Nasza sytuacja nie wyglądała zbyt kolorowo.
- Klio musisz uciekać - szepnąłem cicho tak aby tylko ona mnie słyszała.
Kątem oka zauważyłem jak kręci przecząco głową. Zwróciłem się z jej stronę z cichym warknięciem. Samica cofnęła się o krok.
- Zrobisz to albo sam cię przegonię. - warknąłem
Miałem wrażenie jakby oczy Klio stały się szkliste. Nie miałem jednak zbyt wiele czasu aby się temu przyjrzeć.
- Dosyć tego! - warknął czarny basior i skoczył w moją stronę.
W ostatniej chwili udało mi si go odepchnąć. Kątem okaz zauważyłem odbiegającą Klio.
- Łap ją! - wrzasnął Nevton
Samica skinęła głową i zerwała się do biegu ale zagrodziłem jej drogę. Warknąłem patrząc to na Nevtona to na Amfore. Klio zniknęła z pola widzenia.
- Ty! - warknął basior
Odniosłem wrażenie jakby miał zaraz wybuchnąć z wściekłości. Rzucił się na mnie i zaczęliśmy się gryźć. Wiem, że udało mi się zranić go lekko w łapę. Nie zrobiłem jednak wiele więcej ponieważ w pewnym momencie samica skoczyła na mnie a ja uderzyłem głową prosto w pień drzewa. Poczułem ból po czym straciłem przytomność.
Powoli otworzyłem oczy. Omiotłem otoczenie wzrokiem. Panował tu półmrok jednak coś od razu rzuciło mi się w oczy. Pionowe pręty znajdujące się niemal zaraz przed moim pyskiem. Wyglądało na to, że jestem w czymś na kształt więzienia. Syknąłem z bólu próbując się podnieść. Zastanawiałem się gdzie ja tak właściwie jestem. Głowa zaczęła boleć mnie jeszcze bardziej gdy przypominałem sobie ostatnie zdarzenia.
- Klio. - szepnąłem nerwowo się rozglądając.
Nie widziałem tu jednak wadery. Odetchnąłem z ulgą. Wyglądało na to, że udało jej się uciec. Tylko, że nie wiem gdzie tak właściwie jestem i po co to dwa wilki mnie tu zawlokły. Trochę bolała mnie też łapa, spojrzałem na nią, była lekko zakrwawiona ale nie wyglądało to na nic poważnego. Ponownie położyłem głowę na chłodnej i trochę wilgotnej ziemi. Nie mam bladego pojęcia co się ze mną stanie. Przymknąłem oczy chcąc zasnąć jednak gdy tylko to zrobiłem ktoś wszedł do środka.
- Widzę, że nasz gość się obudził. - słyszałem ironię w głosie wadery.
Odwróciłem głowę i prychnąłem cicho.
- Czyżby nasz wilczek był nie w humorze? - zapytała z udawaną troską - Wiesz... właściwie to moglibyśmy cię wypuścić.
Natychmiast podniosłem wzrok i z zaciekawieniem spojrzałem na waderę.
- Moglibyście?
- Owszem ale najpierw musiałbyś coś dla nas zrobić. - stwierdziła z uśmieszkiem wadera.
Zakląłem cicho pod nosem. Jakoś tak odechciało mi się rozmawiać.
- Nie mam zamiaru wam pomagać. - powiedziałem po czym odwróciłem się w drugą stronę.
- W takim razie zdychaj tu sobie czekając na ratunek, który nigdy nie przybędzie. - warknęła zła i wyszła.
Położyłem uszy po sobie. Nawet jeśli ma rację to i tak nie zmienię swojego zdania. Nie zamierzam narażać na szwank bezpieczeństwa watahy. Zwinąłem się w kłębek i zamknąłem oczy wciąż zastanawiając się dlaczego mnie tu trzymają zamiast po prostu zabić.
< Klio? Mama nadzieję, że nie Rendall nie zawiódł xd >
- Klio musisz uciekać - szepnąłem cicho tak aby tylko ona mnie słyszała.
Kątem oka zauważyłem jak kręci przecząco głową. Zwróciłem się z jej stronę z cichym warknięciem. Samica cofnęła się o krok.
- Zrobisz to albo sam cię przegonię. - warknąłem
Miałem wrażenie jakby oczy Klio stały się szkliste. Nie miałem jednak zbyt wiele czasu aby się temu przyjrzeć.
- Dosyć tego! - warknął czarny basior i skoczył w moją stronę.
W ostatniej chwili udało mi si go odepchnąć. Kątem okaz zauważyłem odbiegającą Klio.
- Łap ją! - wrzasnął Nevton
Samica skinęła głową i zerwała się do biegu ale zagrodziłem jej drogę. Warknąłem patrząc to na Nevtona to na Amfore. Klio zniknęła z pola widzenia.
- Ty! - warknął basior
Odniosłem wrażenie jakby miał zaraz wybuchnąć z wściekłości. Rzucił się na mnie i zaczęliśmy się gryźć. Wiem, że udało mi się zranić go lekko w łapę. Nie zrobiłem jednak wiele więcej ponieważ w pewnym momencie samica skoczyła na mnie a ja uderzyłem głową prosto w pień drzewa. Poczułem ból po czym straciłem przytomność.
Powoli otworzyłem oczy. Omiotłem otoczenie wzrokiem. Panował tu półmrok jednak coś od razu rzuciło mi się w oczy. Pionowe pręty znajdujące się niemal zaraz przed moim pyskiem. Wyglądało na to, że jestem w czymś na kształt więzienia. Syknąłem z bólu próbując się podnieść. Zastanawiałem się gdzie ja tak właściwie jestem. Głowa zaczęła boleć mnie jeszcze bardziej gdy przypominałem sobie ostatnie zdarzenia.
- Klio. - szepnąłem nerwowo się rozglądając.
Nie widziałem tu jednak wadery. Odetchnąłem z ulgą. Wyglądało na to, że udało jej się uciec. Tylko, że nie wiem gdzie tak właściwie jestem i po co to dwa wilki mnie tu zawlokły. Trochę bolała mnie też łapa, spojrzałem na nią, była lekko zakrwawiona ale nie wyglądało to na nic poważnego. Ponownie położyłem głowę na chłodnej i trochę wilgotnej ziemi. Nie mam bladego pojęcia co się ze mną stanie. Przymknąłem oczy chcąc zasnąć jednak gdy tylko to zrobiłem ktoś wszedł do środka.
- Widzę, że nasz gość się obudził. - słyszałem ironię w głosie wadery.
Odwróciłem głowę i prychnąłem cicho.
- Czyżby nasz wilczek był nie w humorze? - zapytała z udawaną troską - Wiesz... właściwie to moglibyśmy cię wypuścić.
Natychmiast podniosłem wzrok i z zaciekawieniem spojrzałem na waderę.
- Moglibyście?
- Owszem ale najpierw musiałbyś coś dla nas zrobić. - stwierdziła z uśmieszkiem wadera.
Zakląłem cicho pod nosem. Jakoś tak odechciało mi się rozmawiać.
- Nie mam zamiaru wam pomagać. - powiedziałem po czym odwróciłem się w drugą stronę.
- W takim razie zdychaj tu sobie czekając na ratunek, który nigdy nie przybędzie. - warknęła zła i wyszła.
Położyłem uszy po sobie. Nawet jeśli ma rację to i tak nie zmienię swojego zdania. Nie zamierzam narażać na szwank bezpieczeństwa watahy. Zwinąłem się w kłębek i zamknąłem oczy wciąż zastanawiając się dlaczego mnie tu trzymają zamiast po prostu zabić.
< Klio? Mama nadzieję, że nie Rendall nie zawiódł xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz