Wróciłem do jaskini i zwinąłem się w kłębek. Ostatnimi czasy nie
potrafię się pozbyć tego przytłaczającego uczucia w piersi. Zamknąłem
oczy. Chciał bym zasnąć. Podobno sen jest dobrym lekarstwem na wszystko.
Zatopiłem się w błogiej ciszy czym prędzej pędząc w stronę krainy
zbudowanej w moich snach. Coś jednak drastycznie wyrwało mnie z tej
błogości. Otwierając oczy zauważyłem przed sobą sylwetkę zdyszanego
ptaka. To nowość, jeszcze nigdy nie widziałem aby Aki był tak zmęczony.
Potrafił spędzać w locie prawie cały dzień nie wykazując żadnych oznak
wyczerpania. Ciekawe co zmusiło go do tak morderczej prędkości?
- Co się stało? - zapytał nagle ptak
To zupełnie zbiło mnie z tropu. Wpatrywałem się w sokoła zupełnie nie rozumiejąc co ma na myśli.
- Chciał bym zapytać o to samo. - powiedziałem po chwili
Aki jakoś tak dziwnie na mnie spojrzał. Oboje wpatrywaliśmy się w siebie zupełnie nie rozumiejąc co ma na myśli drugi.
- Klio mnie przysłała. - powiedział po chwili - Słyszałem, że cierpisz. Co się stało?
Klio. Uśmiechnąłem się lekko w duchu.
- To nic takiego. - powiedziałem wymijająco - Po prostu mam dzisiaj trochę gorszy dzień.
Znów poczułem ból w klatce piersiowej. Będzie lepiej jeśli go odeślę. Niech leci i zajmie się swoim przyjacielem. Odwróciłem wzrok czekając na jego ruch. Ptak jednak nie drgnął nawet o minimetr.
- Chodzi o Adonisa? - zapytał
Zmieszałem się. Czy naprawdę jestem aż tak przewidywalny?
- O czym ty mówisz? - zapytałem starając się lekko uśmiechnąć aby zamaskować swoje uczucia - Chyba zbyt długo byłeś na słońcu.
- Przestań kłamać! - wybuchł ptak.
Spojrzałem na niego szeroko otwartymi oczami. Wyglądał na naprawdę złego. Zacisnąłem zęby nic nie mówiąc.
- Widzę, że coś jest nie tak. Po prostu powiedz mi co cię boli. - zażądał Aki - Co ci da trzymanie tego wszystkiego w sobie?
Spuściłem wzrok.
- W porządku - mruknąłem - powiem ci.
- Dobrze.
Wbiłem pazury w ziemię chcąc zachować pozorny spokój. W mojej głowie i sercu kłębiła się niesamowita ilość emocji. Nie chciałem aby wszystkie nagle się wydostały. Muszę je dawkować ostrożnie.
- Masz rację - zacząłem - chodzi o Adonisa... ale nie tylko o niego. Odkąd... odkąd tu przybyliśmy Ty zupełnie się zmieniłeś. A ja... ja nie potrafię za tobą nadążyć.
- Rendall gadasz od rzeczy - stwierdził sokół - przecież ja się wcale nie zmieniłem.
- Mylisz się! - warknąłem i nieświadomie podniosłem ton - Cały czas się uśmiechasz i wyglądasz teraz na naprawdę szczęśliwego. Wcześniej nigdy tak nie wyglądałeś. Zawsze byłeś poważny i opanowany. Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć zawsze a teraz co?!
- Przecież nadal możesz na mnie liczyć! - uniósł się Aki
- Nie! Wierzyłem w ciebie! Wierzyłem, że mnie nie zdradzisz, że zawsze będziesz przy mnie. Czy ty nie rozumiesz, że nie mam nikogo prócz ciebie? - ostatnie słowa wypowiedziałem wyjątkowo cicho ledwo powstrzymując to wszystko co we mnie siedzi
Ostatecznie nie udało mi się. Nie chciałem aby ta rozmowa tak wyglądała. Ptak pokiwał przecząco głową i zaczął się cofać. Jak mam to rozumieć? Położyłem uszy po sobie spuszczając wzrok. Nie chcę go trzymać przy sobie na siłę ale nie chcę też być samotny. Aki zniknął a ja usiadłem zmęczony. Mogłem po prostu uniknąć tej rozmowy, tak jak robię to zawsze więc dlaczego zdecydowałem się mu to powiedzieć? Mam wrażenie, że jeszcze bardziej pogorszyłem nasze relacje. Do moich uszu dobiegł trzask łamanej gałęzi. Gwałtownie uniosłem wzrok. Zauważyłem białą postać.
- Proszę nie mów nikomu o tym co tu zaszło.
Wadera skinęła przytakująco głową i bez słowa powoli ruszyła w moją stronę. Znów skierowałem wzrok w ziemię. Czuję się beznadziejnie. Samica usiadła kilka metrów dalej przyglądając mi się niepewnie. Spojrzałem w jej oczy jakby szukając odpowiedzi. Westchnąłem zrezygnowany.
- Jak myślisz co powinienem zrobić? - zapytałem - Nie chcę aby czuł się jakbym go do siebie przywiązał ale... nie chcę też być sam.
Nastała cisza, po chwili jednak uśmiechnąłem się lekko i powiedziałem:
- Wybacz, że tak cię tym kłopoczę.
Wtedy wadera odpowiedziała:
...
<Klio?>
- Co się stało? - zapytał nagle ptak
To zupełnie zbiło mnie z tropu. Wpatrywałem się w sokoła zupełnie nie rozumiejąc co ma na myśli.
- Chciał bym zapytać o to samo. - powiedziałem po chwili
Aki jakoś tak dziwnie na mnie spojrzał. Oboje wpatrywaliśmy się w siebie zupełnie nie rozumiejąc co ma na myśli drugi.
- Klio mnie przysłała. - powiedział po chwili - Słyszałem, że cierpisz. Co się stało?
Klio. Uśmiechnąłem się lekko w duchu.
- To nic takiego. - powiedziałem wymijająco - Po prostu mam dzisiaj trochę gorszy dzień.
Znów poczułem ból w klatce piersiowej. Będzie lepiej jeśli go odeślę. Niech leci i zajmie się swoim przyjacielem. Odwróciłem wzrok czekając na jego ruch. Ptak jednak nie drgnął nawet o minimetr.
- Chodzi o Adonisa? - zapytał
Zmieszałem się. Czy naprawdę jestem aż tak przewidywalny?
- O czym ty mówisz? - zapytałem starając się lekko uśmiechnąć aby zamaskować swoje uczucia - Chyba zbyt długo byłeś na słońcu.
- Przestań kłamać! - wybuchł ptak.
Spojrzałem na niego szeroko otwartymi oczami. Wyglądał na naprawdę złego. Zacisnąłem zęby nic nie mówiąc.
- Widzę, że coś jest nie tak. Po prostu powiedz mi co cię boli. - zażądał Aki - Co ci da trzymanie tego wszystkiego w sobie?
Spuściłem wzrok.
- W porządku - mruknąłem - powiem ci.
- Dobrze.
Wbiłem pazury w ziemię chcąc zachować pozorny spokój. W mojej głowie i sercu kłębiła się niesamowita ilość emocji. Nie chciałem aby wszystkie nagle się wydostały. Muszę je dawkować ostrożnie.
- Masz rację - zacząłem - chodzi o Adonisa... ale nie tylko o niego. Odkąd... odkąd tu przybyliśmy Ty zupełnie się zmieniłeś. A ja... ja nie potrafię za tobą nadążyć.
- Rendall gadasz od rzeczy - stwierdził sokół - przecież ja się wcale nie zmieniłem.
- Mylisz się! - warknąłem i nieświadomie podniosłem ton - Cały czas się uśmiechasz i wyglądasz teraz na naprawdę szczęśliwego. Wcześniej nigdy tak nie wyglądałeś. Zawsze byłeś poważny i opanowany. Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć zawsze a teraz co?!
- Przecież nadal możesz na mnie liczyć! - uniósł się Aki
- Nie! Wierzyłem w ciebie! Wierzyłem, że mnie nie zdradzisz, że zawsze będziesz przy mnie. Czy ty nie rozumiesz, że nie mam nikogo prócz ciebie? - ostatnie słowa wypowiedziałem wyjątkowo cicho ledwo powstrzymując to wszystko co we mnie siedzi
Ostatecznie nie udało mi się. Nie chciałem aby ta rozmowa tak wyglądała. Ptak pokiwał przecząco głową i zaczął się cofać. Jak mam to rozumieć? Położyłem uszy po sobie spuszczając wzrok. Nie chcę go trzymać przy sobie na siłę ale nie chcę też być samotny. Aki zniknął a ja usiadłem zmęczony. Mogłem po prostu uniknąć tej rozmowy, tak jak robię to zawsze więc dlaczego zdecydowałem się mu to powiedzieć? Mam wrażenie, że jeszcze bardziej pogorszyłem nasze relacje. Do moich uszu dobiegł trzask łamanej gałęzi. Gwałtownie uniosłem wzrok. Zauważyłem białą postać.
- Proszę nie mów nikomu o tym co tu zaszło.
Wadera skinęła przytakująco głową i bez słowa powoli ruszyła w moją stronę. Znów skierowałem wzrok w ziemię. Czuję się beznadziejnie. Samica usiadła kilka metrów dalej przyglądając mi się niepewnie. Spojrzałem w jej oczy jakby szukając odpowiedzi. Westchnąłem zrezygnowany.
- Jak myślisz co powinienem zrobić? - zapytałem - Nie chcę aby czuł się jakbym go do siebie przywiązał ale... nie chcę też być sam.
Nastała cisza, po chwili jednak uśmiechnąłem się lekko i powiedziałem:
- Wybacz, że tak cię tym kłopoczę.
Wtedy wadera odpowiedziała:
...
<Klio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz