijać niektóre szczegóły. Wyglądało jednak na to, że części z nich i tak się domyśliła.
- Nie da się ukryć, że trochę narozrabiałeś. - powiedziała wilczyca z lekkim uśmiechem
Położyłem uszy po sobie i lekko zawstydzony odwróciłem wzrok.
- Mamo, czy Insignia mogła by nam pomóc? - zapytała Klio
Zaria uśmiechnęła się lekko i skinęła głową.
- Myślę, że będzie mogła coś z tym zrobić. A tak poza tym... - widziałem jak kieruje swój wzrok na mnie.
Samica alfa dała mi kilka przydatnych rad i wskazówek. Przyznam jednak, że z częścią z nich trochę trudno było mi się pogodzić bo zupełnie one do mnie nie pasowały. Postanowiłem jednak w pełni się do nich zastosować, niezależnie od tego jak bardzo sprzeczne będą one ze mną. Potem poszliśmy spotkać się z Insignią. Gdy stanęliśmy przed ptakiem a ten zapytał mnie o życzenie byłem trochę zmieszany. Spojrzałem na wadery, było mi trochę głupio mówić. Zbliżyłem się do ptaka i powiedziałem mu cicho swoje życzenie. Samica uśmiechnęła się i uniosła skrzydła. Zauważyłem, że jej oczy zabłysły. Ptak machnął jednym ze skrzydeł tuż nad moją głową, posypał się dziwny, błyszczący proszek jednak znikał on chwilę przed tym jak dotknął ziemi. Zauważyłem też, że dziób samicy porusza się wypowiadając bezdźwięczne słowa. Patrzyłem na ptaka z wyraźnym niezrozumieniem. Insignia uśmiechnęła się i wzbiła w powietrze.
- Dziękuję! - zawołała Klio za moimi plecami.
To już? Gotowe? Tyle wystarczyło?
- No to teraz chyba pora abyś porozmawiał z Akim. - powiedziała Zaria.
Skinąłem przytakująco głową.
- Idę z tobą. - powiedziała z uśmiechem Klio
Uśmiechnąłem się lekko. Dzięki pomocy wadery dość szybko udało nam się znaleźć Adonisa i Akiego.
- Aki! - zawołałem i oba ptaki sfrunęły niżej - Możemy porozmawiać?
Sokół spojrzał na swojego pierzastego przyjaciela. Obaj skinęli głową po czym Adonis oddalił się. Spojrzałem na Klio. Wadera stanęła trochę dalej. Jeszcze raz zacząłem rozmawiać z Akim .Tym razem jednak rozmowa potoczyła się zupełnie inaczej. Dzięki trzymaniu się wskazówek Zarii i spełnionemu przez Insignie życzeniu udało nam się dojść do porozumienia.
~~~~~~Pod koniec rozmowy~~~~
Zacząłem delikatnie poruszać ogonem. Był to mój odruch, nie zbyt umiałem nad tym panować. To działo się po prostu gdy byłem zadowolony. Uśmiechnąłem się szczerze do ptaka i powiedziałem:
- Dzięki za rozmowę.
- Nie ma sprawy. - Aki uśmiechnął się zawadiacko - To do zobaczenia później.
Skinąłem głową a ptak odleciał. Jeszcze chwilę patrzyłem jak ptak szybuje po niebie po czym zwróciłem się do Klio.
- Może w ramach podziękowania zapolujemy na coś dobrego?
- No jasne. - powiedziała wadera.
Ruszyliśmy w stronę doliny. Miałem nadzieję na obfite łowy. Byłem naprawdę głodny i można powiedzieć, że zjadł bym konia z kopytami. Będąc mniej więcej w połowie drogi Klio zaczęła rozmowę.
- Hej Rendall... - spojrzałem na waderę pytająco - Tak właściwie to jakie życzenie spełniła Insignia.
Zmieszałem się trochę i odwróciłem wzrok.
- To nic takiego.
- No naprawdę. - powiedziała samica z miną wskazującą na niezadowolenie.
Zwolniłem trochę i cicho szepnąłem:
- Abym umiał lepiej rozmawiać z innymi.
- Co? - zapytała wadera oglądając się za mną.
- Nic takiego. - powiedziałem szybko, czułem, że jestem czerwony.
- Nie bądź taki, powtórz co powiedziałeś.
- To nic takiego. Mówiłem do siebie. - powiedziałem starając się jakoś wymigać od odpowiedzi.
<Klio?>
- Chodźmy, chodźmy. - powiedziała radośnie Klio jakby zupełnie ignorując moje słowa.
Położyłem uszy po sobie i ruszyłem za samicą. Nie da się ukryć, że trochę się ociągałem. Średnio miałem ochotę opowiadać o swoich problemach innym. Po drodze miałem jednak trochę czasu do namysłu. Zacisnąłem zęby ale musiałem przyznać, że w słowach Klio jest trochę racji. No może nawet więcej niż trochę bo całkiem sporo. Musze wziąć się w garść, nie ma co do tego wątpliwości. Gdy byliśmy już u Zarii zredagowałem jej w skrócie to co się stało. Mimowolnie starałem się jednak omijać niektóre szczegóły. Wyglądało jednak na to, że części z nich i tak się domyśliła.
- Nie da się ukryć, że trochę narozrabiałeś. - powiedziała wilczyca z lekkim uśmiechem
Położyłem uszy po sobie i lekko zawstydzony odwróciłem wzrok.
- Mamo, czy Insignia mogła by nam pomóc? - zapytała Klio
Zaria uśmiechnęła się lekko i skinęła głową.
- Myślę, że będzie mogła coś z tym zrobić. A tak poza tym... - widziałem jak kieruje swój wzrok na mnie.
Samica alfa dała mi kilka przydatnych rad i wskazówek. Przyznam jednak, że z częścią z nich trochę trudno było mi się pogodzić bo zupełnie one do mnie nie pasowały. Postanowiłem jednak w pełni się do nich zastosować, niezależnie od tego jak bardzo sprzeczne będą one ze mną. Potem poszliśmy spotkać się z Insignią. Gdy stanęliśmy przed ptakiem a ten zapytał mnie o życzenie byłem trochę zmieszany. Spojrzałem na wadery, było mi trochę głupio mówić. Zbliżyłem się do ptaka i powiedziałem mu cicho swoje życzenie. Samica uśmiechnęła się i uniosła skrzydła. Zauważyłem, że jej oczy zabłysły. Ptak machnął jednym ze skrzydeł tuż nad moją głową, posypał się dziwny, błyszczący proszek jednak znikał on chwilę przed tym jak dotknął ziemi. Zauważyłem też, że dziób samicy porusza się wypowiadając bezdźwięczne słowa. Patrzyłem na ptaka z wyraźnym niezrozumieniem. Insignia uśmiechnęła się i wzbiła w powietrze.
- Dziękuję! - zawołała Klio za moimi plecami.
To już? Gotowe? Tyle wystarczyło?
- No to teraz chyba pora abyś porozmawiał z Akim. - powiedziała Zaria.
Skinąłem przytakująco głową.
- Idę z tobą. - powiedziała z uśmiechem Klio
Uśmiechnąłem się lekko. Dzięki pomocy wadery dość szybko udało nam się znaleźć Adonisa i Akiego.
- Aki! - zawołałem i oba ptaki sfrunęły niżej - Możemy porozmawiać?
Sokół spojrzał na swojego pierzastego przyjaciela. Obaj skinęli głową po czym Adonis oddalił się. Spojrzałem na Klio. Wadera stanęła trochę dalej. Jeszcze raz zacząłem rozmawiać z Akim .Tym razem jednak rozmowa potoczyła się zupełnie inaczej. Dzięki trzymaniu się wskazówek Zarii i spełnionemu przez Insignie życzeniu udało nam się dojść do porozumienia.
~~~~~~Pod koniec rozmowy~~~~
Zacząłem delikatnie poruszać ogonem. Był to mój odruch, nie zbyt umiałem nad tym panować. To działo się po prostu gdy byłem zadowolony. Uśmiechnąłem się szczerze do ptaka i powiedziałem:
- Dzięki za rozmowę.
- Nie ma sprawy. - Aki uśmiechnął się zawadiacko - To do zobaczenia później.
Skinąłem głową a ptak odleciał. Jeszcze chwilę patrzyłem jak ptak szybuje po niebie po czym zwróciłem się do Klio.
- Może w ramach podziękowania zapolujemy na coś dobrego?
- No jasne. - powiedziała wadera.
Ruszyliśmy w stronę doliny. Miałem nadzieję na obfite łowy. Byłem naprawdę głodny i można powiedzieć, że zjadł bym konia z kopytami. Będąc mniej więcej w połowie drogi Klio zaczęła rozmowę.
- Hej Rendall... - spojrzałem na waderę pytająco - Tak właściwie to jakie życzenie spełniła Insignia.
Zmieszałem się trochę i odwróciłem wzrok.
- To nic takiego.
- No naprawdę. - powiedziała samica z miną wskazującą na niezadowolenie.
Zwolniłem trochę i cicho szepnąłem:
- Abym umiał lepiej rozmawiać z innymi.
- Co? - zapytała wadera oglądając się za mną.
- Nic takiego. - powiedziałem szybko, czułem, że jestem czerwony.
- Nie bądź taki, powtórz co powiedziałeś.
- To nic takiego. Mówiłem do siebie. - powiedziałem starając się jakoś wymigać od odpowiedzi.
<Klio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz