Spałem sobie spokojnie w tej niewielkiej celi gdy nagle poczułem czyjąś
obecność. Zerwałem się nagle i zobaczyłem stojącego obok Nevtona. Czułem
jakby przewiercał mnie wzrokiem. Przełknąłem ślinę i zauważyłem jak
samiec wypowiada jakieś bezgłośne słowa.
- I? - usłyszałem z tyłu dobrze znany mi już damski głos
Basior zmierzył swoją siostrę wzrokiem po czym odpowiedział.
- Śmiesz wątpić w moje umiejętności? Nie znalazł się jeszcze nikt kto oparł by się mojej hipnozie.
Hipnozie? Więc basior próbował mnie zahipnotyzować? Wyglądało jednak na to, że nie wiedział o mojej naturalnej zdolności, która chroniła mój umysł. Pomyślałem jednak, że nie warto wyprowadzać go z błędu. Może przy okazji uda mi się czegoś ciekawego dowiedzieć. Nevton znów skierował swój wzrok na mnie.
- Za mną. - rzekł oschle i zaczął odchodzić.
Bez słowa wstałem i podążyłem za basiorem. W pierwszej chwili trochę mnie oślepiło. Tam gdzie mnie więzili panował półmrok więc fakt, że tak nagle wyszedłem na słońce trochę mnie zaskoczył. Jeszcze jednak większym dla mnie zaskoczeniem była kręcąca się tu grupa wilków. Na oko mogło być ich dziesięć. Zastanawiałem się jak to w ogóle możliwe.
- Co na Talona się tu wyprawia? - zapytałem cicho
Szybko skarciłem się jednak za te słowa, przecież będąc zahipnotyzowanym nie powinienem zwracać uwagi na takie rzeczy. Wyglądało jednak na to, że żadne z tego potwornego rodzeństwa mnie nie usłyszało. Wiem, że powinienem coś zrobić aby ich powstrzymać ale co mogę w takie sytuacji zrobić? Nevton zwołał wszystkie wilki i zaczął im coś gadać na mój temat. Nie słuchałem go jednak zbyt dokładnie ponieważ gdzieś w krzakach kątem oka zauważyłem znajomą sylwetkę. Jestem prawie pewien, że to Nyras. Spuściłem jednak jedynie głowę udając, że nic nie zauważyłem. Strasznie mnie to dręczyło ale w tamtej chwili wydało mi się to najsensowniejszym rozwiązaniem.
- W porządku chłopcy! - zawołał basior - Przynęta została już zarzucona, nasi goście powinni tu być już niedługo.
Na pysku Nevtona widziałem uśmiech satysfakcji. Jak się okazało jego słowa okazały się aż nazbyt trafione. Zaledwie kilka godzin później pojawiła się nasza wataha. Spuściłem wzrok widząc Nyrasa. Fakt, że stałem po drugiej stronie był dla mnie nie do zniesienia.
- Rendall! - usłyszałem swoje imię.
Podniosłem wzrok. Klio. Co ona tu robi? Co oni wszyscy tu robią? Nevton stanął przede mną ze złowieszczym uśmieszkiem.
- Nie masz co krzyczeć. Jest pod moją kontrolą więc i tak cię nie usłyszy.
Położyłem uszy po sobie. Czułem się taki bezradny. Nyras zaczął warczeć.
- A więc chcesz walczyć? - spytał pogardliwie basior - Dobrze, bardzo dobrze. W takim razie pozwolę twojemu byłemu podwładnemu walczyć w moim imieniu. Nevton spojrzał na mnie i powiedział:
- Idź i walcz na moją chwałę. Jeśli nie umrzesz podczas wali z nim to może pozwolę ci potem odejść. - zaśmiał się.
Bez słowa stanąłem na przeciw Nyrasa. Wyglądał na trochę zmieszanego. Być może to moja szansa? Może atak z zaskoczenia przechyli szalę zwycięstwa na naszą stronę. Stanąłem w pozycji bojowej. W odpowiedzi usłyszałem warknięcie i śmiech Nevtona za plecami. Wziąłem głęboki wdech i zawróciłem gwałtownie skacząc w stronę Nevtona.
<Nyras lub Klio?>
- I? - usłyszałem z tyłu dobrze znany mi już damski głos
Basior zmierzył swoją siostrę wzrokiem po czym odpowiedział.
- Śmiesz wątpić w moje umiejętności? Nie znalazł się jeszcze nikt kto oparł by się mojej hipnozie.
Hipnozie? Więc basior próbował mnie zahipnotyzować? Wyglądało jednak na to, że nie wiedział o mojej naturalnej zdolności, która chroniła mój umysł. Pomyślałem jednak, że nie warto wyprowadzać go z błędu. Może przy okazji uda mi się czegoś ciekawego dowiedzieć. Nevton znów skierował swój wzrok na mnie.
- Za mną. - rzekł oschle i zaczął odchodzić.
Bez słowa wstałem i podążyłem za basiorem. W pierwszej chwili trochę mnie oślepiło. Tam gdzie mnie więzili panował półmrok więc fakt, że tak nagle wyszedłem na słońce trochę mnie zaskoczył. Jeszcze jednak większym dla mnie zaskoczeniem była kręcąca się tu grupa wilków. Na oko mogło być ich dziesięć. Zastanawiałem się jak to w ogóle możliwe.
- Co na Talona się tu wyprawia? - zapytałem cicho
Szybko skarciłem się jednak za te słowa, przecież będąc zahipnotyzowanym nie powinienem zwracać uwagi na takie rzeczy. Wyglądało jednak na to, że żadne z tego potwornego rodzeństwa mnie nie usłyszało. Wiem, że powinienem coś zrobić aby ich powstrzymać ale co mogę w takie sytuacji zrobić? Nevton zwołał wszystkie wilki i zaczął im coś gadać na mój temat. Nie słuchałem go jednak zbyt dokładnie ponieważ gdzieś w krzakach kątem oka zauważyłem znajomą sylwetkę. Jestem prawie pewien, że to Nyras. Spuściłem jednak jedynie głowę udając, że nic nie zauważyłem. Strasznie mnie to dręczyło ale w tamtej chwili wydało mi się to najsensowniejszym rozwiązaniem.
- W porządku chłopcy! - zawołał basior - Przynęta została już zarzucona, nasi goście powinni tu być już niedługo.
Na pysku Nevtona widziałem uśmiech satysfakcji. Jak się okazało jego słowa okazały się aż nazbyt trafione. Zaledwie kilka godzin później pojawiła się nasza wataha. Spuściłem wzrok widząc Nyrasa. Fakt, że stałem po drugiej stronie był dla mnie nie do zniesienia.
- Rendall! - usłyszałem swoje imię.
Podniosłem wzrok. Klio. Co ona tu robi? Co oni wszyscy tu robią? Nevton stanął przede mną ze złowieszczym uśmieszkiem.
- Nie masz co krzyczeć. Jest pod moją kontrolą więc i tak cię nie usłyszy.
Położyłem uszy po sobie. Czułem się taki bezradny. Nyras zaczął warczeć.
- A więc chcesz walczyć? - spytał pogardliwie basior - Dobrze, bardzo dobrze. W takim razie pozwolę twojemu byłemu podwładnemu walczyć w moim imieniu. Nevton spojrzał na mnie i powiedział:
- Idź i walcz na moją chwałę. Jeśli nie umrzesz podczas wali z nim to może pozwolę ci potem odejść. - zaśmiał się.
Bez słowa stanąłem na przeciw Nyrasa. Wyglądał na trochę zmieszanego. Być może to moja szansa? Może atak z zaskoczenia przechyli szalę zwycięstwa na naszą stronę. Stanąłem w pozycji bojowej. W odpowiedzi usłyszałem warknięcie i śmiech Nevtona za plecami. Wziąłem głęboki wdech i zawróciłem gwałtownie skacząc w stronę Nevtona.
<Nyras lub Klio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz